Jak mówić zrozumiale?
Gdy uczysz się norweskiego, Twoim celem jest (zazwyczaj) komunikacja w tym języku. Jednak raz za razem obserwuję, jak adepci norweskiego machają ręką na ładną wymowę, poprawny szyk zdania i klarowne formułowanie myśli – elementy, które są kluczowe, żeby rozmówca nas rozumiał.
Poniżej przedstawię Ci kilka sugestii, dzięki którym Twoje wypowiedzi będą mogły stać się czyste i jasne.
1. Gdy mówisz niewyraźnie
W języku norweskim znajdziesz słowa, które dla niewprawionego ucha brzmią prawie identycznie. Mogą one różnić się tylko jedną samogłoską – mate, mote, myte, møte, måte – albo kilkoma literami – skjenne, kjenne, gjemme.
Jak możesz nauczyć się rozpoznawać te dźwięki? Ucząc się poprawnej i starannej wymowy.
Wiele nowych badań wskazuje, że już w pierwszych dwóch latach życia, mózg przyzwyczaja się do dźwięków, które słyszy. Rozpoznaje głoski, sylaby, ton głosu i wszystkie charakterystyczne dla języka dźwięki. W tym samym czasie dziecko staje się “głuche” na dźwięki, których regularnie nie słyszy.
Dlatego gdy chcesz poznać nowy język, którego brzmienie jest inne niż języka polskiego, Twój mózg musi otworzyć się na dźwięki, które nauczył się ignorować w dzieciństwie.
Słyszałem nie raz tezę, że “osłuchiwanie się” jest najważniejsze. Jestem jednak innego zdania.
Poznałem wiele osób, które są otoczone językiem norweskim, słuchają radia, oglądają filmy, chodzą na spotkania. Są osłuchane. Jaki jest ich problem? Nie mogą wykrztusić z siebie poprawnego, wyraźnego zdania.
Te osoby zignorowały fonetykę na początku nauki języka. Tworzy to w nich barierę zarówno w mówieniu, jak i rozumieniu ze słuchu.
Dopiero gdy nauczysz się wymawiać norweskie samogłoski i zlepki spółgłosek – gdy poczujesz niuanse w ich brzmieniu na swoich ustach i języku – wtedy Twoje uszy będą na nie otwarte i zaczniesz je dobrze słyszeć.
Nie nauczysz się mówić poprawnie tylko słuchając. Musisz ćwiczyć mięśnie, których w języku polskim nie potrzebowałeś, imitować nowe dźwięki i dużo powtarzać.
Na początku idzie to mozolnie. Próbujesz wymówić dźwięk, którego nie słyszysz – nie ma co się dziwić, że szybko możesz zniechęcić się i wrócić do pasywnego słuchania.
Musisz być cierpliwy – zwłaszcza gdy uczysz się samodzielnie. Ładna wymowa nie przychodzi z dnia na dzień, ale jest to najlepsza inwestycja w nauce języka. Z czasem mięśnie przyzwyczają się do nowych ruchów, a Ty zaczniesz nie tylko lepiej mówić, ale też więcej słyszeć.
Więcej:
2. Gdy słowa są w złej kolejności
Język polski jest wyjątkowo elastyczny. Dzięki przypadkom i odmianie przez osoby możemy budować nawet najbardziej pokręcone zdania i nadal być (nawet nieźle) zrozumianym.
Norweski leży na drugim biegunie. Tu szyk jest sztywny – każde słowo ma swoje miejsce w zależności od funkcji, które pełni w zdaniu.
Jeśli nie wiesz, jakiego użyjesz w zdaniu czasownika, lepiej go wykombinuj zanim zaczniesz mówić (w norweskim musi być na drugiej pozycji). Proces, który w innym wypadku nastąpi bywa komiczny i niezrozumiały. Zamiast powiedzieć, o co Ci chodzi, zaczynasz kumulować wszystkie inne informacje na początku zdania. Tworzysz coś takiego:
Kiedy miałem 12 lat, w małej nadmorskiej miejscowości mój ojciec znalazł piękny bursztyn.
