O nauce języka metodami dzieci
Czy nauka z książek lub filmów dla dzieci ma sens? Co sprawia, że dzieci tak skutecznie uczą się języka obcego? Czy stosowanie tych metod przez osoby dorosłe przyniesie efekty?
Jeśli znasz jakieś dwujęzyczne dziecko (lub może posiadasz własne), pewnie nieraz oczarowało Cię swoimi językowymi umiejętnościami.
Niektórzy rodzice sądzą nawet, że ich pociecha jest prawdziwym językowym geniuszem. Nic dziwnego, że zastanawiają się nad przyczynami tych postępów. Spójrzmy więc, jakie podejście towarzyszy takiemu dziecku w drodze do sukcesu.
- Uczy się poprzez zabawę.
- Robi błędy i wcale się nimi nie przejmuje.
- Nie obawia się krytyki.
- Sam też nie krytykuje i akceptuje język taki, jaki jest.
- Nieprzerwanie próbuje i powtarza.
- Nie rozmyśla o tym jak się uczyć – działa.
- Jest otoczone językiem.
- Towarzyszy mu otwartość, ciekawość i pozytywne nastawienie.
Podejście to, choć mało świadome, może inspirować niejednego dorosłego. Tylko czy wystarczy wzorować się na dzieciach, by odnieść sukces?
Zakładam, że skoro tu jesteś, to masz ambitne podejście i nie zadowoli Cię zakres słownictwa, jakim włada 4- lub 6-latek.
Opanowanie drugiego języka na równie wysokim poziomie jak ten pierwszy, to ogromne wyzwanie. Jak się okazuje nawet dla dziecka. Z każdym rokiem utrzymanie dwujęzyczności staje się coraz trudniejsze.
Jak pisze Cecilie Lønn, po 12 roku życia dużo trudniej przychodzi nauka poprawnej wymowy. Dziecko zaczyna się przejmować popełnianymi przez siebie błędami i mniej bawi się językiem.
Z wiekiem wzrasta także potrzeba wyrażenia bardziej złożonych myśli. Poprzeczka staje się coraz wyższa.
Trudno wymagać od takiego dziecka, żeby znało oba języki na jednakowo wysokim poziomie. Nie ukrywajmy, że dzieci, którym się to udaje, zawdzięczają swój sukces przede wszystkim rodzicom.
Wielu dorosłych zastanawia się: Czy na pewno muszę uczyć się rodzajników? Czy muszę znać zasady prawidłowej wymowy? Przecież moje dziecko tego nie robi, a tak pięknie mówi!
Dziecko nie musi zapamiętywać rodzajników, bo każdego słowa uczy się w kontekście. Jest mu naprawdę wszystko jedno czy rzeczownik jest męski czy nijaki. I tak użyje go prawidłowo w sposób wcześniej zasłyszany. A jeśli popełni błąd? Dorosły go poprawi. Robi to przecież na każdym kroku, także w innych dziedzinach życia.
Podobnie z zasadami wymowy. Nauka prawidłowej wymowy dziecka jest długim procesem, wypełnionym wielokrotnymi próbami. Można przyjąć założenie, że metodą prób i błędów nauczymy się mówić. Jednak podstawowa świadomość zasad fonetyki ułatwi rozumienie i przyspieszy przełamanie bariery mówienia.
Nauka z materiałów dla dzieci
Książki
Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy nauką języka z elementarza dla pierwszoklasisty, a czytaniem książki, która zawiera więcej treści niż obrazków.
O ile nauka z elementarza, czy ilustrowanej książki dla najmłodszych przyniesie niewspółmierne korzyści, o tyle czytanie książek może przyspieszyć naukę.
Odpowiednia książka dla dzieci może być doskonała na pierwszą lekturę po norwesku. Język dla dzieci jest prosty i łatwy do zrozumienia. Informacje często są powtarzane i dotyczą codziennych sytuacji.
