Metody rozwijania słownictwa
Czy spotkałeś się już z opiniami, że opanowanie tysiąca najczęściej używanych słów w języku obcym, pozwala na zrozumienie większości treści? Zastanówmy się razem, jakie podejście do rozwoju słownictwa jest najskuteczniejsze.
Zanim poświęcisz swój czas na poszukiwania listy najczęściej używanych słów w języku norweskim, pozwól sobie na chwilę zastanowienia nad tym, czy jej naprawdę potrzebujesz.
Nauka słówek nie jest rzeczą łatwą. Nie powinieneś oczekiwać, że po pierwszej styczności z nowym słowem lub wyrażeniem zastosujesz je w mowie. Tak się może czasem zdarzyć, ale zwykle potrzebujesz co najmniej kilku “spotkań”.
Znajomość Twojego słownictwa możesz podzielić na aktywną i pasywną. Aktywna znajomość, jest tą najbardziej oczekiwaną, bo dotyczy słów, których potrafisz swobodnie używać w mowie lub piśmie. Pasywna znajomość dotyczy rozumienia z kontekstu.
Wraz z postępem nauki, słowa znane pasywnie trafiają do tych aktywnych. Nie oznacza to jednak, że powinieneś opanować całe norweskie słownictwo w stopniu aktywnym. Nawet w języku polskim znalazłbyś takie słowa, których nie używasz lub nawet nie rozumiesz.
Z czasem oczekiwania stają się coraz większe i pojawia się więcej dylematów. Bywa, że nie wiadomo, czy dopisać dane słowo do notatek, czy uznać za mało przydatne na tym etapie nauki. Nie ma dobrego i złego podejścia do tego tematu.
Są osoby, które od razu wysoko stawiają poprzeczkę – chcą opanować język w stopniu zaawansowanym. Często dłużej przełamują barierę mówienia, ponieważ chcą prowadzić rozmowę na wysokim poziomie. Bywa, że mają przez to problemy z motywacją. Na szczęście, kiedy zaczną już mówić, staje się to zaskakujące dla otoczenia, a nawet dla nich samych.
Inni od samego początku zaczynają mówić, nawet gdy znają mało słów. W oczach otoczenia rozwijają się stopniowo. Sporo czerpią od rozmówców. Stawiają sobie drobne cele: dzisiaj opanuję słownictwo pozwalające mi zrobić zakupy w sklepie, jutro załatwić sprawę w banku itd.
Oba te podejścia są dobre, bo realizują osobiste cele. Cenną umiejętnością jest wyczucie, których słów będziesz potrzebował w najbliższym czasie. Jak widać, dla każdego ten zasób słów jest zupełnie inny i może wielokrotnie ulegać zmianom.
Na co zwrócić uwagę przy nauce słówek?
-
Słowa, których będziesz używał.
Jeśli niedawno rozpocząłeś naukę języka, to niemal wszystkie słowa, z jakimi się spotykasz w podręcznikach, należą do tych powszechnie używanych. Małymi krokami staraj się opanować jak największą ich ilość.
Jeśli nie posługujesz się w języku polskim słownictwem akademickim, to nie będzie Ci ono potrzebne do dyskusji w języku norweskim. Wystarczy, jeśli zrozumiesz je w kontekście, gdy się z nim kiedyś spotkasz.
-
Słowa specjalistyczne mogą być ważne ze względu na Twoją branżę lub zainteresowania.
Istnieją słowa, nawet trudne, które znać musisz. Dotyczy to szczególnie wąskich dziedzin. Czasem łatwiej nauczyć się żargonu branżowego, niż powszechnie używanych słów. Dzieje się tak nie tylko za sprawą powtórek, ale także dzięki temu, że słowo jest dla Ciebie ważne.
-
Słowa, które nie posiadają bezpośrednich odpowiedników w języku polskim np:
- et eventyr
- Bajka, baśń a może przygoda? Żadne nie pasuje, bo eventyr to eventyr.
- hytta
- Drewniany norweski domek, często pokryty trawą, popularny cel wyjazdów weekendowych Norwegów, o którym można długo mówić, ale dla każdego mieszkańca Norwegii to oczywiste słowo, którego się nie tłumaczy.
- et opphold
- Wystarczająco dobra pogoda, żeby wyjść na dwór; pobyt w jakimś miejscu; przerwa w jakiejś czynności.
Zauważ, że odpowiedniki słownikowe w powyższej sytuacji nie mają takiego znaczenia, jak zrozumienie sytuacji, w których używane są te słowa przez Norwegów.
Każdy język jest niezwykle bogatym tworem. Trudno spodziewać się, że znajdziemy dokładne odpowiedniki słów w innym języku. Myśl o zakresach znaczeniowych, a nie o jednowyrazowym tłumaczeniu. Korzystaj z pomocy słownika jednojęzycznego.
1000 najpopularniejszych słów?