Po polsku to zdanie jest poprawne – ale niestety mało klarowne. Dopiero na sam koniec nasz rozmówca dowiaduje się, co się wydarzyło. Po norwesku, takie zdanie jest nieprawidłowe.
Źle:
Da jeg var 12 år, i en liten by ved sjøen, faren min fant et fint rav.
Dobrze:
Da jeg var 12 år, fant faren min et fint rav i en liten by ved sjøen.
Lepiej:
Da jeg var 12 år, fant faren min et fint rav. Det var i en liten by ved sjøen.
Długie zdania, w których próbujesz przekazać zbyt wiele informacji są trudne do zrozumienia. Rozbij je na dwa lub trzy krótsze – takie, w których panujesz nad szykiem.
Proste konstrukcje są oznaką Twojej pewności siebie. Pokazują, że wiesz, co chcesz powiedzieć. Najlepiej ujął to William Zinsser:
Więcej:
3. Gdy komplikujesz sobie życie
Na początku nauki języka uczniowie cieszą się z każdego poznanego słowa. To jest piękny moment.
Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia, jak mówią. Po chwili chcą już rozmawiać równie płynnie, używając równie skomplikowanych konstrukcji, jak w języku polskim.
Możesz się ze mną nie zgodzić, ale jest to największy błąd w trakcie nauki języka.
Podstawowe konstrukcje są najczęściej używane – spotkasz się z nimi w każdej rozmowie i wyrazisz nimi 99% swoich myśli.
Skomplikowane konstrukcje pokazują tzw. wysoki styl, albo mają na celu wyrazić bardzo konkretną, rzadką sytuację. Nie są potrzebne w komunikacji, tylko w zaspokajaniu swojego ego.
Problem pojawia się, gdy uczeń norweskiego słyszy te konstrukcje w telewizji albo widzi je w gazetach i próbuje ich użyć w swoich wypowiedziach.
Zrozumiały, prosty język zmienia się w plątaninę zwrotów i zbędnych słów. Poprawne ułożenie takich zdań jest też dużo trudniejsze i często kończy się na byciu kompletnie niezrozumianym.
W norweskim sprowadziłbym to do trzech prostych zasad.
Jeśli masz problem z ułożeniem zdania w czasie teraźniejszym, nie zabieraj się za czas przeszły.
Gdy nie wychodzi Ci jeszcze układanie zdań w szyku prostym, nie twórz zdań podrzędnie złożonych.
Jeśli możesz coś wyrazić czasem teraźniejszym i przeszłym, nie twórz skomplikowanych konstrukcji warunkowych z trzema albo czterema czasownikami. Które zdanie jest łatwiejsze do zrozumienia?
- Hvis jeg hadde hatt penger, skulle jeg ha kjøpt et nytt hus.
- Jeg vil kjøpe et nytt hus, men jeg har ikke penger.
Nie próbuj brzmieć mądrze, sprytnie i pompatycznie. Wystarczy, że politycy i ich PR-owcy mamią nas tymi nic nieznaczącymi wyrażeniami. Mów prostymi zdaniami, nad którymi masz kontrolę i które rozumiesz. Z czasem naturalnie zaczniesz używać trudniejszych konstrukcji, ale nie rób tego na siłę. Zwłaszcza, gdy musisz się z kimś porozumieć i zrobić to zrozumiale.
Więcej:
- Nauka języka to nie nauka tłumaczeń
- Najczęstsze błędy w użyciu czasownika
- Ile jest czasów w języku norweskim?
Czysto i jasno
Mistrzowie słowa – tacy jak William Strunk, Stephen King, czy William Zinsser – zgodnie uważają, że najważniejsze w używaniu każdego języka jest wyrażanie się w sposób prosty i zrozumiały. Nawet najpiękniejsze zdanie jest bezużyteczne, jeśli nikt go nie rozumie.
