17 mitów o nauce języka
Co sprawia, że kolejne postanowienia związane z nauką języka, tak często kończą się niepowodzeniem? To niewłaściwie postawione cele, oczekiwania lub błędne przekonania o nauce języka. Dowiedz się o najczęściej powtarzanych mitach.
“Gdybym tu mieszkał, to bym się nauczył języka w 3 miesiące!” To zdanie prosto z ulicy. Usłyszałam je kiedyś mijając Polaków w centrum Oslo. Oczywiście nie mam pojęcia, czy ten ktoś był wyjątkowo uzdolniony, czy powielał jeden z często powtarzanych mitów.
Wiele osób twierdzi, że sam fakt mieszkania w Norwegii wystarczy, by nauczyć się języka norweskiego. Jednak osoby, które tu mieszkają doskonale wiedzą, że trzeba mieć już całkiem sporą wiedzę z języka, żeby zacząć się komunikować. Inaczej Twój rozmówca przejdzie na angielski.
Tego typu nieporozumień jest znacznie więcej. Niektóre mogą Cię rozbawić, inne zastanowić. Każde warto przemyśleć.
17 mitów o nauce języka norweskiego
- Nie mam talentu do języków.
Tylko nieliczni taki posiadają. To nie powód, by rezygnować. Każdy może się nauczyć, jeśli włoży w to trochę pracy.
- Jestem za stary na naukę.
Nigdy nie jest za późno na naukę. Jest wiele osób w starszym wieku, którym udało się nauczyć języka obcego.
Kilka lat temu miałam okazję rozmawiać z pewnym niemieckim leśniczym, który od 3 lat uczył się polskiego. Patrząc na jego wiek, pewnie niejeden człowiek myśli sobie: “że też mu się chce”. Ale gdybyś z nim chwilę porozmawiał i zobaczył jego radość z używania języka, którego się uczy, to gwarantuję, że wszelkie wątpliwości natychmiast by zniknęły.
Czy nie jest tak, że to my, młodzi ludzie, stwarzamy sobie więcej niepotrzebnych ograniczeń, zamiast wziąć się do roboty?
Co ciekawe, wyniki badań wskazują, że osoby, które uczą się języków mają sprawniejszy umysł w starszym wieku oraz mniejsze prawdopodobieństwo demencji starczej i choroby alzheimera.
- Naukę języka trzeba zacząć w dzieciństwie.
Trzymam kciuki za pokolenie młodych poliglotów, bo wiem, że Polacy w Norwegii chętnie wysyłają swoje dzieci do Szkół Polskich i tym samym wychowują pokolenie dwu- a nawet trójjęzyczne.
Wspaniale, że pamiętamy o dzieciach, ale czy nie odpuszczamy sobie?
Wiadomo, że naukę języków warto zaczynać jak najwcześniej. Ale to nie jest warunek. Zaczynając jako dorosły też możesz nauczyć się dobrze języka. Nawet Twoja wymowa może być piękna, jeśli będziesz nad nią pracował. Tylko od Ciebie zależy poziom języka.
- Tak wiele czasu upłynęło od szkoły, że nie pamiętam jak się uczyć.
Wyrobienie nawyku systematycznego uczenia jest dla każdego dużym wyzwaniem. Dawno skończona szkoła to kolejna wymówka. Twój mózg jest przecież nadal sprawny i zdolny do rozwoju. Nauka języka to szukanie własnych sposobów, a nie powielanie metod szkolnych.
- Tylko nauka w szkole prywatnej przynosi efekty.
Zajęcia grupowe czy indywidualne – wszystko jedno. Każde mogą być pomocne. Ale to tylko od Twojego nakładu pracy uzależnione są efekty. Masz dwie opcje:
1. uczyć się samemu,
2. uczyć się na kursie + uczyć się samemu. - Drogi kurs norweskiego jest gwarancją, że mnie dobrze nauczą.
To czy kurs jest drogi, czy tani nie ma związku z tym, czego naprawdę potrzebujesz. Powinieneś uczyć się w przyjemnych warunkach, gdzie czujesz się bezpiecznie i dobrze.
Oczywiście najlepiej tam, gdzie nauczyciel przygotowuje materiał specjalnie dla Ciebie i jest otwarty na Twoją inwencję. Reszta zależy tylko od Twojego nastawienia.
