Nauka języka to nie nauka tłumaczeń
Często słyszymy od Was pytanie, czy jakieś zdanie jest poprawnie przetłumaczone. Zawsze staramy się Wam odpowiedzieć, ale czasem nie jest to takie proste.
Język to składowa wielu elementów, od samego alfabetu, gramatyki, wymowy, aż po kulturę, codzienność i kontekst społeczny. Patrząc na język, jak na równanie matematyczne pomijamy całą głębię wieloznaczności i subtelności.
x = 1, y = 1
x = y
Rzadko kiedy słowa mają jedno konkretne znaczenie. Dużo częściej mówimy o zakresach znaczeniowych. Z językami wygląda to tak:
x = {1, 2, 3}
y = {2, 8, 9}
Zarówno słowo X, jak i słowo Y mają swoje różne zakresy znaczeń. Można je uznać za synonimy tylko w jednym przypadku (2), a w pozostałych znaczą coś innego.
Kilka przykładów
Spójrzmy na słowo “liść”. W języku polskim ma ono jedno znaczenie. Jest to organ roślinny, końcowy element rozgałęzień pędu, pełniący głównie funkcje odżywcze.
Jak możemy nazwać liścia po norwesku?
et blad
et løv
et lauv
Zaglądam do polsko-norweskiego słownika. Pierwszym tłumaczeniem “liścia” jest blad. Skrzętnie notuję nowe słowo na fiszce i szybko zapada mi w pamięć. Nic prostszego, prawda?
Za jakiś czas widzę takie zdanie:
Hanne leser et blad.
“Hanne czyta liścia”? Znając jedno znaczenie słowa blad, ciężko będzie je zrozumieć. Et blad może oznaczać liścia, gazetę, czasopismo, luźną kartkę lub cienką powierzchnię jakiegoś przedmiotu.
Ale to był oczywisty przykład. Słowa przecież mogą mieć kilka znaczeń, prawda?
Spróbujmy czegoś innego.
Hvordan går det?
Jak idzie to? czy Jak się masz?
Hva er i veien?
Co jest w drodze? czy Co się stało?
Hvor ofte svømmer du?
Gdzie… czy Jak często pływasz?
Dosłowne tłumaczenie tych popularnych zwrotów mija się z celem. Tak samo dosłowne tłumaczenie polskich wyrażeń na język norweski ma mało sensu. Stąd zamiast tłumaczyć, lepiej “przekładać”.
Przekład
Przekład jest czymś, co dobrze znasz z książek, bo tak właśnie nazywamy tłumaczenia dzieł zagranicznych autorów. Nie jest to tylko przekład językowy, ale często też kulturowo-obyczajowy.
Czasem tłumacz ma dodatkowe zadanie zrobienia przekładu nazw, imion, miejsc, otoczenia itp.
Wyobraź sobie norweską książkę dla małych dzieci. Otwierasz ją i natrafiasz na zdanie:
Ole Brumm idzie wraz z Tigerguttem przez las.
Ty, jako że uczysz się norweskiego, nie widzisz w tym zdaniu niczego złego. Ale wyobraź sobie polskiego rodzica, który nigdy nie miał styczności z norweskim. Czy kupi tę książkę swojemu sześciolatkowi? Czy takie dziecko będzie w stanie wyobrazić sobie Tigergutta?
W takich sytuacjach potrzebne jest dostosowanie tekstu do polskiego malucha i polskiego rodzica, np:
Kubuś Puchatek idzie wraz z Tygryskiem przez las.
Nie ma niczego złego w niedokładnych tłumaczeniach. Powiem więcej: niedokładne, ale ładne tłumaczenia są dużo bardziej wartościowe od tych dosłownych i nudnych.
Często podobne dylematy zdarzają się też w podręcznikach.
Podręczniki
W różnych książkach do nauki norweskiego, to samo zdanie może być różnie przetłumaczone. Porównując te tłumaczenia, możesz dojść do wniosku, że jedno z nich jest błędne. Ale czy na pewno?
Zawsze powtarzam, że najważniejszy jest kontekst. Zdanie wyrwane z kontekstu jest tylko gramatyczną składową swoich elementów. Niesie ze sobą tylko to znaczenie, które mają poszczególne słowa lub wyrażenia.
Jednak czasem, znaczenie zdania może być zupełnie inne w innym kontekście.
Jeg kommer!
Jak przetłumaczyłbyś słowo kommer w tym zdaniu? Idę? Przychodzę? Jadę? Lecę? Dochodzę? Nadchodzę? Przybywam? Nadciągam? Pochodzę?
W języku polskim mamy masę synonimów, których używamy w różnych sytuacjach. W języku norweskim (i wielu innych) wykształciło się słowo “klucz”, które jest uniwersalne i używane we wszelkich kontekstach.
