Jak przyspieszyć naukę języka?
Zadbaj o odpowiedni dobór materiałów, z których się uczysz. To ich poziom trudności wpływa na szybkość Twojej nauki języka.
Czy spotkałeś się kiedyś z uczuciem dyskomfortu podczas wykonywania ćwiczenia, które przewyższało Twoje umiejętności językowe? Ja wielokrotnie. Takie uczucie, szczególnie jeśli jest zbyt silne, powoduje obniżenie motywacji. Z drugiej strony, jeśli w nim wytrwasz, to z pewnością zrobisz duże postępy.
Z kolei przy wykonywaniu ćwiczenia, którego poziom jest za niski w stosunku do Twoich umiejętności, łatwo się znudzisz i ponownie zniechęcisz.
Gdzie leży złoty środek?
Mihaly Csikszentmihalyi (niezłe nazwisko, prawda?) zaobserwował ciekawą zależność, którą można przedstawić za pomocą prostego wykresu.
Zgodnie z nim, najbardziej efektywna nauka jest wtedy, gdy wychodzisz poza strefę komfortu, nie przekraczając jednak granicy, w której czujesz się bezsilnie.
W takich warunkach możesz podczas nauki osiągnąć flow – stan polegający na całkowitym oddaniu się danej czynności i osiągnięciu przy tym maksymalnej efektywności i satysfakcji.
Jak kontrolować flow?
Rozważmy dwie sytuacje.
- Robisz ćwiczenia, które są dla Ciebie proste.
Wyobraź sobie, że rozwijasz konkretne zagadnienie (np. uczysz się prawidłowego użycia jo), które nie jest już dla Ciebie zbyt wielkim wyzwaniem. Czujesz, jak coraz bardziej wzrastają Twoje kompetencje z tego tematu. Dochodzisz do momentu, w którym zrobienie kolejnego ćwiczenia na tym samym poziomie byłoby niczym więcej, jak tylko nudną pracą. Żeby ponownie zapewnić sobie szybki postęp, należy podwyższyć poziom trudności (np. kontynuować zadanie na jo, ale z użyciem bardziej skomplikowanych konstrukcji). - Robisz ćwiczenia, które są dla Ciebie wyzwaniem.
Innym razem możesz zdecydować się na podjęcie wyzwania (np. pisania dziennika, rozmowy w obcym języku, czytania norweskiej prasy lub książki). Jeśli Twoje umiejętności nie są jeszcze na tyle wysokie, by z łatwością tego typu zadanie wykonać, stawiasz się w niekomfortowej sytuacji. Możesz czuć niepokój. Jeśli to uczycie nie jest zbyt przytłaczające, to Twoje postępy nabierają tempa i masz dużą szansę na osiągnięcie flow.
Na którą z tych dróg zwykle się decydujesz?
Czy rozwijasz swoje kompetencje językowe, nudząc się od czasu do czasu? Czy jesteś na tyle odważny, by postawić sobie czasem zbyt wysoką poprzeczkę?
Oba te podejścia mogą być efektywne, jeśli są kontrolowane. Oba są też zgodne z filozofią The Hard Way, której celem jest przecież uzyskanie jak najlepszych rezultatów z nauki.
Wybieraj wyzwania
Każdy od czasu do czasu potrzebuje tej wolniejszej drogi. Gdy chcesz robić powtórki, starasz się osiągnąć w czymś perfekcję albo chcesz uczyć się krok po kroku, robisz to pomału.
Jednak jeśli zależy Ci na czasie, to zawsze wybieraj takie metody, które będą stanowiły dla Ciebie wyzwanie (punkt 2).
Zaakceptuj dyskomfort, jaki towarzyszy wykonywaniu trudnego zadania, a wtedy przestanie on mieć znaczenie. To wymaga czasem wielu prób, ale satysfakcja, jaką osiągniesz jest warta ich podjęcia.
Każdy kto choć raz osiągnął flow, doświadczył wcześniej nudy i niepokoju. Kluczem jest odpowiedni dobór materiałów i tylko Ty sam możesz ocenić, które będą właściwe na etapie nauki, na którym jesteś dziś.