Prawda jest taka, że mądry człowiek może się wiele nauczyć nawet od słabego nauczyciela. Co wcale nie oznacza, że polecam kiepskich nauczycieli. Po prostu poszukiwania kursu zaczynaj od własnych potrzeb.
- Zajęcia 2 razy w tygodniu wystarczą, by opanować norweski.
Wiele osób zapisuje się na kurs myśląc, że to załatwi problem związany z brakiem czasu na uczenie się w domu. Dlatego niektóre szkoły podkreślają, że u nich nie trzeba odrabiać prac domowych. Prawda, że to brzmi obiecująco? Tylko, że to jest to, co chcemy usłyszeć, a nie skuteczna metoda nauki.
Nie przedłużając, bardzo polecam: Czy warto zapisać się na kurs językowy?
- Najlepsze są szkoły oferujące metody typu: norweski 10 razy szybciej.
4 razy szybciej, od 10 do 15 razy szybciej… Widziałeś te hasła na banerach reklamowych? Szkoda, że nie 100 razy szybciej. Tylko zdrowy rozsądek może być dobrym doradcą.
- Żeby się dobrze nauczyć norweskiego, trzeba mieszkać w Norwegii.
Codzienne obcowanie z językiem norweskim może bardzo przyspieszyć naukę. Tylko, że można to robić z dowolnego miejsca na świecie. Osoby, które są już przynajmniej na średnio-zaawansowanym poziomie, faktycznie mogą odnieść więcej korzyści z przebywania w Norwegii, bo będą ćwiczyć język na każdym kroku.
A co jeśli dopiero zaczynasz? Wtedy naprawdę nie ma najmniejszego znaczenia gdzie się uczysz. Ważne jak to robisz.
Jeśli dopiero planujesz wyjazd do Norwegii, to zacznij naukę jeszcze w Polsce. To dużo tańsze rozwiązanie.
- Nie mam czasu na naukę języka.
To najczęstsza wymówka. Za tym stwierdzeniem kryje się problem związany z samą chęcią nauki, a nie brakiem czasu. Przemyśl z czego możesz zrezygnować i zaplanuj w to miejsce czas na naukę.
- Gramatyka nie jest potrzebna, wystarczy uczyć się jak dzieci.
Otóż nie wystarczy. Nie twierdzę, że gramatyka musi być najważniejsza. Ale pamiętaj, że gramatyka jest po to, by ułatwić naukę, a nie utrudnić. A dzieci? Przecież one skupiają się głównie na rozwijaniu słownictwa i mówieniu. Nie myślą o gramatyce, bo jej ciągle używają.
Zauważ, że z czasem i one muszą uczyć się gramatyki. Bez tego nie nauczą się poprawnego pisania. Pomyśl ile lat zajmuje im nauka języka. Czy chcesz uczyć się norweskiego przez kilkanaście lat, jak one? Czy może wystarczy Ci posiadanie zasobu słownictwa, jakim włada 6-latek?
- Najlepiej uczyć się tylko z norweskim nauczycielem.
Na poziomie zaawansowanym może warto. O ile zależy Ci na tym, żeby mówić bardziej jak Twój nauczyciel (tzn. jego dialektem).
Przy niższym poziomie wystarczy Ci polski lub jakikolwiek inny nauczyciel (zakładając oczywiście, że ma poprawną wymowę). Resztę opanujesz w życiu codziennym przebywając z wieloma Norwegami.
- Osoby nieśmiałe nigdy nie przełamią bariery mówienia.
Większość ludzi posiada taką barierę i prędzej czy później radzi sobie z nią. W większości przypadków to normalny proces, a nie nieśmiałość. Będąc dzieckiem też miałeś różne bariery. Dzisiaj są nieaktualne. Z tą też możesz sobie poradzić. Wystarczy chcieć i nieustannie próbować.
- Translatory elektroniczne niedługo przetłumaczą za nas wszystko.
Szczególnie nie polecam tłumaczenia całych zdań w google translate z polskiego na norweski. Lepiej napisać coś prościej, własnymi, krótkimi zdaniami niż rozbawiać kogoś swoją niewiedzą.