Może się zdarzyć, że w treści znajdą się elementy mniej potrzebne jak np. nazwy zabawek, życie na wsi i towarzyszące mu sprzęty, których nazwy nie są Ci tak bardzo potrzebne. Ale tak się dzieje w każdej książce. Zawsze spotkasz się z czymś nowym i mało potrzebnym na danym etapie nauki. Tylko od Ciebie zależy, co uznasz za wartościowe.
Filmy
Czy oglądałeś na Nocnej Sowie Muminki lub inne filmy animowane? Nie znalazły się tam po to, by traktować kogokolwiek jak dziecko. To kolejny materiał dydaktyczny, z którego można czerpać dużą wiedzę. Najważniejsze żeby wiedzieć jak.
Nie każda tego typu bajka będzie dla Ciebie dobra. Jeśli w ogóle nie lubisz bajek, albo jakaś konkretna Ci nie pasuje, to nie warto się z nią męczyć. Metod jest wiele.
Podsumowując
Nie ma niczego złego lub wstydliwego w nauce z materiałów dla dzieci. Jeśli to etap, który pozwoli Ci szybciej przejść do czytania poważniejszej literatury czy oglądania filmów, to warto spróbować.
Korzystając z materiałów dla dzieci uczysz się inną metodą niż one. Tylko narzędzie jest takie samo.
Nie każdy dziecięcy film lub książka będą dobre do nauki. Szkoda czasu na elementarz czy Teletubisie. Nie zmuszaj się, jeśli coś Cię nie bawi.
To, czego możesz nauczyć się od dziecka, to odważnego podejścia w kontakcie z innymi, nieprzerwanego podejmowania kolejnych prób i pozytywnego nastawienia do nauki, niegasnącej ciekawości i fascynacji wszystkim, co nowe.
Czy zdarza Ci się uczyć z materiałów dla dzieci? Co byś polecił innym?
Twój komentarz
Komentarze:
Marto, dziękuję za ten artykuł. Chciałam dodać, że przypomniałaś mi o bardzo istotnej sprawie – uczenia się języka obcego (będąc dorosłym) z materiałów dla dzieci (książek, programów telewizyjnych, a nawet podręczników). Dla początkującego dorosłego to kopalnia prostych zwrotów w częstym użyciu.
Pozdrawiam!
Tak, warto pamiętać i nie wstydzić się korzystania z takich materiałów. Jak się nad tym dłużej zastanawiam, to mam wrażenie, że kobiety nie mają z tym większego problemu. Natomiast wśród mężczyzn, mało kto jest taki odważny, by sięgnąć po dziecięcą książkę. A może to tylko stereotypy?
Rzeczywiscie to stereotypy ;)
Pozdrawiam
Dobra mądra nocna sowo dziękuję za nową lekcję. Jest dla mnie inspirująca i potrzebna. Pozdrawiam
W takim razie przyjemnej nauki! :)
Nocna Sowo, ja własnie tak uczę się teraz niemieckiego… Na swoim blogu piszę o tym jak zmagamy się z dwujęzycznością dzieci ale po Twoim wpisie widzę, że powinnam częściej pisać jak to wygląda u mnie, jako osoby dorosłej…
Historie Maksymiliana są bardzo pouczające i wiem, że pomagają wielu rodzicom. Jestem fanką Waszego dzienniczka. Z przyjemnością poczytam też o tym, jak sama korzystasz z materiałów dla dzieci. Może udaje Ci się połączyć zabawę z Maksiem i rozwijanie niemieckiego u siebie? Czy jest to możliwe, czy raczej należy do tego podchodzić osobno?
