O tajemniczym etapie nauki, w którym brak postępów
Czy pamiętasz jakie uczycie towarzyszyło Ci, gdy rozpoczynałeś naukę języka norweskiego?
Wszystko było nowe, ciekawe i potrzebne. Byłeś otwarty na każdą informację i chłonąłeś wiedzę jak gąbka. Odkrywanie podobieństw do angielskiego czy niemieckiego utwierdzało Cię w przekonaniu, że szybciej nauczysz się norweskiego. Wystarczy utrzymać początkowe tempo.
Jeśli należysz do grona pilnych i wnikliwych osób, to mogłeś zauważyć, że po pewnym czasie efekty nauki przestały być tak spektakularne, jak na samym początku.
Takie uczucie powoduje wiele pytań: Czy robię coś źle? Czy stosuję nieodpowiednie metody? Czy uczę się za mało? A może nie mam talentu do nauki języka?
Gdy nie widać sukcesów, motywacja spada. Niektórych prowadzi to do kryzysu lub całkowitej rezygnacji z nauki.
Zdecydowana większość osób uczących się języka obcego spotyka się z tym zjawiskiem.
Faza plateau
To nic innego, jak poczucie, że nie robisz już żadnych postępów, mimo, że na naukę lub kontakt z językiem nadal poświęcasz wiele czasu. Często nawet więcej niż na początku. To wrażenie, że zatrzymałeś się na jakimś poziomie i nie możesz pójść dalej.
Jest to też moment weryfikacji, czy Twoja motywacja jest wystarczająco silna. Teraz już wiesz dlaczego tyle mówimy o Twoim osobistym podejściu, Twoim własnym celu poznania języka. Jeśli decyzja o rozpoczęciu nauki języka była zbyt pochopna, to być może nie przejdziesz tej próby. Możesz to nazwać słomianym zapałem. Jakkolwiek chcesz.
Cechą wspólną wszystkich ludzi sukcesu jest przezwyciężenie pokusy, by dać za wygraną.
Peter Lowe
Gdy trafisz na fazę plateau, warto wiedzieć, jak sobie z nią poradzić.
Po pierwsze
Przestań obwiniać się, że nauka zajmuje Ci tak wiele czasu.
Osiągnięcie zaawansowania w języku wymaga ogromu pracy. To nie jest umiejętność, którą zdobywasz z dnia na dzień. Nabywasz ją całe życie.
Nie chodzi też o to, by po osiągnięciu wymarzonego poziomu odłożyć wiedzę w kąt i pozwolić, by się zakurzyła. Ta umiejętność ma Ci towarzyszyć i umożliwiać dalszy rozwój także w innych dziedzinach. Zaakceptuj, że ten proces trwa.
Po drugie
Nie bądź dla siebie zbyt srogi i wymagający.
Jeśli Twój cel przesunie się w czasie, to chyba nie będzie koniec świata, prawda? Ważne, żeby go osiągnąć. Jeśli nie będziesz robić sobie wyrzutów, że nauka przebiega zbyt wolno, to odkryjesz w niej więcej przyjemności i uzyskasz lepsze efekty.
Po trzecie
Nastaw się pozytywnie i uwierz w siebie.
To, co robiłeś do tej pory nie było zmarnowanym czasem. To, że nie widać od jakiegoś czasu efektów, nie oznacza, że stosujesz złe metody. Jeśli sprawiają Ci przyjemność, nie zmieniaj ich. Jeśli wierzysz, że są wartościowe, stosuj je nadal.
Zastanów się, czy potrafisz powiedzieć więcej niż np. miesiąc temu? Czy potrafisz więcej zrozumieć? Jeśli tak, to nadal rozwijasz swój język.
Zadbaj więc o motywację. Wielu osobom pomaga notowanie swoich małych sukcesów. Pomocna jest też nauka z fiszek, dzięki której łatwiej zauważysz, jak wiele nowych słów opanowałeś.
A jeśli czujesz się już nieco zrezygnowany i znudzony tym, co robiłeś do tej pory, wprowadź trochę świeżości. Zmień metody nauki i zabierz się do niej od nowa. Zerknij raz jeszcze do artykułu: Jak skutecznie zacząć naukę języka norweskiego? To normalne, że naukę zaczyna się wiele razy na nowo.
Podsumowując
Komu udaje się przezwyciężyć fazę plateau?
Może tym, którzy nie wymagają od siebie, że w bardzo krótkim czasie opanują język.
Tym, którzy bawią się nauką zamiast się zadręczać.
Tym, którzy konsekwentnie trzymają się swojego podejścia i wierzą w jego skuteczność.
(Nawet jeśli ich metoda nie zawsze jest najbardziej optymalna, to nie ma znaczenia. Fakt, że nieprzerwanie realizują swój plan, naprawdę przynosi oczekiwane efekty).