Myślę, że ta rada jest istotna w nauce języka obcego, ale też nie możemy zapominać o niej, gdy używamy naszego ojczystego języka polskiego – zaoszczędzi nam to wielu nieporozumień.
Na pewno nie są to wszystkie rady jakie można dać komuś, kto uczy się języków. Założę się, że Ty także masz własne spostrzeżenia na ten temat. Nie wahaj się zostawić ich w komentarzu.
Twój komentarz
Komentarze:
Tak chyba jest w każdej dziedzinie życia. To co proste jest piękne i tak naprawdę najtrudniejsze.
Piękny tekst. Dziękuję.
Uwielbiam nocną sowę:) Za każdym razem “coś dla siebie” znajdę:)
Pozdrawiam i dziękuje:))
Bardzo mądre i przydatne, szczególnie w nauce języków skandynawskich, ale myślę, że już w przypadku j. francuskiego nie byłoby to do końca trafne. Na szczęście jednak na Północy górę bierze prostota, także językowa.
Bardzo ciekawa opinia. Czy możesz rozwinąć tę myśl? Co jest takiego we francuskim, co nie pozwala wyrażać się prosto i konkretnie?
Użycie pewnych konstrukcji jest bardziej wymuszone, tak jak powiedzmy szyk w j. norweskim. Można powiedzieć to samo zdaniami prostymi, ale będzie to potraktowane jak ubóstwo językowe. Co kraj to obyczaj. Ja też wolę prostotę nordycką.
Dzięki Marcinie, bardzo potrzebny artykuł. Norweski od razu robi się prostszy. Nie popełnię takich samych błędów jakie robiłem zaczynając mówić po angielsku :) Nocna Sowa wciąga – przeczytałem trzy następne artykuły.. Powodzenia
Jest jeszcze jedno za co warto Wam podziękować: że tak pięknie i poprawnie używacie j. polskiego. A to coraz rzadsze, nawet w Polsce.
Moje rady? Fajnie jest spersonalizować sobie tok nauki. Ja uczyłam się języków pisząc (między innymi) pamiętniki – właśnie prostymi zdaniami. Chodziło mi o to, żeby pisać o sobie i o przebiegu mojego dnia. W taki sposób uczę się myśleć o sobie w obcym języku, a potem mówić o sobie i o wszystkim, co mnie otacza. Jeśli chcę zapamiętać jakieś przysłowie lub powiedzenie: rysuję sobie z nim komiks i wieszam na ścianie (bo lubię rysować). Wymyślenie zabawnego kontekstu do przysłowia jest trudne. Jednak jak się to uda, przysporzy wiele pozytywnych emocji. Wtedy zapamiętanie murowane.
Muszę zrobić to samo zatem, pamiętnik trzeba wyciągnąć z lamusa. Do boju!! Świetny pomysł!
Język mówiony różni się od języka pisanego swoją prostotą. Pisząc często budujemy długie zdania, by zawrzeć w nich jak najwięcej treści. To jest pewien kunszt. Zdanie napisane możemy przeczytać wiele razy, jeśli czegoś nie rozumiemy. Język mówiony stawia na prostotę i szybkość przekazu. Rozmawiając z cudzoziemcem nie słucham pojedynczych słów, ale staram się zrozumieć ogólną ideę wypowiedzi (jeśli danego języka jeszcze dobrze nie znam). W codziennej konwersacji, np. na ulicy, w autobusie łapiemy ogólny sens wypowiedzi. Tutaj liczy się szybkość, aby ją osiągnąć mówimy prostymi zdaniami, a nawet urywkami zdań. Często nie wysilamy się, żeby zbudować całe zdanie. Tak jest w każdym języku i to jest naturalne. To jest ta prostota wg. mnie. Oczywiście istnieje też prostota stylu pisarskiego, albo mówionego (np. u dziennikarzy), ale do tego trzeba bardzo dobrze znać dany język.