Marto, ciesze sie bardzo, ze nas do Was zaprosiliscie :-) Bardzo fajna i przydatna strona. Co do moich inspiracji w nauce francuskiego – w poczatkowej fazie korzystalam bardzo duzo z komiksów – Tintin, Asterix, Gaston la Gaffe…a teraz obserwuje jak w malzenstwach mieszanych tata uczy sie razem z dzieckiem. Mój maż sporo czyta z synkami. Na poczatku były książeczki z bardzo prostymi tekstami, takie jak np. polskie tłumaczenia skandynawskich autorów Auto Maksa, Ela ma piłkę, czy nasze polskie Zabawy Tutusia. Teraz po oswojeniu się sięga po coraz trudniejsze i też komiksy. A ja z boku obserwuje, nie wtrącam się i się cieszę :-)
Miło Cię widzieć. To bardzo budujące, kiedy się słyszy, że tata uczy się razem z dzieckiem. A co do komiksów, to świetny pomysł. Muszę się rozejrzeć za takimi po norwesku. Tego typu dialogi są przecież świetne do nauki języka. Nasuwa mi się jeszcze taki wniosek, że rodzice dzieci mają materiały do nauki języka tuż obok. Trzeba tylko to dostrzec i nauczyć się z nich korzystać.
To ja tutaj całkowitą świeżynką jestem! Bardzo dziękuję za wspominkę o moim i mojego Jaśka blogu. Zgadzam się z tym, że materiały dla dzieci są bardzo przydatne do nauki języka u dorosłych. Ja bardzo często z nich korzystam! Pozdrowienia i do zobaczenia!
Wasze blogi są wspaniałe, więc trudno o nich nie wspomnieć. Blog Jasia robi ogromne wrażenie i myślę, że to Wasz wielki sukces wychowawczy, żeby wspierać go w realizacji swojego projektu. Niezależnie od tego jak długo będzie go prowadził, wiele się przez ten czas nauczy. A linka umieściłam też dlatego, że jego gazeta powinna być inspiracją dla nas dorosłych. Jakiś czas temu pisałam o prowadzeniu dziennika, bo to bardzo rozwija język, którego się uczymy. Dorośli często mają problem z zebraniem się do napisania czegokolwiek, albo utrzymaniem regularności w pisaniu. To jest oczywiście trudne, ale patrząc na Jasia nie powinniśmy mieć już wymówek.
Marto, faktycznie rodzic dwujęzycznych dzieci ma metody i nauczyciela na wyciągnięcie ręki. Potrzebna jest tylko otwartość i motywacja. Mój mąż, odkąd urodzili sie nasi chłopcy zrobił postepy w polskim, tak mimochodem :-) może obok dwujęzyczności dzieci powinnam także opisywać na blogu rodzenie się dwujęzyczności taty…
To pięknie. Czyli da się rozwijać język metodami dzieci, da się bezboleśnie a nawet trochę “przy okazji”. Dzięki, że się z nami tym podzieliłaś.
Marto, to jest naprawde pozyteczny post. Chetnie poogladam muminki :) Nie mam jeszcze dzieci, ale planuje. Maz jest Norwegiem. Rozmawialam z kilkoma Polkami majacymi dzieci wlasnie z norweskimi tatusiami. Dzieci nie mowia prawie wcale po polsku. Nie chca. Zastanawialam sie wowczas, czy jest to walka z wiatrakami, albo lenistwo badz niewiedza rodzicow.
Dodatkowo cieszylabym sie, gdyby maz uczyl sie polskiego. Dosc duzo rozumial gdy dluzej i czesciej przebywal kiedys w Polsce. To co sie nauczyl zaczyna wyparowywac. Moze jest tak jak pisze Faustyna, nauczy sie przy dzieciach? :)
Myślę, że jest to często walka, ale chyba nie z wiatrakami. Jednak wielu rodzicom się to udaje więc trzeba się od nich uczyć i próbować. Nawet jeśli ten polski nie będzie idealny, to i tak przecież warto. A co do męża, to miejmy nadzieję, że przy okazji też się nauczy. Jeśli będzie pozytywnie nastawiony i otwarty to zarówno dziecko, jak i on sam powinni robić postępy. Tego Wam życzę. :)
Witam :) bardzo często oglądam bajki po norwesku, zawsze po nie idę do biblioteki, polecam bardzo gorąco “mamma mu” jest zabawna i ciekawie dubbingowana, dzieki róznej intonacji głosu mammy mu zdania same wpadają w ucho. Biblioteka to skarbnica dla uczących się rozumienia ze słuchu :)
Jak zawsze świetny artykuł Nocna Sowo <3 Uwielbiam
Dzięki za polecenie bajki i podpowiedź, że można skorzystać z biblioteki. Często o tym zapominamy. :)
Ja z kolei slucham norweskich piosenek (nie tylko dla dzieci) ale dzieki temu, ze wykorzystuje sie wiecej niz jeden zmysl, nauka idzie szybciej ! zwlaszcza gdy piosenka jest smieszna, z wylgaryzmami lub po prostu wciagajaca;) to sa czynniki ktore powoduja ze szybciej zapamietujemy:) np. ta piosenka http://www.lyricsmode.com/lyrics/l/luxus_leverpostei/she_looks_like_hell.html (ostrzegam, ze zawiera obrazliwe slowa:) )
Oczywiście. Z piosenek można nauczyć się także języka potocznego. Nie zawsze będzie on poprawny (tutaj np. brakuje norweskich znaków), ale dobrze mieć pojęcie o tym, z czym można się spotkać w życiu.