Dlatego zanim ocenisz jakieś tłumaczenie, zastanów się nad kontekstem. Czasem autorzy mogli mieć coś zupełnie innego na myśli, a czasem tłumaczenia znaczą dokładnie to samo, ale są ujęte trochę innymi słowami. Słowami, które raz mogą Ci przypaść do gustu, a raz nie.
Nauka języka
Co ma do tego wszystkiego nauka języka?
Zaczynając naukę, mamy ograniczone słownictwo. Chcielibyśmy, aby wszystkie nowe słowa miały przełożenie jeden do jednego. Szybko się jednak przekonujemy, że tak nie jest, a to nas zniechęca.
Wtedy najważniejsze jest przyjęcie języka takim, jaki jest. Nie ma dwóch języków na świecie, które miałyby identyczny kontekst kulturowy, taką samą gramatykę i zakres słownictwa.
A czy wiesz, że nawet w ramach tego samego języka może być wiele różnorodnych kontekstów? Amerykanin może mieć coś innego na myśli niż Brytyjczyk, a Australijczyk coś innego niż Singapurczyk. Mówią jednym “językiem”, ale to nie znaczy, że mówią tak samo.
Ucząc się norweskiego poznajesz pewną “wersję” języka i sposobu komunikacji. Na Twojej drodze poznasz jednak wielu ludzi, którzy będą nazywali te same rzeczy w inny sposób. Dlatego podczas nauki języka potrzeba dużo otwartości.
Twój język jest dokładnie taki, jakim pozwolisz mu być. Pozwól mu być różnorodnym.
Nauka tłumaczeń
Uczenie się tłumaczenia to zupełnie inna bajka niż nauka samego języka. To, że ktoś zna w jakimś stopniu język, nie oznacza, że będzie potrafił tłumaczyć.
Przekład literacki jest równie trudny, jak napisanie własnej powieści. Zajmuje trochę mniej czasu, bo masz już podaną fabułę, ale dobór słów, konstrukcji i językowo-kulturowego sensu to masa pracy. Na dodatek często ta praca bardzo zależy od Twojej znajomości języka ojczystego. Pierwszego języka też trzeba się ciągle uczyć.
Gdy zaczynasz naukę języka, nie myśl o dokładnych czy niedokładnych tłumaczeniach. Na początku dużo ważniejsze jest poznanie gramatyki, wymowy i kultury. Bo od tej ostatniej dużo więcej zależy, niż często myślimy.
Podsumowując
Nie bierz języka dosłownie. Gdy czytasz norweski tekst, tłumaczenie słowo w słowo na polski może Cię często wprowadzić w błąd.
To działa w obie strony. Gdy chcesz powiedzieć coś po norwesku, nie rób “kalki” z języka polskiego. Norweski ma inny szyk zdania i mówiąc “po polsku” w języku norweskim, ciężko będzie Cię zrozumieć.
Nauka języka, to nauka otwartości wobec języka i wszystkiego, co jest wokół niego: kultury, obyczajów i ludzkich charakterów.
Twój komentarz
Komentarze:
DZIĘKUJĘ. Ale czy mentalnie to przeskoczę lub przeskoczę samego siebie i dotrze to do mnie. Wiem że musi.
Dasz radę. Ja też potrzebowałem czasu, by to zrozumieć. To jest sposób myślenia o językach, a jak wiemy sposobu myślenia nie zmienia się z dnia na dzień.
Swietnie wyjasnione. Dlatego gdy mowie po norwesku nigdy nie mysle po polsku. Na blogu staram sie od czasu do czasu tlumaczyc moje polskie teksty na norweski i nie jest to latwe. Czasem wole wiec od razu napisac po norwesku a potem pisze po polsku to, co mialam po norwesku na mysli. Moj maz jest Norwegiem i bardzo chcialby mowic po polsku. Uczyl sie troche naszego jezyka, ale kompletnie blednie gdy czyta sciskam, wyciskam, naciskam, przyciskam, dociskam…
Wcale mu się nie dziwię, to musi być trudne. My tak samo zmagamy się z niuansami norweskiego, jak on z językiem polskim. To dotyczy wszystkich języków.
Życz mu wytrwałości, trzymamy za niego kciuki. :)
Dokładnie. Każdy język ma swój niepowtarzalny styl i, aby brzmieć naturalnie, należy się z nim zaprzyjaźnić. Co do tłumaczeń, to nigdy nie są one w 100% dosłowne. Jednak myślę, że adekwatne jest rozgraniczenie literatura – pozostałe tłumaczenia. W pierwszym przypadku musimy wykazać się spora inwencją. Natomiast tekst prawniczy będzie już mniej dowolny.