Język jest nam potrzebny do komunikacji. Jeśli zmuszamy czytelnika do przeczytania kolejny raz zdania, to nie jest kunszt – to brak umiejętności przekazywania informacji w jasny sposób. Założenie, że w jednym zdaniu trzeba napakować jak najwięcej treści, jest moim zdaniem skazane na niepowodzenie. Nie mam nic przeciwko bawieniu się słowem, ani długim zdaniom. Wszystko ma swoje zastosowanie. Jednak celem, zarówno w piśmie jak i mowie, powinno być przekazanie informacji. Nie tworzenie dystansu. Gdyby wszyscy urzędnicy pamiętali o tej prostej zasadzie, byłoby nam wszystkim dużo łatwiej.
Kunsztem jest budować długie zdania, sprawiając zarazem, że czytelnik czyta je jednym tchem. Mówiłam tu o kunszcie pisarskim. Jerzy Andrzejewski napisał taką powieść, która składa się tylko z dwóch zdań (“Bramy raju”). Jeśli czytałaś, to wiesz jak długie są to zdania. Właściwie zdanie, bo to drugie jest krótsze. Ale to majstersztyk. A z tzw. innej beczki, to istnieje wiele tekstów naukowych, prawniczych, w tym podręczników, w których zdania naprawdę trzeba czytać po kilka razy. Język używany jest w różnych sytuacjach, nie tylko do prostych celów. Poza tym tekst, który zbudowany jest tylko z krótkich zdań, tak naprawdę ciężko się czyta. Jest po prostu toporny i nudny (jeśli chodzi o literaturę). Ale masz rację. Bawić słowem powinni się tylko ci, którzy to potrafią. A jeśli chodzi o urzędników, to dla dobra społeczeństwa i ich samych, lepiej żeby budowali proste zdania :) Pozdrawiam.
Andrzejewski to akurat bardzo nietrafiony przykład. Autor w miejscach kropek wstawił przecinki i tak powstało wspomniane długie zdanie. Czy to jest czytelne i łatwe w odbiorze dzięki temu? Ani trochę. Czy uzasadnione? Jak najbardziej, bo wprowadza czytelnika w odpowiedni nastrój. Taki zabieg wywołuje chaos i pozwala nam poczuć się jak uczestnicy dziecięcej krucjaty.
Mam wrażenie, że nie zrozumiałaś przekazu naszego artykułu. Nam chodziło o naukę języka i komunikację z drugim człowiekiem. Nasze rady wynikają z życzliwości, ale nikt nie musi się z nimi zgadzać, ani do nich stosować. Peace.
Hmmmm…. Tak fonetyka to jest właśnie to o czym musimy pamiętać ucząc się nowego języka. Dzieci które nie słyszą tego co mówią też nie umieją tego zapisać, podzielić na sylaby. Dla mnie to podstawa. Ja osobiście dzielę sobie zdania na mniejsze, wyrażam myśli krótkie, dużo czytam w j. norweskim, prostych książek dla dzieci, po kilkadziesiąt razy jedną, mam też do tego płyty, słucham do znudzenia, na koniec piszę krótkie streszczenie danej książki.W ten sposób wyłapuję wyrazy w różnych czasach. Długa i mozolna praca nad językiem, ale uwierzcie przynosi efekty, utrwala gramatykę i norweską ortografię, a i fonetykę. Fakt- im więcej czytamy, tym więcej umiemy. Pozdrawiam Nocną Sowę- żałuję tylko że mieszkam daleko od Was.
To właśni mój problem…..długie, zawiłe zdania……jestem jeszcze na etapie tłumaczenia sztywno”z polskiego”na norweski bądź angielski i faktycznie wychodzi mi masło maślane……tylko najgorsze jest to, że po polsku mam ten sam problem…zbyt wiele informacji, chce przekazać na raz….będę musiała nad tym popracować.
Bardzo przydatny i uświadamiający artykuł
pozdrawiam
Cieszę się, że to otwarcie powiedziałaś, bo teraz masz konkretną rzecz, którą możesz rozwijać. Jestem przekonany, że Ci to ułatwi komunikację po norwesku.