Twój komentarz
Komentarze:
Dziękuję za kolejne rady! :) Przy okazji mam jedno pytanie. W norweskim rodzaj żeński można zastępować męskim, jednak jak to wygląda w praktyce? Norwegowie na co dzień wyodrębniają 3 rodzaje czy raczej ograniczają się do dwóch? Lexin formę żeńską podaje zawsze w nawiasie, więc nie wiem jak powinienem się uczyć. Proszę o pomoc :)
Norwegowie jak najbardziej używają trzech rodzajów. Oczywiście nie jest błędem posługiwanie się tylko dwoma. Decyzja należy do Ciebie, ale musisz liczyć się z tym, że będziesz na swojej drodze spotykać ludzi, którzy używają trzech rodzajów i dobrze byłoby wiedzieć, co do Ciebie mówią. Kolejność odmiany w Lexinie nie ma znaczenia. Słowa w nawiasie są równie często używane.
Suuuper! Ja właśnie opracowuję swoją metodę, mam nadzieję, że dam radę: założyłam bloga gdzie opisywać będę postępy w nauce, metody, materiały, chcę też wrzucać notatki z kursów… Za miesiąc już będę w Stavanger!
W takim razie życzę ciekawej ścieżki w odkrywaniu własnych metod i możliwie szybkich efektów nauki. Mam nadzieję, że trafisz do fajnej rodziny. :)
Podpinam się do pytania Pawła. Jestem na kursie norweskiego w PL i uczą nas, że forma żeńska wychodzi z obiegu. No i cały podręcznik “Norsk i dag” jest oparty na tym twierdzeniu.
Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś, kto dobrze zna norweski nie potrafił posługiwać się trzema rodzajami. Może oczywiście świadomie zrezygnować z formy żeńskiej na rzecz felleskjønn (rodzaju wspólnego). Jednak poznając język norweski ciężko będzie Ci pominąć rodzaj żeński. Spotkasz go w książkach, gazetach, telewizji, na każdym kroku. Wszyscy posługujący się nynorskiem zawsze używają trzech rodzajów, a w bokmålu każdy ma prawo samemu zdecydować, ile rodzajów używa.
Nie jest prawdą, że obserwuje się tendencję do pomijania rodzaju żeńskiego. Nie słyszałam o takich badaniach. A co będzie w przyszłości? Tego nawet norweska rada językowa nie wie – tym bardziej twórcy tego podręcznika. Dlatego też nie rozumiem, jak można komukolwiek narzucać pomijanie rodzaju – szczególnie na początku nauki. Przyznam, że jestem zaskoczona tą pozycją. W norweskich wydawnictwach do nauki języka nie spotkałam się nigdy z takim podejściem (a twórcy “Norsk i dag” sugerują, że tylko ich podręcznik jest aktualny). Tego nawet nie można nazwać pójściem na skróty, czy próbą ułatwienia komuś nauki. To narzucenie sposobu, jakim będziesz się komunikowała przez resztę życia. No chyba, że nadrobisz zaległości – ale wyeliminowanie takich nawyków to bardzo ciężka praca.
Moj syn chodzi do 2 klasy w NO. Dzieci w szkole ( bokmål) uczą się wszystkich rodzajnikow. Pierwsze słyszę o używaniu felleskjønn… choć sama także uczeszczalam tutaj na kurs języka norweskiego.
Dzięki za głos w dyskusji. Myślę, że to jedyne słuszne podejście.
Razem z mężem uczymy się norweskiego. To niesamowite ale uczymy się w zupełnie inny sposób. Ja analizuje konstrukcje, badam zasady, robię ćwiczenia itp. a mój mąż otoczył się norweskim: ustawił ten język jako główny w telefonie i na komputerze, słucha norweskich audycji itd. i niczego nie analizuje. Ja bym tak nie mogła :)
Oba sposoby są dobre. Z czasem pewnie Ty zaczniesz otaczać się bardziej językiem, a mąż analizować konstrukcje. A na razie róbcie to, co jest dla Was bardziej przyjemne, ale nadal stanowi wyzwanie. :)
Znam autora ‘Norsk i dag’ i często powtarzał nam, że rodzaj żeński odchodzi do lamusa:) Z tego co widzę, to czas zmienić podejście.