Ray Kurzweil, pionier w dziedzinie maszynowych tłumaczeń, twierdzi, że za kilkanaście lat komputery będą tłumaczyły równie dobrze jak ludzie. Ale jednocześnie podkreśla, że nie zastąpią człowieka w podejmowaniu semantycznych decyzji, jak np. czy dane słowo pasuje do tego, co chcemy przekazać.
Tak jak w innych dziedzinach, komputer jest narzędziem ułatwiającym tłumaczenie, ale nie zastąpi naszych osobistych umiejętności.
- Nie będę czytał norweskich książek lub artykułów, bo jeszcze jest za wcześnie.
Z takim podejściem nigdy nie będziesz w stanie tego zrobić. Im wcześniej zaczniesz, tym lepiej. Na początku jest zawsze trudno – niezależnie od poziomu. Jednak szybko docenisz rezultaty.
- Jeśli od tygodni nie idzie mi nauka, to zrobię sobie przerwę.
Radziłabym w takiej sytuacji zmienić podejście do nauki. Z przerwami jest tak, że najpierw robisz tydzień, a zaraz po nim kolejny. Później odwołujesz zajęcia u swojego nauczyciela. W dobrej wierze. Wrócisz, jak wszystko gruntownie powtórzysz. Wrócisz?
- Trzeba używać najlepszej metody, by skutecznie się nauczyć.
Mhm, tylko że taka nie istnieje. Najodpowiedniejsze dla Ciebie metody nauki języka musisz odkryć Ty sam. Nie ma tu drogi na skróty.
Podsumowując
Swoich niepowodzeń nie tłumacz mitami językowymi, brakiem czasu, talentu, wrodzoną nieśmiałością lub wiekiem, ale poszukaj ciekawszych sposobów na kontakt z językiem.
Nie oczekuj, że ktoś nauczy Cię języka wspaniałą metodą, jeśli Ty sam nie będziesz miał gotowości do pracy i otwartości na spróbowanie czegoś nowego.
Nawet jeśli wszyscy wokół Ciebie powtarzają, że nauka języka jest zbyt trudna, kiedy się dziwią lub nie dowierzają, że uczysz się tak “trudnego” języka (kolejny mit!) nie pozwól, by Cię to ograniczało.
Nie odkładaj nauki na później, bo odpowiedniejszy czas może nigdy nie nadejść, a Ty będziesz żałował za parę lat, że nic nie zrobiłeś.
Nawet jeśli po raz kolejny masz wrażenie, że nie osiągnąłeś tego poziomu, który planowałeś, nie rezygnuj z nauki, bo tylko wytrwali osiągają sukces.
Czy znasz inne mity związane z nauką języka? Jakie masz zdanie na temat tych wymienionych?
Twój komentarz
Komentarze:
Witam, wspaniały artykuł.
Ja również wmawiałam sobie,że nauczę się języka dopiero, gdy będę mieszkać w takim czy innym kraju.I stałam w miejscu.
Wiosną 2012 r.podjęłam decyzje o nauce języka norweskiego , bo planuje się przeprowadzić do Norwegii na stałe, chcę mieć blisko do brata i mamy ,którzy mieszkają w Szwecji.Nie jestem omnibusem i nie mam talentu do języków, ale mam słuch i wychwytuje niuanse fonetyczne. Przede wszystkim JESTEM UPARTA , i każdego dnia uczę się z fiszek i z programów multimedialnych a także z książek.Wszystko co się da zapisuje na fiszkach i codziennie czytam te fiszki nie zmuszając się do kucia .Materiał sam poniekąd zapada w pamięć jeżeli nie wymagamy od siebie zapamiętywania .Aby to zrozumieć pomogła mi książka Sebastiana Leitnera pt.” Naucz się uczyć”.Kupiłam ją ,bo miałam ogromne problemy z pamięcią. Teraz dzieci się ze mnie śmieją ,że nie można mnie oderwać od nauki. Fiszki, a raczej to, że człowiek sam się nagradza podczas nauki i widzi postępy, wszystko to razem bardzo człowieka nakręca.Kupiłam na samym początku nauki na allegro książkę dla dzieci Heidi po polsku i po norwesku i mogę w ten sposób z dodatkową pomocą translatora i słownika tłumaczyć po kolei zdania, zapisywać je na fiszkach i czytać je codziennie.I powiem tylko tyle, że w każdym sukcesie jest tylko 10 % talentu , a 90% pracy. Dziękuję Wam ,że mi w tej pracy pomagacie.
