Zamiast postanowień
Duża coroczna konferencja. Sami profesorowie i doktorzy. Temat przewodni: walka z otyłością.
Pierwszy profesor opowiada jak ważne jest edukowanie społeczeństwa o zdrowym żywieniu. Drugi, że trzeba zorganizować ogólnokrajową kampanię społeczną. Trzeci, że trzeba informować społeczeństwo o zagrożeniach zdrowia i życia związanych z otyłością.
Ostatnią prezentację ma zaproszony z zewnątrz gość. Wychodzi na mównicę i nie może się powstrzymać od pewnego spostrzeżenia: Uważam to za fascynujące, że wszyscy dzisiejsi mówcy sugerowali, że edukacja jest sposobem na problem otyłości.
Wskazując na ludzi w sali dodał: Jeśli edukacja jest tym sposobem, to dlaczego nie pomogła Wam?
Łatwo się domyślić, że ów gość nie był więcej zaproszony na tę konferencję.
Lubimy się oszukiwać
Można czytać, słuchać, dowiadywać się wszystkiego w danej dziedzinie, tak jak profesorowie z powyższej historii. Czy oni coś robili, czy tylko udawali, że coś robią?
Można napisać sobie na fejsie, że “zna się” pięć języków, gdy w czterech ledwo potrafi się wykrztusić zdanie. Albo zacząć bloga o nauce i zaznaczyć, że “uczy się” sześciu języków – w tym pięć jest na zerowym poziomie, bo dopiero są w planach.
Można czytać o ćwiczeniach, diecie, dobrym nastawieniu do życia, lepszych metodach nauki i medytacji. Ale cała ta wiedza w niczym nam nie pomoże, jeśli nie odpowiemy sobie szczerze, czego chcemy i nie zaczniemy tego realizować.
Zacznę jutro
Wiele osób mówi, że zacznie od nowego roku albo po wakacjach. Jednak przychodzi styczeń lub wrzesień, kursy się już rozpoczęły, a ta osoba budzi się zdziwiona, że już nie ma dla niej terminów. Przecież można było to przewidzieć.
To samo dotyczy samodzielnej nauki lub ćwiczeń. Mija dzień za dniem, ale ciągle ciężko zebrać się i po prostu zacząć.
Ile razy myślałeś, że gdybyś miał trochę więcej czasu, trochę więcej pieniędzy albo trochę spokojniej w pracy to zrobiłbyś tyle rzeczy?
Odkładając sprawy na jutro, na następny tydzień, po wakacjach, od nowego roku… czy uda się zrealizować zamierzone cele?
Nie oszukujmy się też, że od następnego miesiąca (gdy już będzie więcej czasu) wprowadzisz jednocześnie nową dietę, zaczniesz ćwiczyć, uczyć się języka, więcej czytać, wcześniej wstawać i uśmiechać się do przechodniów.
To tak nie działa. Nie zmienisz wszystkiego w jeden dzień – ani w jeden miesiąc.
Wielu z tych, którzy próbowali, wiedzą, co się dzieje po takiej próbie – efekt jojo. Wracasz do starych nawyków i czujesz się jeszcze bardziej zniechęcony do podjęcia kolejnej próby.
Wielkie postanowienia
Mówisz jutro zacznę się uczyć
i masz na myśli kilkugodzinną sesję z książkami.
Myślisz jutro zacznę się odchudzać
i zamierzasz diametralnie zmienić swoją dietę.
Chcesz jutro zacząć biegać i od razu przebiegłbyś 5 km.
Myśl o dużej zmianie może być przytłaczająca. Odkładamy ją na później, bo będzie miała wpływ na cały harmonogram dnia i nasze przyzwyczajenia. Zwyczajnie boimy się, że nie podołamy.
Mała zmiana
Zamiast dużych postanowień możemy podejść do sprawy inaczej. Nie musisz odwracać całego życia do góry nogami w jeden dzień. Możesz zacząć od czegoś małego i na tej podstawie budować nowe nawyki i większe zmiany.
Chcesz zacząć uczyć się regularnie? Zacznij od 15 min dziennie. Nie więcej, nie mniej.
Chcesz zmienić dietę? Zrezygnuj z jednego produktu, który wiesz, że źle na Ciebie działa.
Chcesz zacząć biegać? Zacznij chodzić na intensywne 15 minutowe spacery.