Do nauki norweskiego w formie zabawy z dzieckiem polecam ksiazki Kari og Werner Grossmann ktore opisuja codzienne czynnosci sa fantastycznie zilustrowane oddajac w 100 procentach norweskie zycie.
Ogladanie wiadomosci w TV i pogody to tez dobry sposob,dziennikarze mowia wolniej i ich wymowa jest wyrazna dzieki czemu mozna sie osluchac.
Pozdrowienia dla nocnej sowy a wlasciwie madrej.
Dzięki Agnieszko za polecenie książek. Ilustracje Kari Grossmann są bardzo ciekawe i widzę, że można też dostać audiobooki. Jest w czym wybierać, bo mają spory dorobek.
DZIĘKUJĘ !!!!!!! Brak mi słów jak bardzo jestem wdzięczna za to że wszyscy tu jesteście .Moja motywacja rośnie z każdym artykułem i komentarzem . Sama uczę się norweskiego , z początku była tragedia ale robię małe postępy . Mam nadzieję że Wami będą one zdecydowanie większe . Bardzo podoba mi się pomysł prowadzenia bloga przez dziecko w języku obcym.Ponieważ mój syn (11 lat) doskonale radzi sobie z angielskim i norweskim spróbuję go namówić na bloga po angielsku. Norweski ma na co dzień , niby angielski też , ale dodatkowy kontakt z angielskim mu nie zaszkodzi .Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich uczących się jakiegokolwiek języka .
Jeśli tylko Twój syn będzie miał ochotę na prowadzenie bloga, to z pewnością dużo się nauczy. Życzymy Wam szybkich postępów językowych. :)
Tak jak pisałem pod innym postem – uczę się dziecięcych piosenek. Z melodią wszystko łatwiej wchodzi. I jedna ważna rzecz: muzyka zwalnia wymowę i wyczyszcza samogłoski.
Języki skandynawskie maja to do siebie, że strasznie zżerają środki słów. Mój pierwszy kontakt z islandzkim był ostatnim, bo go[dd]an dagin brzmi dla mnie jak gn. Tego języka nie można się nauczyć bez kontaktu z nativami. Ale! jak islandczyk śpiewa, to zaśpiewa nie jeden zduszony dźwięk, ale cztery sylaby na czterech nutach: goth-than dag-in. I to samo po norwesku. Muzyka wymusza czystą artykulację i staranny podział na słowa i sylaby.
Dlatego piosenki są bardzo dobrym materiałem. A te dla dzieci uczą samego rdzenia języka.
Witam,
zgadzam się w 100%, oglądanie bajek to świetny sposób na naukę języka obcego i nie ma się czego wstydzić. :)
Pozdrawiam
Bardzo ciekawy artykuł. Jestem tatą dwójki dzieci, które kilka lat temu zapisałem do szkoły języka angielskiego (Better Academy, Warszawa, polecam bardzo). Przychodziły i śpiewały mi piosenki, których nauczyły się na zajęciach. W sumie robią to cały czas. Dzięki temu nauczyłem się wielu przydatnych słów. Prosiły mnie też o wspólne oglądanie bajek po angielsku. Pomogło bardzo. :D