Nie czekaj więc, aż poziom zaawansowany zapuka do Twoich drzwi, by pokazać Ci radość z używania języka. Odkryj ją już dziś.
Dzięki za przeczytanie.
Twój komentarz
Komentarze:
Lubię używać szczególnie programu Anki ( anki.softonic.pl ) do nauki nowych zdań, dlatego że widzę, iż w nim idę dalej, dalej i dalej, a prócz tego- posiada statystykę. Osobiście polecam nie zastanawiać się ile umiem, lecz właśnie- do przodu i następne i następne, czasami naukę traktuję jak zdobywanie kolejnych punktów. Ważne by być zdeterminowanym.
Anki to świetne rozwiązanie. Jeśli nie masz potrzeby analizowania ile już osiągnąłeś, to tym lepiej. Efekty pracy same Cię jeszcze pozytywnie zaskoczą.
Zdecydowanie polecam fiszki na telefon. Calkiem niedawno odkrylam ten program i jest naprawde super. Telefon to chyba jedna z podstawowych rzeczy jakie nosimy zawsze przy sobie, wiec material do nauki jest zawsze z nami! Celowo nie podaje firmy, bo nie chce zeby uznano to za reklame, ale mysle ze wnikliwi zainteresowani tematem znajda w sieci bez problemu. Ja cwicze 10-15minut lezac w lozku i naprawde przynosi to efekty :)
Zgadzam się w pełni. Aplikacji tego typu jest naprawdę wiele, ale ich skuteczność zależy przede wszystkim od naszego podejścia. Twoja metoda to idealny przykład na wprowadzenie nawyku codziennego uczenia. Jest łatwa do wykonania, zajmuje niewiele czasu, telefon masz pod ręką i nie potrzebujesz dodatkowych materiałów, masz jasno określone miejsce, w którym znajdujesz się każdego dnia. Stworzenie tych warunków pomaga w utrzymaniu systematyczności.
Marto, dziękuję Ci ślicznie za słowa poparcia, naprawdę wiele dla mnie znczą.
Bardzo dziękuję za to że jesteście…,a jesteście WIELCY,.
Dzięki za fajny artykuł i wiejące z niego wsparcie. Uczę się dość intensywnie od 8 miesięcy i powoli dopada mnie znużenie. Najtrudniej przechodzi się przez powtórki materiału. Poza wszystkim bardzo się cieszę, że zaglądając na Sowę mogę rozwiać wątpliwości gramatyczne. “Prywatny” Norweg mimo dobrej woli częsta nie potrafi znaleźć dobrych przykładów dla wytłumaczenia poszczególnych wątków. A może to ja nie rozumiem…
Pozdrawiam
Wojtek
Cieszę się, że znajdujesz u nas wsparcie. Ja też nie lubię powtarzać tego samego materiału. Czasem wolę wziąć kolejną książkę, niż bez energii powtarzać tę samą lekcję. Najważniejsze jest chyba zrozumienie zagadnienia, a później już tylko ćwiczyć i ćwiczyć. Ten Norweg z pewnością pomoże Ci w tych ćwiczeniach i poprawi umiejętność komunikacji. Cenna rzecz. A to, że nie zawsze potrafi wyjaśnić gramatyki wcale mnie nie dziwi. Przecież on nie zna naszego polskiego punktu widzenia i może nie rozumieć problemu. Coś co dla niego jest oczywiste nie musi być dla nas. Gdybym miała nauczać jakiegoś obcokrajowca języka polskiego, to też bym nie umiała wyjaśnić wielu zagadnień gramatycznych.
Dziękuje za nowy , jak zwykle interesujący materiał, jak i za wcześniejsze . Faza plateau właśnie mi towarzyszy i w takim momencie czytając rady kilka razy przemknęło mi uczucie jakby mnie ktoś przekonywał do nowej religii . przypuszczam skad u mnie problemy- brak prawdziwych motywacji . Dlatego nie poddaje sie mimo wszystko . Rady Wasze sobie cenię . Funkcjonują one w mojej sytuacji jak przystawianie lusterka i oglądanie odbicia tego co sie dzieje w mojej głowie, tj. tych zawirowań, mgieł itp. w przenośni . Pozdrawiam .
Mam nadzieję, że motywacja wróciła. Ważne, żeby powód dla którego się uczymy był zawsze aktualny. A lepsze i gorsze dni ma każdy.
No to trafiliście z tematem :) Mnie też dopadło…
Ja używam Mnemosyne z tworzoną przeze mnie bazą słów i zdań. Przez 4 miesiące nauki wklepałem już 1900 pozycji (w dwie strony, 3800 licząc w jedną) i nauczyłem się z tego 1600. Oczywiście te 1600 tylko potrafię zrozumieć, nie jest to ‘aktywna’ wiedza. Już mówienie nie idzie tak dobrze. Ze słuchem też gorzej, i dlatego powoli przesuwam środek ciężkości. Między innymi odciąłem się od czytania i oglądania większości polskich mediów (oczywiście oprócz sowy!).