Myśli nie zawsze są proste i konkretne. Dlatego wyrażenie ich bywa kłopotliwe nawet w ojczystym języku.
Oczywiście, że tak. Dlatego się tego uczymy.
Kolejny bardzo pouczający artykuł, niby dużo się wie, ale popełnia się jeszcze wiele błędów i tak jak to już wiadomo z pozoru proste rzeczy,są najtrudniejsze.Ja też na początku robiłam ten sam błąd chciałam mówić pięknym bogatym
j. norweskim tak jak w j.polskim, po czasie jednak doszłam do tego, że nie tędy droga i muszę mówić prosto żeby być rozumianą.Dzięki “Nocnej Sowie” wiem więcej…
Dziękuję bardzo. Ciekawy, przydatny i profesjonalny sposób przekazania wiedzy nie tylko dotyczący języka norweskiego. Czuć pasje.
To, o czym piszecie jest kluczowe w nauce języka. Uważam, że nie od razu Kraków zbudowano i trzeba robić małe kroki. Najpierw pojedyncze litery, później zlepki a potem tworzenie prostych zdań. Wiem to z własnego doświadczenia, na początku mowilam do dzieci tylko prostymi zdaniami albo równoważnikami zdań. Z czasem zaczęłam tworzyć bardziej skomplikowane konstrukcje ale nadal staram sie wyrażać prosto i przekazywać/odbierać informacje. :) Pozdrawiam Sówki mądre główki:)
Osłuchiwanie wiele mi pomogło. Chodziłam na kurs, a dodatkowo słuchałam nagrań po norwesku codziennie ok. godzinę. Nic nie rozumiałam, nawet nie wsłuchiwałam się zbytnio, nagranie leciało jak radio, ale po dwóch miesiącach w końcu zaczęłam wyłapywać pojedyńcze słowa. Polecam:) Oczywiście praca z podręcznikiem też odegrała dużą rolę, a także nauka krótkiego np. wersu czytanki na pamięć, pozwalała utrwalać słówka. Zmuszajcie się do nauki – to zrobi Wam dobrze:)
Wielkie dzięki. Znowu cenna rada. Właśnie chęć budowania coraz bardziej złożonych zdań jest moim problemem. Teraz wiem, że proste zdania wcale nie oznaczają “prostego” umysłu.
Nigdy nie ufałem i nie lubiłem ludzi tzw. elokwentnych. Przekaz powinien byc prosty i zrozumiały, chociaz trafiaja sie ludzi , ktorzy i tego nie kumają. Wszelkie rozgadywanie sie na jakis niby mądry temat jest wyrazem braku szacunku dla rozmócy, słuchacza, rozbuchane ego tych mówców nie dopuszca do siebie innych poglądów, np. sposobów przekazywania informacji. Tym bardziej to ego wręcz utwierdza tychże mówców , ze słuchacz cichy i nie przerywajacy tyrady jest ofiarą, ktora trzeba dobic pustosłowiem. Dotyczy to nas Polaków, Norwegów i innych. Są to tzw. pseudo intelektualisci ktorych uznaje sie za guru czegos tam , a wgruncie rzeczy sa to tylko li tylko ich prywatne pokretne poglady. Ja takich ludzi juz nie slucham. Mowiac po norwesku staram sie budowac zdania proste i krótkie, Instrukcje postepowan czy wykonywania tez sa dosc krótkie i zrozumiałe, ale juz podczas szkolen przezywam załamkę, rozbudowane zdania, wiele okreslen mowiacych o tej, samej czynnosci, i gadanie, gadanie, gadanie , praktycznie o niczym. Takie odnosze wrazenie. Tak,że po kazdym takim szkolenio spotkaniu, podsumowujemy to kilkoma zdaniami, i trwa to kilka minut , a nie kilkadziesiat. Mogłbym pisać o tym wiecej i dłuzej , ale szkoda czasu. Krotki i czytelny przekaz to jest mistrzostwo.