Twoje słowa są bardzo motywujące. Widać, że bardzo świadomie podchodzisz do nauki i etap “jak się uczyć” masz już za sobą. To musi zaowocować. Jeśli wpadną Ci do głowy inne ciekawe pomysły urozmaicające naukę, to dziel się z nami. Dzięki za komentarz.
Kochani! Dziękuję wam za to, że jesteście. To co robicie jest dla mnie niesamowite, bardzo pomocne, inspirujące i motywujące. Pomagacie zrozumieć nie tylko kwestie językowe ale także to co się dzieje w trakcie nauki od strony psychologicznej. Kompleksowy zestaw informacji. Dziękuje!
Cieszymy się, że możemy pomóc.
Haha :D Najbardziej mnie rozbawił mit numer 2. Mój tata ma prawie 60 lat i od września rozpoczął naukę angielskiego (od podstaw!!!) bo chce wyjechać do Kanady :) Można? Można :D Ja miałam angielski w szkole przez 10 lat, a nauczyłam się go w domu…. po ukończeniu szkoły. (Nie)stety.
Pewnie, że można i bardzo wierzę, że Twojemu tacie się to uda. Jak się podejmuje świadomą decyzję o nauce języka i robi się to w dojrzały sposób, to musi się udać. To tylko kwestia czasu. W szkole większość z nas nie zastanawiała się nawet, czy chce poznać dany język, bo zajęcia były odgórne. A jeśli już ktoś chciał, to często sam nie wierzył, że to się może naprawdę udać. Skoro sam uczeń w to nie wierzył, to kto miał wierzyć? ;-)
Ja nie od razu przejawialam chec do nauki jezyka, ale jak poszlam do szkoly i dostalam “nadmiar” norweskiego to juz poszlo. Teraz mam “potrzebe” nauki, czuje ze im wiecej rozumiem i rozmawiam, tym wiecej chce poznac ten jezyk. Napewno musza to byc rzeczy ktore mnie interesuja, to idzie wtedy bardzo gladko :) Ciekawi mnie norweska historia, zwyczaje, ksiazki. Szkola ktora zaczelam przed rokiem (videregående skole) bardzo mnie sklonila do nauki. Dodam,ze jestem dorosla, i pokonczylam szkoly w Pl. ale ze wzgledu na male prawdopodobienstwo znalezienia pracy w moim zawodzie, postanowilam sie “przeksztalcic” do tutejszego rynku pracy. Z perspektywy czasu zaluje,ze nie podjelam nauki norweskiego jeszcze w Polsce.No coz, czlowiek sie uczy na bledach :) Pozdrawiam.
Im wcześniej zacznie się naukę, tym lepiej. To jest dobra rada dla tych, którzy się wahają, ale już wiedzą, że zamieszkają w Norwegii. Wielu ludzi żałuje, że nie zaczęło nauki zaraz po przyjeździe i dopiero po kilku latach zapisuje się na kurs. W każdym przypadku można oczywiście coś z tym zrobić. Dobrze słyszeć, że im więcej potrafisz, tym bardziej chcesz poznawać język. A dobór ciekawych materiałów do nauki? Zgadzam się, że to podstawa. :)
Trzeba przede wszystkim probowac mowic. Ja na poczatku pobytu w Norwegii zaczynalam cos mowic, a jak czulam, ze mi nie szlo, od razu mowilam “ok, mow/mowie po angielsku” Nie wolno sie zniechecac i poddawac !
Decyzje o nieuzywaniu angielskiego podjelam po zawodzie na jednym z kursow norweskiego, kiedy to nauczyciel powiedzial, ze nie jest prawdziwym nauczycielem, tylko zwyczajnym Norwegiem, ktory chce zabic czas “przekazujac” nam swoja wiedze. A jak zobaczylam, ze nie potrafi wytlumaczyc jaka jest roznica miedzy prefektum a preteritum, zrezygnowalam. Teraz mowie po norwesku, moze nie jestem mistrzem, ale moge sie sobodnie porozumiec i najwazniejsze, ze rozumiem co sie do mnie mowi :D pozdrawiam !!!!!