Można zastanawiać się, czy opanowanie tysiąca najpopularniejszych słów to wiele. Skoro umożliwiają rozumienie 70% treści, to wydaje się, że bardzo. Jednak istnieje różnica pomiędzy rozumieniem tego, o czym była mowa w tekście, a rozumieniem sensu, który autor chciał przekazać.
Czy słowa, takie jak: til, med, for możesz opanować poprzez wkucie jego odpowiednika w języku polskim? Sądzę, że nie. Takie słowa musisz poznać w bardzo wielu kontekstach.
Próba opanowania jakiejkolwiek listy najpopularniejszych słów jest więc wyzwaniem, które nie daje żadnej gwarancji na rozumienie z kontekstu, a tym bardziej wyrażanie swoich myśli.
Dlatego uważam, że najlepszą metodą do rozwoju słownictwa jest czytanie książek lub słuchanie. Umożliwia utrwalenie zakresu słów poznanych wcześniej, powiększa zakres o nowe słowa lub ich nowe znaczenia.
Trudno nauczyć się kilkunastu odpowiedników danego słowa zapisanych w słowniku. Dużo łatwiej poczuć jego zakres znaczeniowy poprzez zrozumienie go w kontekście.
Czas na wybranie metody
Nietrudno ustalić sobie cel: każdego dnia opanuję jedną stronę słów ze słownika. Trudno za to zrealizować ten cel. Każde słowo wymaga przecież wielokrotnych powtórek. A sama nauka powinna być interesująca. Ta metoda zdecydowanie do skutecznych nie należy.
Na szczęście istnieje wiele innych metod. Możesz więc wybrać takie, które będą idealne dla Ciebie. Najskuteczniejsze są te, uwzględniające wielokrotne powtarzanie oraz używanie słów w różnych sytuacjach.
Lista
Nauka słówek z listy jest najpopularniejszą metodą. Jedni prowadzą notesy lub zeszyty ze słówkami, inni zapisują je na kartkach. Lista sprawdza się doskonale w krótkoterminowej nauce (np. do egzaminu).
Minusem jest to, że przywiązujesz dużą wagę do kolejności słów. Łatwo będzie odtworzyć je, gdy ktoś będzie chciał sprawdzić wiedzę z ostatniej lekcji. Gorzej, gdy będziesz chciał zastosować słowo w życiu codziennym.
Pamiętaj, by tworzyć własną listę, a nie korzystać z gotowca przygotowanego przez kogoś. Możesz wydrukować pokaźną listę czasowników nieregularnych, którą ktoś dla Ciebie przygotuje. Tylko odpowiedz sobie szczerze: Czy nauczysz się całej na pamięć?
Zestaw słów, który nie jest wybrany przez Ciebie, nie da Ci motywacji do ich przyswojenia. Taką metodę wprowadzano w szkołach i efekt był taki, że zaraz po sprawdzianach, większości słów nikt nie pamiętał.
Jak się uczyć rzeczowników z listy? Możesz notować słowa na trzech kolorach kartek odpowiadającym rodzajnikom: en, ei, et lub założyć 3 notesy – każdy w innym kolorze. Będziesz dzięki temu wiedział, że skoro dane słowo było np. w zielonym notesie, to znaczy, że jest rodzaju męskiego.
Niezależnie od tego czy używasz metody 3 notesów, zapisuj rzeczowniki wraz z rodzajnikiem. Dodatkowo, jeśli dane słowo ma nieregularną liczbę mnogą, dopisuj ją obok.
Krótsza lista
Gdy chcesz opanować listę zajmującą stronę A4, to podziel ją na mniejsze części. Stwórz kilka mniejszych list po 10 słów. Naucz się dobrze pierwszej i dopiero wtedy przejdź do kolejnej.
Przejrzenie jednej listy zajmie Ci ledwie 3 minuty, możesz to zrobić w przerwie na kawę, w tramwaju lub przed snem. Powtarzając wiele razy, szybko opanujesz materiał i na dłużej go zapamiętasz.
Fiszki
To jeszcze skuteczniejsza metoda opanowania słownictwa niż krótkie listy. Nic dziwnego, że stała się ostatnio modna.
Fiszka to mała karteczka lub kartonik, na której po jednej stronie zapisujesz nowe słowo w języku norweskim, a po drugiej jego tłumaczenie. Słowa, które opanujesz wyciągasz z zestawu. Warto do nich wracać po jakimś czasie.
Możesz je nosić zawsze przy sobie i powtarzać w metrze lub autobusie.
Czekanie na samolot też nie musi być stratą czasu. Zaplanuj sobie opanowanie jakiegoś zestawu w drodze do Polski oraz jego powtórkę w drodze powrotnej. Możesz też użyć aplikacji na telefon lub komputer.
Wiedz jednak, że tej zwykłej, papierowej wersji niczego nie brakuje i jest równie skuteczna, jak aplikacje. Jeśli chcesz odpocząć od wszechobecnych monitorów i wyświetlaczy, to ta klasyczna wersja będzie idealna.