Proszę wybaczyć, ale Pana przekaz nie był akurat ani krótki, ani czytelny.
Spoko Łosiu. Ważne, że sporo w nim racji. :)
Prosto o prostocie porozumiewania się :) Jak zwykle bardzo przydatna wskazówka , prosto i jasno przekazana . Uczę się sam norweskiego już od roku , nie zawsze systematycznie , ale Wasze wskazówki pomagają mi posuwać się dużymi skokami naprzód.
Dziękuję.
Bardzo przydatny artykuł :)
Praktycznie w moim przypadku nie ma co mówić o takich problemach z językiem norweskim. Znam go na razie na tyle, że próbuję tworzyć podstawowe zdania :)
Ale te porady dla mnie są jak najbardziej trafne – przy budowaniu zdań w języku polskim i angielskim. W przyszłości się przydadzą przy norweskim.
Ja osobiście od samego początku jak najwięcej mówię, powtarzam, samodzielnie buduję zdania . Staram się wszystko naśladować i szczerze chyba słowa na razie znam bardziej w wymowie niż w pisowni.
Niektóre dźwięki są tak dziwne, aż gardło od nich pobolewa trochę :)
Dojrzałe podejście do sprawy. Zdarza mi się mówić do ludzi i usłyszałem kiedyś takie słowa, że nie wystarczy mówić do rzeczy, trzeba jeszcze pamiętać ,że mówi się do ludzi. Jeśli jesteśmy dobrze zrozumiani, przyniesie to słuchającym więcej pożytku, a o to przecież chodzi. Najgorzej, gdy używając wyszukanych słów, człowiek naraża się na śmieszność i jest rozumiany tylko przez siebie samego. Wiele interesujących rzeczy dowiaduję się z Nocnej Sowy i dziękuję za nie wszystkie. Pozdrawiam
Chciałabym abyscie wytłumaczyli użycie czasownika “blir “- Pasiv ,i czasownik “być” – var w czasie przeszłym, kiedy sie go stosuje, w jakich sytuacjach, w czasie terażniejszym i przeszłym i czasownik “byłem – var” – równiez czas przeszły. Kiedy uzywa się czasownika w czasie przeszłym – var, a kiedy czasownika w czasie przeszlym – ble? Z góry dziekuje za pomoc i bardzo podobaja mi sie Wasze artykuły, sa bardzo pomocne:)
Pozdrawiam
Dorota
Już to zrobiliśmy: Co znaczy å bli i jak go używać, Strona bierna.
Prosty i zrozumiały sposób przekazywania myśli jest kluczem do skutecznej komunikacji w każdym języku i w życiu.Dzięki Nocnej Sowie się tego uczę. Dziękuję.
Witam serdecznie!
Skorzystalem z Waszej rady i zamowilem ksiazke do nauki “Hva sier du”. Przyslano mi ja w piatek. Wyglada niepozornie, ale jestem pewien, ze pomoze.
Dziekuje bardzo.
Pozdrawiam: Tadeusz
Witajcie,
Bardzo sie ciesze, ze moge zapoznac sie z Waszymi artykulami. Moim zdaniem tresc jest zrozumiala i bardzo okazuje sie pomocna.Ogolnie nauka jezyka moze byc lekka i przyjemna, czego jestescie przykladem.
Z wyrazami szacunku Agnieszka Bzdun
Wpis idealny dla mnie…chcialabym tworzyć zdania z kosmosu…Uwielbiam język polski,bawić się nim,przemieniać..zamieniać,wprowadzać swoje pomysły…Ale kompletnie nie przekłada się to na język norweski…dukam,kwacze,coś wymyślam i sama nie wiem co już wymyślam…Sprowadzam się później do prostych,klarownych zdań ,które brzmią najlepiej,które pomagają,zadowalają i są wystarczające…
Ale satysfakcja jednak nie ta… marzy mi sie słowotwórstwo w j.norweskim .. nie proste krótkie zdanie.. ego?