No tak. Nie każdy Norweg jest filologiem i nie każdy ma dar przekazywania wiedzy. Dobrze, że potrafiłaś na to obiektywnie spojrzeć, bo szkoda tracić czas na nieodpowiedni kurs. Dzięki za radę. Angielski jest bardzo pomocny w Norwegii, ale trzeba uważać, żeby nas nie hamował przed rozwojem norweskiego.
Witam serdecznie. Miesiąc temu, gdy zacząłem się uczyć języka norweskiego, jedyną moją motywacją by znajomość języka przyniosła mi jakiś dochód. Moim problemem jest to, że nie mam konkretnego fachu w którym mógłbym podjąć pracę, mam 52 lata i z tych też powodów pracuje w tej chwili jako pracownik ochrony za głodowe wynagrodzenie. Niedawno sobie w końcu uświadomiłem, iż do emerytury mam co najmniej 13 lat i że pracując tak jak teraz cały czas będę żył na granicy ubóstwa do końca życia. I nie wiem czy to jest dobry pomysł, ale założyłem sobie, że nauczywszy się bardzo dobrze jakiegoś języka, szczególnie z tych mniej popularnych mogę mieć jeszcze szansę by zostać tłumaczem. Może nie doskonałym np. symultanicznym, ale chociaż takim by poprawnie tłumaczyć teksty pisane. Daję sobie w tej chwili 2 lata i przez ten miesiąc, który się już uczę doszedłem do wniosku, że dam sobie radę, ponieważ w porównaniu do języka polskiego jest to język jeśli chodzi o gramatykę o wiele prostszy. Ale, zawsze jest jakieś ale. Jak dobrze policzyłem jest to mój 13 język, który zacząłem się uczyć w przeciągu 40 lat. A motywacją do tego było np. to, że: Pierwszym językiem, który zacząłem się uczyć to był angielski, ponieważ gdy zacząłem słuchać piosenek w języku angielskim chciałem wiedzieć jak brzmią tytuły utworów. Język grecki mnie zafascynował po przeczytaniu “Iliady”, “Odysei” i “Eneidy”. Fascynacja skończyła się bardzo szybko. Tak samo było po przeczytaniu “Bhagavad-Gity, gdy zacząłem się uczyć sanskrytu. A np. włoskiego, gdy zainteresowałem się św. Ojcem Pio. Niedawno duńskiego, ponieważ koleżanka namawiała mnie o wyjazdu na stałe do Danii, ale zrezygnowała, a przed Norweskim zacząłem się uczyć języka chińskiego, i po kilku miesiącach po których stwierdziłem, że pomijając samą gramatykę, która jest bardzo prosta (nie ma odmian wyrazów ani czasów gramatycznych), to niemożliwością jest nauczyć się rozmawiać po chińsku nawet po 5 latach nauki. Samo opanowanie 4000 podstawowych piktogramów jest już wystarczająco trudne, a wymawianie słów w 4 intonacjach, gdzie każdy ton zmienia znaczenie wyrazu np. wyraz “da” w tonie równym oznacza rozkładać, w tonie wznoszącym odpowiadać, opadająco-wznoszącym uderzać i opadającym duży. Musiałem więc zrezygnować, a właśnie j. chińskiego zacząłem się uczyć by zostać tłumaczem. Ale teraz wybrałem norweski i przydałby się ktoś lub coś co by mnie motywowało, ponieważ wiem, że motywacja by zostać tłumaczem jest o wiele za mała. Także ja sam nigdy nie potrafiłem się do niczego zmotywować, toteż niczego w swoim życiu nie nauczyłem się porządnie i do samego końca. A miałem w swoim życiu kilkadziesiąt zainteresowań. Niestety miałem też takich rodziców, którzy mnie do niczego nie motywowali i dlatego ze wszystkiego bardzo szybko rezygnowałem. Mogłem zostać np. dobrym lekkoatletą, ale po pierwszych treningach, gdy stwierdziłem, że trening jest związany z silnymi bólami mięśni to zrezygnowałem. A nikt mnie nie uświadomił, że to jest tylko chwilowy ból , który przejdzie. I być może złoty medal olimpijski przeszedł mi koło nosa. I patrząc teraz na siebie widzę, że jeśli ktoś mnie nie będzie motywował do nauki języka norweskiego do niczego sam nie dojdę. I dlatego też liczę na Was że z Waszą pomocą w ciągu dwóch lat nauczę się perfekcyjnie języka, ponieważ też wiem, że jeśli mnie coś zainteresuje, to mogę temu, poświęcić każdą wolną chwilę. To tak jak z czytaniem książek. Jeśli mnie zainteresuje, to czytam ją do samego końca, nawet gdybym miał czytać do samego rana. Po prostu, jak coś mnie zainteresuje to moje zaangażowanie jest niesamowite, ale przez krótki okres czasu, a to właśnie z powodu braku dalszej motywacji. To na razie tyle, liczę na Waszą pomoc w nauce, przepraszam, że się rozpisałem, ale to jest u mnie nałogowe. Byleby nauka języka taką się stała. Pozdrawiam.