Skojarzenia
Dla wielu jest to bardzo skuteczna metoda. Uczą jej w tzw. szkołach pamięci. Polega na analizie wyrazu, którego chcemy się nauczyć, a następnie stworzeniu historii opartej na skojarzeniach.
Dokładnie opisano ją w artykule: Jak uczyć się słówek, by zapamiętać je na zawsze. Jeśli masz nastrój na wymyślanie absurdalnych historii, to pewnie będziesz się przy tym dobrze bawić.
Moim zdaniem warto tworzyć historie, które nie będą wykraczały poza język norweski. Jeśli to możliwe, staraj się myśleć tylko w tym języku. Możesz przecież budować proste i krótkie zdania.
Załóżmy, że chcesz się nauczyć słowa et kinn (policzek) oraz et skinn (skóra). Nietrudno wyobrazić sobie, że masz skórę na policzkach: På kinn har du skinn. Sam widzisz, że kiedy się rymuje, lepiej się zapamiętuje.
Jeśli chcesz pamiętać słowo en gjest (gość), to ułóż z nim jakieś osobiste zdanie: Min søster har mange gjester. (Moja siostra ma wielu gości).
Czy myli Ci się czasem słowo et kort (kartka) i et kart (mapa)? Wyobraź sobie krótką kartkę: et kort kort. Zapamiętaj, że kartka jest tak samo, jak krótki i gotowe.
Spodziewaj się, że Nocna Sowa jeszcze niejeden raz wypowie jakieś absurdalne zdanie, mające na celu nic innego, jak tylko łatwiejsze zapamiętanie słów lub wyrażeń.
Mapy myśli
To metoda dla osób kreatywnych, które lubią urozmaicać sobie naukę. Jest to forma notatki, w której poza słowami używasz symboli, kolorów, rysunków.
Mapa myśli powstaje w oparciu o Twoje skojarzenia. W nauce słownictwa może być pomocna w opanowaniu słów z konkretnego zagadnienia.
Początkowo jej wykonanie może wydawać się trudne, jednak po kilku odważnych próbach można wyrobić sobie swój własny styl przelewania informacji. Mapa może być niezrozumiała dla innych, ale nic w tym złego. Nie musisz też posiadać zdolności artystycznych. Ważne, by była przejrzysta i czytelna dla Ciebie.
Twórcy tej metody podkreślają jej wysoką efektywność w procesie zapamiętywania. Myślę, że do powtórek jest naprawdę skuteczna. Jedno spojrzenie i wszystko sobie przypominasz. Jej przeciwnicy często uważają, że czas poświęcony na przygotowanie mapy, można poświęcić na przyswojenie większej ilości materiału tradycyjnymi metodami. Wybór pozostawiam Tobie.
Czytanie
Jak już wspomniałam wyżej, najlepszą metodą do rozwijania słownictwa jest czytanie. Zdaję sobie sprawę, że to trudna rzecz dla tych, którzy zaczynają. Ale jestem pewna, że im szybciej zaczniesz czytać, tym szybciej zobaczysz postępy w rozumieniu języka.
Proponuję zaczynać od krótkich artykułów w norweskiej prasie. Nie powinieneś tłumaczyć każdego słowa, którego nie rozumiesz, a jedynie to, co wydaje Ci się absolutnie niezbędne. Jeśli rozumiesz kontekst, to wystarczy.
Kolejnym krokiem jest czytanie książek – myślę, że to najprzyjemniejszy etap. Oczywiście przeczytanie pierwszej zajmie Ci sporo czasu i wysiłku. Nawet więcej niż sporo. Jednak z każdą kolejną będzie dużo łatwiej. To naprawdę przynosi niesamowite efekty.
Słuchanie
Dzięki słuchaniu masz kontakt z żywym językiem. Uczysz się nie tylko użycia słów w kontekście, ale także jego brzmienia – często w różnych dialektach.
Dla osób, które już coś rozumieją po norwesku, oglądanie filmów lub słuchanie radia, będzie bardzo pomocne. W przypadku filmów lub seriali, na początku możesz je oglądać z norweskimi napisami, ale tylko gdy kompletnie nic nie rozumiesz.
Później wyłącz napisy. Skup się tylko na słuchaniu. Warto mieć też plik z napisami po norwesku, aby sprawdzić w słowniku słowa, których nie zrozumiałeś w trakcie oglądania.
Dobieraj zawsze taki materiał, który Cię interesuje.
Słuchanie radia przez godzinę dziennie może przynieść ogromne efekty, pod warunkiem, że będziesz na nim skoncentrowany. Nie łudź się, że poprzez słuchanie “przy okazji” wiele zyskasz.
Więcej o aktywnym słuchaniu znajdziesz w artykule: Jak uczyć się norweskiej wymowy?
Podsumowując
Sam powinieneś zdecydować, które słowa są dla Ciebie ważne, by uwzględnić je w nauce. Nie korzystaj z listy przygotowanej przez kogoś.
Ucz się trwale tego, co podstawowe, potrzebne lub ciekawe.