A nawet język prawniczy ma specyficzne sformułowania dla danego języka. W Norwegii jest to do tego stopnia, że czasem dostosowuje się językowo ustawy i prawa do ich starych pierwowzorów. Na przykład poprawki do konstytucji pisane są językiem z 1903 roku (cała konstytucja przeszła wtedy reformę języka). Nawet słowa, które wtedy nie istniały dostosowuje się pisownią do norweskiego sprzed ponad stu lat. Co kraj, to obyczaj. ;)
Czyli wychodzi, że raczej nie ma jak się nauczyć języka obcego, bo choć go się nauczymy to niezrozumiemy
Wręcz przeciwnie! Rzecz w tym, żeby poza nauką “suchego” języka, z ciekawością odkrywać kulturę i zwyczaje danego kraju. Do tego potrzeba czasu. Nie ma co się łudzić, że poznamy cały język w miesiąc.
Nigdy nie mogłem zapamiętać obcych wyrazów dlatego zawsze zniechęcałem się do języka po jakimś czasie. W przypadku języka norweskiego z jednej strony boli to, że mało kto się porozumiewa tym językiem np na wakacjach czy w filmach, ale z drugiej strony pomimo tego, że nie mam zbyt wiele czasu na naukę – język norweski staje się dla mnie pasją. Staram się, aby język norweski stał się moim hobby. Oglądam norweskie filmy, słucham norweskiej muzyki. Potem chcę poznać geografię i historię tego kraju. I tutaj plusem jest z kolei to – że mało kto zna ten język – wypełniam pustkę w tej niszy:-)
DZIEŃ DOBRY MĄDRA NOCNA SOWO MARTO I MARCINIE DZIĘKUJĘ ZA KOLEJNĄ LEKCJĘ .POZDRAWIAM SERDECZNIE.
Co do składni zdania, osobiście wolę kiedy jest zachowana w przekładzie, tego języka którego się uczę, pomimo iż jest nie np. po polsku ale rozumiem sens przekazu, natomiast gdy jest zachowana w obu językach prawidłowa, sporo problemu mam z połapaniem się który wyraz co znaczy, a tym bardziej zrobieniem przekładu na język przeze mnie poznawany.
Witam wszystkich, którzy tu zaglądają:)Bardzo ciekawy temat, daje dużo do myślenia i to jest kolejna dawka bardzo ciekawych informacji. Ale może trochę zboczę z tematu, mam dylemat: dlaczego więcej rozumiem z tego języka podczas porozumiewania się z Norwegami, a tak niewiele mam do powiedzenia jak chcę coś przekazać, jestem zdołowana. Staram się, ale czasami przysłowiowo brakuje mi języka w gębie. Norwegowie chwalą mój norweski mówiąc do mnie”din norsk er veldig bra”,(oczywiście pada pytanie jak długo jestem w Norwegii, odpowiadam że nie całe dwa lata). Ja wiem swoje, daleko mi do “veldig bra” i wiem, że oni to mówią z grzecznośći. Chiałabym lepiej się porozumiewać, ale to takie trudne. Kochani dajcie mi namiar na osobę, z którą mogłabym porozmawiać przez Skype po norwesku. Serdecznie pozdrawiam.
Jeśli rozumienie nie sprawia Ci problemu, to jesteś w wyjątkowo dobrej sytuacji. Większość osób, które poznałem, ma właśnie największe problemy ze zrozumieniem napotkanych Norwegów.
Naszą metodą na polepszenie mówienia jest (przewrotnie) pisanie. Prowadzenie dziennika pomaga w formułowaniu myśli i trochę zmusza do przemyślenia “jak mogłam to lepiej powiedzieć”. Pozwala to przygotować się na kolejne sytuacje, w których język norweski będzie potrzebny.
„Nauka języka to nie nauka tłumaczeń”-
problem też w tym, że tłumacze nie są skrupulatni, to dodadzą słowo to przekręcą – niby w podręcznikach do nauki, to zmusza uczącego się do sprawdzania ich poprawności.
Zawsze trzeba krytycznie patrzeć na to, co się czyta. We wszystkich książkach na świecie są błędy. Bo jesteśmy tylko ludźmi. ;-)
Hva er i veien? oznacza co jest w drodze? Spotkałem się tylko z użyciem tego np jak hva er i veien med deg? Co jest nie tak z tobą
“Co jest w drodze?” z całą pewnością to nie oznacza. Właśnie o tym jest ten artykuł.
Ufff… czytam te wszystkie wskazówki i myślę jak to poukładać w głowie :) Dawno nie zaglądałam na Waszą stronkę, myślę że teraz będę bardziej systematyczna :D od roku jestem w Norwegii więc na co dzień słyszę ten język i staram się w bardzo prosty sposób komunikować ;) ale długa droga jeszcze przede mną… Pozdrawiam