Rób tę drobną rzecz codziennie. Zapisz ją na kartce, powieś w widocznym miejscu i wracaj do niej myślami.
Po tygodniu albo dwóch poczujesz, że ta drobna zmiana nie jest już uciążliwa, ale stała się częścią Twojego dnia. Wtedy możesz dołożyć kolejną, równie małą zmianę.
Czy zdarzyło Ci się, że zbyt optymistycznie zaplanowałeś naukę, a później miałeś wyrzuty sumienia? Jaką masz radę dla innych?
Twój komentarz
Komentarze:
Świetny tekst! Wasze teksty o tym, jak się uczyć i jak budować nawyki pomogły mi wyrobić swój własny nawyk i sposób uczenia się. I tak od końca marca, dzień w dzień, uczę się norweskiego. A do tego sprawia mi to przyjemność :) Pozdrawiam ciepło!
To dla nas największa radość, gdy ktoś, z perspektywy czasu, czuje, że nasze metody mają sens. Dzięki za komentarz!
Bo motywacja to nie wszystko, a nawet bardzo niewiele. Przekonałam się, że najważniejsze są: ambitne ale realne cele, dobry plan i samodyscyplina. Z tym, że bez pracowitości i samodyscypliny wszystkie cele i plany ich realizacji biorę w łeb.
Tak naprawdę każdy z nas ma w ciągu doby 24 godziny. Albert Einstein i Maria Skłodowska-Curie też mieli tylko 24 godziny na dobę. To, jak wykorzystamy te 24 godziny zależy tylko od nas. Albo wykorzystamy je na motywujące bzdury albo na realną pracę, która przynosi efekty.
Moją wadą jest tendencja do zbyt szybkiego poddawania się. Po kilku porażkach rzucam wszystko w cholerę, ale po miesiącu i tak wracam, robiąc wszystko od początku. Poza tym zauważam, że czas gdzieś przecieka mi przez palce. Że nie wyrabiam się z moimi dziennymi planami, pomimo że nie są specjalnie napięte. Dlatego teraz staram się wyrobić “moją dzienną normę zadań” choćby w części. Np. z nauką języka – nie zawsze siedzę nad czymś godzinę. Czasami jest to tylko 15 minut przesłuchania tekstu czy zrobienia powtórkowych ćwiczeń. Kiedy, jakimś zbiegiem okoliczności, okazuje się, że w ogóle nie mam czasu na to co zaplanowałam, robię same powtórki. Żeby chociaż nie zapomnieć czego się już nauczyłam.
Hei! Najważniejsze w planowaniu jest to aby brać zmiany na poważnie. Warto pamiętać, że zmiana ma być dla nas- dla nikogo innego. Jeśli to zrozumiemy, nasze plany będą mogły zostać zrealizowane. Ich realizacja jednak wymaga wyrzeczeń i zaparcia. Miejmy to z tyłu głowy!
P.s. Studiuję filologię norweską w Warszawie, wasze artykuły, wskazówki mobilizują nie tylko mnie ale i innych studentów. W imieniu reszty studentów i moim bardzo Wam za to dziękuję! Pozdrawiam! Lykke til!
Dzięki. Pozdrów całą filologię od nas. :)
Dobry tekst! Macie racje stopniowo, małymi kroczkami do przodu. Tak ja uczę sie norweskiego( który czasami po prostu nie chce wejść do głowy) każdego dnia po trochu i wierze ze w końcu sie jego nauczę….szczególnie z Wasza pomocą. Pozdrawiam ciepło
Popieram i sama stosuję metodę małych kroków. Myślę, że warto też pamiętać o tym, że rozwój u wielu ludzi ma charakter skokowy (czy wręcz cyrkularny), a nie liniowy, więc nie ma się co martwić, jeśli mozolnie zdobywana wiedza nie chce się od razu na bieżąco ujawniać. Wierzę, że z czasem wszystko się poukłada i ujawni w formie umiejętności. Pozdrawiam i kibicuję!
Dzięki Agato za mądry głos. Pracę wykonujemy liniowo, a efekty zauważamy skokowo. :)
Prokrastynacja to moja natura. Właściwie rok temu natknąłem się na ciekawą stronę https://habitica.com/ Jest to coś w rodzaju gry w życie, w której stawiamy sobie codzienne cele i zadania. Jeśli je wypełniamy sumiennie to nasza postać rośnie w siłę, w przeciwnym wypadku tracimy życie itp.