Rozwijaj rozumienie języka poprzez czytanie i słuchanie. To pomoże w zaznajomieniu się z dużą ilością słów i utrwaleniu tych, które już znasz.
Każda metoda może być dobra, jeśli jesteś zadowolony z jej efektu. Sam próbuj, testuj i eksperymentuj.
Pamiętaj, że każdorazowe sprawdzenie znaczenia w słowniku, to cenna lekcja. Nie odkładaj jej na później.
Jeśli znasz inne dobre metody nauki słownictwa, to opisz je w komentarzu. Jestem ciekawa, jakie masz doświadczenia.
Cenne uwagi z Facebooka:
Twój komentarz
Komentarze:
Bardzo dobry post! Dodałabym tylko- powtarzaj, powtarzaj,powtarzaj i cały czas wracaj do tego czego się uczyłeś.
Bardzo pomaga też uczenie się całych wyrażeń, a nie słów indywidualnie. Można też uczyć się całych zdań. A najlepiej starać się układać własne zdania z nowym słowem.
Pzdr
Dzięki Moniko. Masz rację, że powtórki to podstawa. Warto na różne sposoby do nich podchodzić, żeby się nie nudzić. Wiem, że Ty jesteś zwolenniczką budowania nawet absurdalnych historii z nowymi słowami i one się też super sprawdzają.
Porady chyba dla każdego . Sam chyba należę/należałem do osób które oszczędzają się i odkładają moment używania uczonego języka aż będą komunikatywni . Myślę, że bierze się to z zachwianej pewności siebie, ogólnie mówiąc . Wydaje mi się, ze metoda 3 kolorów kartek, kazda do innego rodzajnika, to coś dla mnie, – nawet moze nadam im znaczenie, np . zielona ‘ natura'( ei), czerwona ‘ odwaga'(en), żółta’nijaka'(et) . Mapa myśli nie wiem jak sie do tego szkicowania zabrać . Słuchanie mysle , że ma największe znaczenie dla jezyka tzw żywego . Kiedyś korzystałem z eskk dla j. angielskiego i cóż kurs porządny ale ze swoja znajomoscią słownictwa, poprawna dość wymową i gramatyką nie wiedziałem co mowią Anglicy . Gdy już ich zaczynałem rozumieć ( czasem), to okazywało się, że przede wszystkim osobe, którą często/najczęściej słyszałem . Obecnie tez mam kłopot ze zrozumieniem/słyszeniem i nie wiem jak korzystać przy potrzebie sprawdzenia nieznanego słowa, skoro do końca nie wiem jak brzmiało a co dopiero jak się je pisze . Dziekuje i pozdrawiam .
Dzięki za podzielenie się bardzo wartościowymi spostrzeżeniami. Podoba mi się, że nadajesz dodatkowe znaczenia kolorom kartek. Własne skojarzenia są zawsze najlepsze.
Jeśli chodzi o mapę myśli – to nic innego jak notatka, która jest trochę lepiej rozwiązana graficznie i dzięki temu bardzo łatwo z niej powtarzać materiał. Spróbuj zacząć jej rysowanie od słów powiązanych tematycznie. Załóżmy, że chcesz załatwić sprawę na poczcie. Na środku piszesz słowo poczta, a wszędzie wokół wszystkie możliwe słowa, które Ci przyjdą do głowy związane z tym tematem (np. paczka, list, znaczek, koperta, odebrać, wysłać, skrzynka pocztowa, podpis itd.). Możesz też pisać całe frazy. Innym pomysłem na użycie mapy może być wypisanie słów związanych z ostatnią lekcją, pogodą lub wszystkim czego akurat potrzebujesz. Twórcy tej metody podkreślają, że zastosowanie kolorów ma duże znaczenie. Wiele osób robi rysunki obok norweskiego słowa, żeby unikać tłumaczenia i tym samym myślenia po polsku. Ty także znajdziesz swój sposób na rysowanie.
Zgadzam się, że słuchanie żywego języka przynosi ogromne efekty. Niektórzy się szybko zniechęcają, bo początki są trudne. Jeśli masz problemy ze słyszeniem słów (oj nie Ty jeden), to polecam książkę “Hva sier du?”. Mnie to pomogło ogromnie. Poznasz tym sposobem zasady czytania, a te są dużo bardziej jasne niż w przypadku języka angielskiego. Nie twierdzę, że to załatwi problem całkowicie, bo w języku norweskim jest wiele dialektów. Ale z taką podstawą będzie Ci o wiele łatwiej przejść do żywego języka.
Bardzo fajny post – wszystko, co należy wiedzieć o rozwijaniu słownictwa w jednym miejscu. Zachwyciłam się metodą trzech zeszytów – jest genialna przy nauce języka, w którym przyporządkowanie do danego rodzaju sprawia problem.
W zupełności zgadzam się, że słownictwa branżowego łatwiej się nauczyć. Często to, co z pozoru jest trudniejsze, okazuje się prostsze do zapamiętania – tak samo jest z wyjątkami.