Życzymy, żeby udało Ci się zrealizować to marzenie. Jednak weź poprawkę na to ile zajmie Ci nauka. Dwa lata to zdecydowanie za mało na tłumaczenia pisemne. Celuj bardziej w 5-8 lat solidnej pracy z językiem.
U mnie czas to nie wymówka, pracuje 12h, na dodatek przyjazd do pracy i do domu zajmuje kolejne 2 i ostatecznie jestem poza domem 14h. Jestem wtedy na dodatek wykończony niemiłosiernie, kleją się oczy i zazwyczaj zasypiam po godzinie. Nie mam pomysłu co zrobić. Zastanawiam się nad jakimiś tabletkami, co nie pozwolą mi się czuć zmęczonym, przynajmniej żeby po pracy funkcjonować normalnie z 3h z czego 2 mógłbym się uczyć.
A nie myślałeś o tym, że to Ty sam wybrałeś takie życie? Nauka (norweskiego lub czegokolwiek innego) to przywilej, na który jak widać nie zawsze i nie każdy może sobie pozwolić. Ja bym na Twoim miejscu pomyślała najpierw o zdrowiu, później o rozwoju. Wszyscy, którzy uczą się języka też z czegoś zrezygnowali.
Zacne rady, dziękuję.
Witam. Co prawda nie uczę się norweskiego, tylko niemieckiego. Trafiłam na ten artykuł, bo szukałam słów motywacji. Mieszkam w Niemczech od niecałych 4 miesięcy, mam fizyczną i nudną pracę. I tylko od tego, czy będę mówić biegle po niemiecku, zależy czy będę mięć ciekawą i dobrą pracę. Bo potrzeba tutaj osób z moim wykształceniem, tylko wiadomo… ten język. Nigdy w życiu nie byłam tak zmotywowana do nauki czegokolwiek. 3 miesiące uczę się z germanistką z Warszawy za pomocą skype. Uczę się codziennie sama, mam wrażenie, że uzależniłam się od tego, bo nie wyobrażam sobie dnia bez notatek.W domu, przed spaniem, na przerwach w pracy. Kiedy tylko jestem w domu, włączam niemiecką telewizję. W weekendy ludzie imprezują, a ja uczę się i chyba uważają mnie za psychola. Ale rezultaty które widzę są znikome. Dużo nie rozumiem. Mam wielką blokadę przed mówieniem, co powoduje, że nawet jeśli wiem jak powiedzieć, to i tak nie potrafię poskładać sobie w głowie wszystkich słów. Czuję się jak wyobcowana niemowa, z nikim nie mogę normalnie porozmawiać. Człowiek czuje się tak bardzo samotny. Ale mimo wszystko nie poddaję się, bo wiem, że nigdy nie wolno się poddawać. Bardzo spodobały mi się słowa, znalezione niedawno w internecie: “Uniwersalny sposób na szczęście: albo należy zmniejszyć oczekiwania, albo zwiększyć wysiłki”. Tak więc zwiększam wysiłki, bo wiem, że mam zbyt wiele do stracenia. Ten artykuł jest świetną motywacją. Pozdrawiam serdecznie
Przycisk ‘Udostępnij’ nie działa?
Zgadza się. Dzięki za info.
Największy mit z którym spotkałem się tutaj, to po co mi norweski… 🤦🏻♂️ Oczywiście klasyczne myślenie osób, które siedzą tu po 15 lat….