Jest dokładnie tak jak piszecie o różnych metodach. Może moja metoda nie jest najwydajniejsza (typu fiszki i wariacje), ale jest chociaż pewna, regularna i najłatwiejsza do utrzymania stałego przyrostu wiedzy przy niskim nakładzie sił – wystarczy usiąść i zrobić te powtórki, dorzucić trochę nowego :)
pozdrawiam!
Najbardziej cieszę się z tego, że nie zrezygnowałeś ze swojej metody. Jak Ci się znudzi, to masz jeszcze setki opcji. Wiesz co robić. :)
Jak tu zajrzalam to odpadlam. Szczescie sie do mnie usmiechnelo :) Wlasnie przechodze ten kryzys, o ktorym napisalas. Ciesze sie tym blogiem niesamowicie, motywacja powraca! Dziekuje i bede wiernie tu zagladac i czytac :)
Miło Cię widzieć. Ja także lubię zaglądać na Twojego bloga. Te ilustracje i miniatury są niezwykłe!
Witam cieplutko.
Właśnie od kilku dni mam taką fazę “plateau”, tzn. rozpocząlem pracę, moją pierwszą pracę w Norwegii. tak jak pisałem uczę sie norweskiego już 8 miesiąc. Pracuję w Hage Center używajac wyłcznie j. norweskiego. od kilku dni wydaje mi sie , ę coraz mniej rozumiem klientów. Wiem, że wypuściłęm sie na głeboka wodę. Moja obecna praca podobna jest do pracy np. chirurga: fizyczna i umysłowa. Pełna koncentreacja. Barzdo przydał , jest na moim czasie ten temat. Musze robić dalej swoje. Uczyć sie , pracować i uczyć, odpoczywać i uczyć sie dalej. Wielkie dzięki za Waszą pomoc.
Gratuluję znalezienia pracy. Życzę wytrwałości i wszystkiego dobrego.
To co tutaj odnalazłam jest dla mnie bardzo budujące i pocieszające:) Zdawałam sobie sprawę z wielu poruszanych tutaj spraw, mimo to podświadomie niezbyt przychylnie patrzyłam na siebie. Nie będzie w tym dużo przesady jeśli napiszę, że spozierałam na swoje małe dokonania, spode łba;) bez zadowolenia z siebie oczekując od siebie więcej, lepiej, szybciej. Dziękuję za wsparcie:)
Dziękuję za wszystkie wpisy, które miałam okazję tu przeczytać. Z norweskim nie mam nic wspólnego, za to od ponad pół roku ze słomianym zapałem zabieram się za niemiecki od podstaw (przeprowadzka do Austrii) i za przypominanie sobie mojego koślawego angielskiego. W poszukiwaniu motywacji dotarłam na stronę nocnej sowy. Poczytam, przemyślę i ułożę plan działania. I pytanie na koniec: macie jakieś porady jak uczyć się języka dla chaotycznych nerwusów? Pozdrawiam:)
Jasne Agatko :) jako nerwus zawsze zaczynam od poszukiwań czegoś, co by mnie zainteresowało. Znajduję coś, próbuję, jeśli się podoba to korzystam, korzystam i korzystam, a następnie znajduję coś innego. Próbuję nowego narzędzia, wyciskam z niego ile mogę, a po kilku takich znaleziskach po prostu już wiem co lubię i wytrwale poszukuję ideału wracając w międzyczasie do poprzednich, odkrywając je na nowo. I zawsze tak samo mi się podobają albo bardziej. I trzeba poświęcać na to każdą wolną chwilę. Internet, książki, profesjonalni nauczyciele, konwersacje z cierpliwymi ludźmi.
A po osobach, które uczą się szybciej i bardziej efektywnie ode mnie, poza tym, że są wytrwali i zdeterminowani, mogę powiedzieć również, że nie pracują zawodowo i poświęcają więcej czasu – zawsze trzeba się pocieszać ;)
Życzę uwierzenia w “chcieć to móc”.
Faza platteau jest najbardziej pozytywnym zjawiskiem w nauce – o ile kiedyś się jej doświadczyło i ją pokonało. Jest to bowiem faza poprzedzająca skokowy postęp.
Muzycy mają na to wręcz przysłowie: postęp dokonuje się w co drugi piątek. Żadne ćwiczenia nie dają efektu z dnia na dzień. Zasuwa się po wiele godzin codziennie te same ćwiczenia bez widocznego rezultatu i nagle – tadaaam! – postęp. Trzeba do tego przywyknąć.