Fajnie, że piszesz o kwestii, nad którą każdy uczący się języka prędzej czy później musi się zastanowić – czy trzeba uczyć się wszystkich słów. “Nie musisz znać wszystkich słów, żeby się skutecznie porozumiewać. Ważne byś znał te, których aktualnie potrzebujesz.” – lepszej odpowiedzi nie można udzielić :)
Nie zgadzam się tylko z tym, że słuchanie radia “w tle” nic nie daje. Oczywiście, że daje mnie niż słuchanie z uwagą, wierzę jednak, że ogromnie wpływa na osłuchanie się z językiem, co potem znacznie ułatwia rozumienie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Cześć Marysiu, nie twierdzę, że słuchanie radia “w tle” nie daje kompletnie nic. Przyzwyczajasz się do rytmu języka i akcentu zdaniowego. To też ważne. Chodzi mi tylko o to, żeby nie popadać w skrajność i nie powielać teorii, że poprzez samo włączenie radia nauczysz się mówić.
Z dużym zainteresowaniem prześledziłem ostatni Wasz newsletter. Zaintrygowało mnie to, co mówił p. Dawid Snopek, zacząłem używać Anki (bardzo ciężko mi idzie nauka słówek), a teraz z przyjemnością powróciłem do Twojego artykułu „Metody rozwijania słownictwa”, a także do podręcznika „Norweski- Szybki Start” do którego mam mp3 i dostęp do wersji w internecie. Regularnie też słucham, czytam i powtarzam na głos literaturę, do której też mam tłumaczenia. Widzę u siebie postęp odnośnie umiejętności czytania i akcentu. Wszystko to zajmuje mi ogromnie dużo czasu. Jestem otwarty na sugestie. Serdecznie pozdrawiam.
Miło słyszeć, że robisz postępy i testujesz różne metody. To niestety zajmuje sporo czasu. Najważniejsze żebyś jak najdłużej wytrzymał w tym ciągu nauki. A jeśli już będziesz musiał z czegoś zrezygnować, to rób chociaż jedną z rzeczy, która sprawia Ci największą przyjemność. Tak, żebyś zawsze miał styczność z językiem. Bardzo trzymam kciuki za Twoje postępy. Pozdrowienia dla żony.
Moja żonka serdecznie dziękuje i również Was serdecznie pozdrawia.
Do nauki norweskiego wykorzystuję m.in. SuperMemo- Norweski Szybki Start. Są tam dialogi, które podczas odsłuchiwania i powtarzania zapadają mi w pamięć, tak, że patrząc później na polski tekst jestem w stanie z pamięci powtórzyć cały tekst norweski. Obawiam się, że gdybym zetknął się z pojedynczymi wyrazami z tych czytanek, nie znałbym ich znaczeń- jak uważacie?
Może się tak zdarzyć, że nie będziesz pamiętał wszystkich słów, mimo, że teraz nauczyłeś się na pamięć całych zdań. Jeśli chcesz zwiększyć prawdopodobieństwo zapamiętania to proponuję układanie własnych zdań lub dialogów z nowymi wyrażeniami. To bardzo zwiększy skuteczność zapamiętywania, ale też wymaga więcej czasu i zaangażowania. Jeśli pozostaniesz przy tej metodzie, którą teraz stosujesz to też sporo Ci zostanie w głowie. To normalne, że po kilka razy sprawdza się znaczenie danego słowa. Nie rób sobie wyrzutów jeśli nie zapamiętasz czegoś po nauczeniu się jednego dialogu.
drodzy koledzy i koleżanki. Wydaje mi się, że większość z was mieszka w Norwegii i uczy się języka norweskiego. Czy słuchając go codziennie w pracy, szkole, sklepie, nie można powiedzieć, że wystarczy mieć podstawy a nauka idzie sama i wszystko jest łatwe!
Ja, gdy rozmawiam z kims, kto jezyka norweskiego nie zna w ogole, zamiast slowa hytta uzywam okreslenia “domek letniskowy”. Uwazam, ze okreslenie to swietnie oddaje znaczenie slowa hytta :)
Odpowiadajac na pytanie: czy mieszkajac w Norwegii i uzywajac jez. norweskiego na co dzien, wystarczy znac podstawy, a nauka idzie sama: Nie, uwazam, ze to nie wystarczy. W wielu przypadkach gdy slowo nie ma odpowiednika w jezyku polskim, pomimo wielokrotnego uslyszenia go, trudno wywnioskowac, co dane slowo oznacza. Takie jest moje zdanie, ale ja jestem osoba bardzo wymagajaca :)
ja oprócz waszej strony, dodatkowo uzupełniam j. norweski: książką oraz zeszytem z zadaniami (zakupionymi w Norwegii [“Pa vei” – mąż z nich korzystał – choć język bardzo szybko pojął po przez codzienną rozmową z szefem – norwegiem) dodatkowo wydrukowałam sobie b. fajny kurs z czytankami i dialogami plus na kompie mam audio gdzie mogę posłuchać poprawnej wymowy. Kiedy zaczynam rozwiązywać w/w materiały przypomina mi się, że gdzieś już używałam takich słówek, czasu itp. i dużo daje codzienne zaglądnięcie do notatek!!! chodź przy tych rzeczownikach określonych, nieokreślonych, l. pojedyncza, l. mnoga eh… miesza mi się ale to moja wina bo powinnam bardziej się do tego przyłożyć. [czasu coraz mniej bo dzidzia na świat przyjdzie w przyszłym tygodniu i boję się że odwlekę i zapomnę tego co dotychczas się nauczyłam – mimo że wyjazd w przyszłym roku mamy zaplanowany]
dodam jeszcze że w zimie – wieczorami, z mężem włączaliśmy radio Norge – mąż coś tam rozumiał, a ja przy okazji wyłapywałam cyfry, pojedyncze słówka np. z pogody – mimo że nie rozumiałam całego zdania ale słuchałam jak się wymawia i oswajałam się z językiem :D
Dzięki za podzielenie się swoimi metodami. Jeśli nawet zrobisz sobie przerwę od norweskiego, to wiesz, że zawsze można wrócić. My tu nadal będziemy. ;) Życzę dużo zdrowia dla Ciebie i maleństwa.