To sporo wyjaśnia.
Witam.
Uczę się z książki i ćwiczeń Ny i Norge w szkole językowej (na razie w Polsce). Zastanawiam się czy dokładnie przerabiać i analizować tylko te materiały, czy wybiegać już w tym momencie dalej w kolejne pozycje np. Troll 1, Łęcki, gramatyka itd. Uczę się od października, a nie chcę, żeby mi się wszystko pomieszało. Pozdrawiam
To już czas, żeby dołączyć kolejne pozycje. W “Ny i Norge” gramatyka jest bardzo pobieżnie wytłumaczona, dlatego proponuję jeszcze “Troll 1” – do gramatyki w pełni Ci wystarczy. I pamiętaj, że nie musisz przerabiać tej książki od deski do deski, bo zagadnienia podzielone są tematycznie, a nie stopniem trudności. Rób to, co jest Ci teraz potrzebne, a z czasem wypełnisz pozostałe strony.
Ja jestem na etapie zbierania materiałów. Co myślicie na temat opracowań multimedialnych Edgard oraz nauce języka w ESKK?
Myślę, że jak ktoś jest bardzo mocno zmotywowany do nauki, to nawet z tego da radę się dużo nauczyć.
Jeśli kurs Edgarda do nauki norweskiego wygląda tak, jak do francuskiego czy angielskiego – ja bym nie polecała. Dla początkujących za dużo na raz, za mało ćwiczeń, ale za to świetne konstrukcje ćwiczeń do nauki słownictwa.
Osobiście korzystam z ESKK – wykupiłam opcję z lekcjami zeszytowymi + audiobook + kurs online. Jak na razie ślęczę nad pierwszą lekcją i ten sposób przedstawienia materiału bardziej mi odpowiada. Poza tym masz opiekę nauczyciela i nie jest ona fikcyjna. Przy wysyłaniu zadań do sprawdzenia możesz zadawać pytania, dzielić się wątpliwościami – zawsze dostaniesz odpowiedź. Poza tym opiekunem jest Pani, która tłumaczy w Polsce książki z norweskiego, więc fachowość zapewniona.
Do nauki słówek używam http://ankisrs.net/ – bezpłatny program (właściwie do nauki wszystkiego) z automatycznie ustawianymi powtórkami, w zależności od tego, jak określisz stopień trudności danego słówka/konstrukcji/zdania. Można dołączać nagrania lub samemu nagrywać wymowę (w norweskim korzystam z tego drugiego, bo nie znalazłam bazy słówek z nagraniami). Poza tym możesz ćwiczyć również pisownię – poprzez ustawienie luk itp. Naprawdę program warty polecenia uczącym się jakiegokolwiek języka. Bazę buduje się samemu. Ja zawsze do słówka dołączam przykłady użycia w zdaniach. Powtórki można ustawić dwustronnie – z norweskiego na polski i z polskiego na norweski – co znacznie ułatwia rozumienie.
Jak ślęczysz nad pierwszą lekcją, to trochę wcześnie te pochwały. Powiem tylko, że w tym kursie zdarzają się błędy, więc patrzcie krytycznie na to co czytacie.
Ile osób tyle opinii na temat kursów, więc nie będziemy się sprzeczać, co jest dobre a co nie. Jestem zdania, że każdy powinien uczyć się z tego, co lubi. Nasi uczniowie nie raz mówili, że faktycznie są tam błędy. Ale część z nich twierdzi też, że mimo wszystko fajnie im się uczyło. Także jeśli nie macie dostępu do ciekawszych materiałów, to korzystajcie z tego, co jest. Ważne, żeby iść do przodu.
Co sądzicie o podręczniku Łęckiego “Norweski dla początkujących”?
Jestem na poziomie A2/B1 i chciałbym nadrobić szybko braki, zrobić szybką powtórkę i osiągnąć mocny poziom B1. Może warto skorzystać z innych materiałów. Największe problemy sprawia mi rozumienie ze słuchu i gramatyka (której nie lubiłem się uczyć też w angielskim).