Jest jeszcze inny czynnik: proporcje. Na początku nauki nie umiemy nic. Choćbyśmy się tylko nauczyli Jeg heter Krzysztof – juz umiemy nieskończenie wiele więcej niż przedtem. Następnego dnia uczymy się 10słówek i tak codziennie – przez tydzień robimy wielkie postępy i po dziesięciu dniach umiemy ze sto słów, po miesiącu 300.
I tu jest pozorna faza platteau, bo różnica między 300 a 310 jest niezauważalna, a jak tylko próbujemy coś czytać w Wikipedii to nadal mnóstwa słów nie rozumiemy.
To minie, gdy przejdzie się magiczną dla danego języka fazę, gdy zaczniemy rozumieć wszystko a sprawdzać pojedyncze słowa. Kiedy ona nastąpi? Cierpliwości…
znalazłam się właśnie w takim momencie i zlekka się zdołowałam:(uczę sie norweskiego juz prawie rok.mieszkam w Norwegii od 2mcy.wczesniej bylam tu cale wakacje.troche się osłuchałam.chodzę teraz na språk kafe by się rozgadać i osłuchać i wkurzające jest, że jednego dnia rozumiem prawie wszystko. a drugiego dnia nie rozumiem nic lub tylko trochę i sie czlowiek zaczyna zastanawiac o co chodzi?!tyle nauki.czasu.energii a tu nagle ściana…dobrze, że trafiłam na Wasz artykuł.bardzo dobry.do przemyślenia….dziekuję!:)
Kochana mam identycznie w pracy! Jednego dnia rozumiem 99% i dosłownie latam, a następnego zderzam się ze ścianą bo po prostu nie mogę zrozumieć co mówią do mnie ludzie… Ale! Wiem, że żadna minuta, godzina, dzień poświęcony na naukę nie jest stracony, ostatnio gość powiedział do mnie zdanie ze słówkiem, które czytałam tego samego ranka na fiszkach i dzięki temu zrozumiałam sens zdania, ha!
POWODZENIA I WYTRWAŁOŚCI NAM WSZYSTKIM :-)
Efekt znużenia dopada mnie średnio co kwartał i trwa ok. miesiąc. Odrywam się wtedy od nauki i poświęcam czemuś zupełnie innemu: pracy, podróżowaniu, czytaniu beletrystyki, albo tak jak obecnie – wracam do nauki angielskiego. Wszystko w zależności od aktualnej sytuacji. Wydaje mi się, że nie nudzi się sama nauka, tylko używane narzędzia. Po pewnym czasie przestają przynosić oczekiwane rezultaty. Tym razem do nauki angielskiego skłoniło mnie znalezienie świetnego portalu internetowego, w którym system powtórek słówek jest powiązany ze słownikiem i lekcjami. Portal ten ma po prostu wszystkie potrzebne funkcje i działa szybko. Niestety umożliwia naukę tylko angielskiego i niemieckiego, a szkoda, bo za norweski zapłaciłabym dużo więcej. Ta chwilowa fascynacja uniemożliwiła mi nawet zapisanie się na Wasze Warsztaty Pisania, na które czekałam. W tym momencie nawet nie mam pomysłu na pisanie po norwesku. Czy Warsztaty Pisania są organizowane tylko raz do roku? Czy częściej? Czy można umówić się indywidualnie na tego typu szkolenie, kiedy będę w “szczycie” zainteresowania norweskim?
Niestety bardzo brakuje narzędzi do nauki norweskiego. Są bardzo ograniczone albo po prostu nie zawsze dostępne. Dla osób podobnych do mnie, czyli prowadzących nieregularny tryb życia – podróżników lubiących różnorodność, wybór, lubiących także wracać do stałych, dobrych, sprawdzonych wartości – nauka tak niszowego języka jak norweski, jest bardzo trudna.
Bardzo dziękuję za świetnego bloga i za maile, które zawsze bardzo mocno mnie motywują do ogarnięcia wszystkich innych spraw i powrotu do nauki norweskiego. Dziękuję za Noce z Sową :)
Pozdrawiam
Hej Doroto, dzięki za ciekawe komentarze. Warsztaty Pisania robimy zazwyczaj dwa razy w roku. Zdarzały się dodatkowe edycje, kiedy było więcej zainteresowanych i osoby sprawdzające dzienniki miały akurat czas. Dla nas to też spora organizacja czasu, rezygnacja z innych rzeczy, by przez te 30 dni codziennie być dostępnym. Wolimy organizować mniej Warsztatów, ale z pełną energią i jakością. Gdybyśmy robili to w każdym miesiącu, to z pewnością byśmy się wypalili i by nie było Nocnej Sowy. ;-) Każdy potrzebuje przerwy. Podobnie jest w pracy, jak i nauce języków, o której wspomniałaś. Myślę, że to rozumiesz. :)
…dzięki, że jesteście…