Dziękuję Marto za podpowiedzi dotyczące nauki słówek. Długo nie wiedziałem, jak się do tego zabrać i zastosowałem metodę “szkolną” czyli “kuć na blachę” – może coś w głowie zostanie. I “kułem na blachę” tak od kwietnia. Tymczasem od jakiś trzech tygodni stosuję metodę czytania gazet + układania sobie rymowanek lub krótkich prostych zdań z wyrazem, który chcę zapamiętać. Efektami jestem zaskoczony, bo zaczynam dogadywać się z Norwegami bez większych problemów. Na naukę poświęcam może ze 2h dziennie + trochę radia. Ale codziennie! W przypadku czytania gazet zaznaczam sobie jakimś kolorkiem te słowa lub zwroty, które rozumiem. Pozostałe nieznane mi wyrazy sprawdzam w słowniku. Jeśli się przydadzą w mowie potocznej – trafiają do zeszytu wraz z krótkim zdaniem, które pozwala mi je zapamiętać. I to działa :)
I to jest bardzo pozytywne. Dzięki za ten komentarz, bo jest dla wszystkich niezwykle motywujący.
Hei Nocna Sowo! Jestem początkująca w nauce języka norweskiego, miałam nawet zamiar zapisać się na kurs języka prowadzony przez Norweżkę, ale też miałam wątpliwości ponieważ wiele osób twierdziło, że na kursie nie nauczę się języka, próbowałam sama uczyć się z” På Vei”, ale też mi jakoś to szło opornie, wielu rzeczy nie rozumiałam, aż tu znalazłam Nocną Sowę i widzę że zaczynam nabierać tempa. Mój mąż ponieważ jest w Norwegii już kilka lat pierwsze co zrobił to zapisał mnie do biblioteki i tak jak dziecko w zerówce wypożyczam książeczki z obrazkami i uczę się słówek a ponieważ jestem tzw. wzrokowcem jest to dla mnie na plus. Więc polecam biblioteki jako motywacja do nauki słownictwa. Dziękuję autorom Nocnej Sowy robicie coś wielkiego!!!Pozdrawiam.
Pomysł z biblioteką jest idealny. Na pewno znajdziesz tam mnóstwo ciekawych materiałów. Nawet w książkach dla dzieci słowa występują w konkretnym kontekście, a to jest szczególnie pomocne w zapamiętaniu i późniejszym używaniu danego słowa. Zapisanie się do Norweżki nie jest złym pomysłem, jednak wydaje mi się, że więcej można z takich spotkań skorzystać w momencie, kiedy potrafi się już wyrażać swobodniej po norwesku. Wtedy dopiero dostrzega się różnorodność dialektów, wzoruje na nauczycielu i jego wymowie oraz bardziej świadomie podchodzi do popełnianych błędów.
Hej!! :)
Ja dopiero zaczęłam się uczyć Norweskiego, a to tylko dzięki Wam bo tą stroną w końcu mnie do tego zmotywowaliście. Ale mam pytanko chce się nauczyć czytać a najlepiej idzie mi to słuchając lektora i w tym samym czasie czytając co mówi. Dlatego chce zapytać czy istnieje jakaś strona internetowa z artykułami oprócz http://www.nyb.no gdzie możliwe jest włączenie lektora? Zauważyłam że tym sposobem coraz lepiej idzie mi z czytaniem.
Pozdrawiam :)
tak, pomysl z trzema notatnikami jest rewelacyjny
Bardzo przyjemny artykuł, ja np. wydrukowałam sobie warzywa, jedzenie itp. na kolorowej drukarce i powiesiłam w strategicznych punktach w domu (na ścianie przy stole, na lustrze czy lodówce). Rozwiązując ćwiczenia od was wybieram interesujące mnie słowa i zapisuje w zeszycie.
Ponoć najlepszymi nauczycielami są małe dzieci, a może bajki dla dzieci by pomogły, znacie jakieś?
Zerknij do tego artykułu: Książki po norwesku. A tu odnośnie dzieci.
Bardzo fajny post. Mam pytanie czy nauka słówek poprzez pisanie na kartkach i później przyklejenia na meblach jest dobrym pomysłem?
Jest to dobry pomysł. Możesz oklejać dom i w taki sposób uczyć się rzeczowników (pamiętaj przy tym o rodzajniku). Możesz też pisać całe wyrażenia np. włączyć światło, otworzyć lodówkę itp. Oczywiście to nie jest metoda, która będzie Ci towarzyszyła przez całą naukę języka, bo to domowe słownictwo też ma swoje ograniczenia i szybko się skończy. Od razu Cię uprzedzę, że łatwo przy zrywie entuzjazmu pooklejać cały dom, a później przyzwyczaić się do obecności tych kartek i je ignorować. Później odwiedzają Cię znajomi i mówią: “O jak fajnie, uczysz się norweskiego?” A Ty zdajesz sobie wtedy sprawę z tego, że te kartki wiszą tu już od miesiąca, a Ty ich nawet już nie zauważasz. Oczywiście nie musi tak być w Twoim przypadku. Jednak polecam wieszanie ich na krótko i wymianę na inne, albo przyklejanie w nowe miejsce. Tak żeby było dynamicznie i żeby wymusić na sobie limit czasu do nauki (np. po tygodniu wszystkie ściągam, więc uczę się ich już teraz – nie później).
Jak już wprowadzisz pomysł w życie, to wróć do nas i podziel się wrażeniami, tym co się najlepiej sprawdziło, a co nie. Powodzenia.
fajny artykuł bo właśnie mam dylemat jak sie nauczyć słówek efektywnie szczegolnie ze jedno slowo ma kilka znaczeń. napewno skorzystam z kilku rad :) a niestety naleze do tych osob co dlugo czuja zr za malo slowek znaja. :)
Bardzo polecam naukę słówek z programem “Anki”! :) Ja jestem na etapie czytania książki wraz z słuchaniem nagrania audio. Zastanawiam się czy to będzie dobre rozwiązanie? Chociażby na osłuchanie się z językiem? Ja mam właśnie ten problem, że chcę norweski opanować dobrze i dopiero wtedy mam wrażenie że przełamię barierę mówienia. Teraz mimo że uważam że słownictwo mam całkiem spore to jednak wstydzę się odezwać. Kupiłam książkę i nagranie do niej audio. Mam tą książkę też po polsku. Staram się słuchać jak najwięcej.
A słyszeliście o memrise? (memrise.com)
coś pomiędzy skojarzeniami i fiszkami
Ja też gorąco polecam memrise.com. Można się uczyć m.in. w drodze do i z pracy, ale także w domu. :) Spróbujcie!
Witam , często używam słuchania piosenek do uczenia się nowych słowek . To bardzo przyjemna i skuteczna metoda i pomaga później w wylapywaniu słów w mowie . Pozdrawiam :-)
Super post :D No właśnie czytanie… Nie potrafię kompletnie (może to przez to ze zacząłem pare dni temu
Bardzo dobre rady dzięki.
Uczę się norweskiego około 3 miesiące i u mnie fajnie działają skojarzenia jeżeli chodzi o naukę słów,ale pomimo znajomości około 1000 i trochę gramatyki to gdy słuchałem norwegów to był jeden bełkot po prostu nie wyłapywałem słów która znałem,aż do momentu gdy zacząłem słuchać radia i różnych reportaży po norwesku najczęściej pracując i już po tygodniu zacząłem wreszcie rozumieć co do mnie mówią,więc u mnie ważne było by się osłuchać języka i zadziałało.Myślę że jak pomogło mi a niestety jestem już po pięćdziesiątce to o wiele szybciej pomoże młodszym.pozdrawiam Mariusz
Hei Jestem pod wielkim wrażeniem tych metod nauki Norweskiego.Czuje się bardzo zmotywowany i nic jak tylko zabierać się do pracy no i myślę że zacznę żyć Norweskim na codzień Tusen Takk Grzegorz.
Cudowny artykuł, w końcu nikt nie mówi “to jest super, a to sobie daruj”. Ja osobiście słucham muzyki w tle, cały czas. Wyszukuję listy utworów (chwała youtube za podpowiedzi) i jest to gdzieś ze mną, w tle. Niektóre utwory są okropne, wtedy z ciekawości sprawdzam co znaczy tytuł. A czasami utwory brzmią tak cudownie, że ja MUSZĘ wiedzieć co oni tam śpiewają. I tym sposobem mam chwile skupienia co jakiś czas, znajduję nowe piosenki, które odsłucham jeszcze nie raz, przez co powtarzam słówka. W końcu chodzę po domu i sama nucę.
Polecam takie podejście. Sprawdzenie tłumaczenia zajmuje naprawdę nie więcej niż 5 minut….
Jest jedna rzecz, którą należy podkreślić:
PAMIĘĆ
Nie ma metody, która zrobi coś za nas, ostatecznie musimy nauczyć się na pamięć słówek. Same słówka NIGDY nie wejdą do głowy, a w każdym razie nie wyskoczą, gdy będzie trzeba ich użyć w zdaniu. To tak, jakby uczyć się utworu muzycznego dźwięk po dźwięku, zamiast nauczyć się jego melodii.
Moja metoda to uczenie się na pamięć całych norweskich tekstów. Muszę oczywiście najpierw wykonać wstępną pracę, czyli całość zrozumieć, znaczenie poszczególnych słów słownikowe i w kontekście. To zresztą jest przy nauce norweskiego bardzo naturalne. Weźmy hva-co i hvor-gdzie. W pierwszych zdaniach, w jakich się z tymi słowami spotykamy (hva heter du?) i hvor komer du fra?) te słownikowe znaczenia nie pasują.
No dobra, mam opanowane, więc wiem, co będę mówił.
Więc uczę się na pamięć całej czytanki i dialogu. I potem zasuwam to na głos, wyobrażam sobie o czym mówię, całą scenę mam przed oczyma, naśladuję ulubionych aktorów (nagrywam kubłami) – aż całość płynnie leci z głowy.
To mi daje szereg gotowych konstrukcji, które mają jakiś sens, jakoś są powiązane ze sobą, o czymś opowiadają. Jeżeli teraz nie chcę, dajmy na to, jechać do pracy, tylko do kina, teatru, sklepu – wystarczy sprawdzić w słowniku. Użyte w znanym kontekście słówko wpada natychmiast i zostaje. Jak nie chcę jechać tylko iść – to samo. Znane sobie teksty modyfikuję, opowiadając sobie, co mam do zrobienia dzisiaj.
Pomaga też uczenie się dziecinnych piosenek. Weźmy piosenkę o piekarzu, w której znajdujemy konstrukcję warunkową:
Og har du penger
så kan du få
og har du ikke
så kan du gå
którą ktoś mi kiedyś wyjaśni rzetelnie, ale na razie już ją znam i stosuję!
W tej samej piosence jest tryb rozkazujący:
Og i hans vindu
står rare saker
tenk hester griser
og pepperkakker
co take pobudza do nauczenia si€ tych nic nie przypominających słów hester i griser! Vindu jest łatwe, jak się zna angielski, ale en gris ma tylko g wspólne z pig (już prędzej et svin, to jak po polsku)
Hei! :)
Zaciekawiło mnie to eventyr :) Jak można je zdefiniować i dlaczego nie może być po prostu bajką, baśnią, przygodą?
Osobiście jestem zwolenniczką tłumaczenia z norweskiego na norweski.
Bokmålsordboka używam regularnie, jednak jakiś czas temu odkryłam https://www.naob.no/. Przyprawia mnie czasem o ból głowy jeśli chodzi o tłumaczenie wszystkiego, ale z drugiej strony chyba o to chodzi :)
Pozdrawiam serdecznie
Świetny artykuł! Wasza strona to na prawdę ogromna dawka wiedzy z norweskiego, psychologii i innych ciekawych dziedzin. A w dodatku w pigułce!
Ja słownictwa uczę się przede wszystkim przez fiszki w aplikacji Anki, ale zauważyłam, żę duzo łatwiej idzie mi zapamiętanie danego słowa, jak stworzę, jakieś skojarzenie. Na przykład miałam problem z Bort- skojarzyłam to trochę z angielskim abroad (za granicą)- skoro za granicą, to daleki, z daleka. Tak samo było z En bil- samochód (automoBIL). Bardzo mi to ułatwia- widać to szczególnie w zestawieniu z fiszkami, do których nie mogę stworzyć jakiegoś skojarzenia. Snort, a huske.
Dodatkowo sporadycznie robię listy słówek, głównie wtedy, kiedy robię w zeszycie ćwiczenia z waszej strony, albo z podręcznika- wypisuję nowe słowa i je tłumaczę, a potem wrzucam do Anki. Odręczne napisanie tworzy też jakiś ślad w głowie.
Nie używam z kolei wcale map myśli, nie umiem ich tworzyć, zawsze są nieczytelną plątaniną strzałek i ścian tekstu (straszne wspomnienia z desperackich prób nauki na last minute na studiach inżynierskich ;) ), ale warto spróbować.
Muszę jeszcze popracować nad self-talk. Wiem, że to dużo daje, ale wynika to trochę z lenistwa i świadomości tego, jak dużo energii wymaga ode mnie próba tworzenia zdań na początkowym etapie nauki. Stworzenie zdania “widzę drzewo” podczas podróży pociągiem po niemczech było niemałym wysiłkiem, a jednocześnie bardzo mnie uradowało i sprawiło dużą satysfakcję.
Mam nadzieję, że nie przynudziłam moimi przemyśleniami, ale może ktoś z tego skorzysta :)