Właśnie dzięki habitice udało mi się początkowo narzucić pewne aktywności (takie jak czytanie, własny rozwój, zdrowsze jedzenie, nauka języka). Z czasem różne czynności wchodziły mi w nawyk i zamieniałem je na kolejne. Bez tego chyba nigdy nie zacząłbym się uczyć nowego języka, no i pośrednio dzięki wyborowi norweskiego trafiłem też na tę wspaniałą stronę :D
Wiadomo że nie jest to metoda uniwersalna i nie każdemu przypasuje. Sama codzienna aktywność w grze też odrobinę zajmuje jakże cenny czas. Jednak daje to duży bonus motywacyjny i pozwala utrzymać lenistwo w ryzach.
Uczę sie norweskiego od końca września. Widzę efekty i do daję powera na dalszą naukę. Jestem też położną, pracuję i dokształcam się oraz konczę pielęgniarstwo. Mam mnóstwo zajęc i to prawda, ze powolne dokładanie zajęć staje się częścią dnia i już tyle kłopotów nie ma 😉 Piszcie w planerze co macie robić -to pomaga
W takim razie Lykke til sammen !
Super artykuł😊Często tak zdarza sie ze wymówki biorą górę nad planami. Czas to zmienic😀Pozdrawiam serdecznie i wielkie brawo za to co robicie😊 Pora zacząć wprowadzić swój plan małymi kroczkami😊
Co prawda nie dowiedziałam się niczego nowego, ale ze wszystkim się zgadzam. I choć, jako mistrzyni prokrastynacji, nie powinnam się pewnie wypowiadać w temacie motywacji, więc powiem tylko, że norweski robię dla fun -u i od 3 tyg. dzień w dzień robię swoją lekcję bez zmuszania się czy pilnowania, a wręcz z ekscytacją i radością w sercu. Wasza strona bardzo mi w tym pomaga.
Początkującym samoukom, jak ja, polecam też kursy online i apki do nauki (ja korzystałam dotąd z busuu przy nauce innych języków, ale nie mają norweskiego, więc teraz korzystam duolingo), które pomagają ułożyć plan nauki, przypominają co jest do zrobienia i coachują, kiedy pojawiają się zaległości.
No, to trzymajcie kciuki!
Hmm, ten akapit o oszukiwaniu się jest bardzo trafny w wielu przypadkach, bardzo często mówię sobie, że zacznę jutro, a tak naprawdę nie robię nic, a mówię to tylko po, aby uspokoić sumienie… strasznie ciężko jest przezwyciężyć niechęć, ale nadal nad tym pracuje, życzę sobie i wszystkim powodzenia :)
No ja mam problem by być systematyczną, mam pracę jak asystent u Norwega i pani norweskojęzycznej, z nimi się dogaduję jakoś🤔 ale wiem że muszę zrobić B2 by dostać pracę w gamlehjemie, najbliższy termin to maj, mój poziom dziś to mocne A2, przeraża i paraliżuje mnie to.ile jeszcze muszę się nauczyć a zniechęca to że tak wiele z tego co się uczyłam/ uczę umyka z pamieci no i do tego ta niesystematyczność, dramat po prostu, ja postanowień noworocznych nie mam, trzymam kciuki za tych wszystkich co potrafią uparcie realizować wyznaczone cele😀😀😀godt nytt år til alle sammen😙😙😙
Po pierwsze, według mnie, nie warto składać sobie postanowień w Nowym Roku.
Wtedy zazwyczaj nic z tego nie wychodzi, po paru tygodniach traci się motywację.
Najbardziej motywują sprawy, które w czymś nam pomagają.
Np. nauka języka, po to, by zacząć rozmawiać z Kimś Znajomym lub wyeliminowanie ze swojego Życia nie zdrowych produktów, by uszanować swoje zdrowie.
Ja tak właśnie zrobiłam i nie zamierzam z tego zrezygnować :-)
Im dłużej to trwa, tym bardziej jestem pewna tego co robię.
A ja od dwóch lat wole z Nowym Rokiem juz nic nie postanawiać ponieważ i tak nie dotrzymam słowa wiec małymi krokami uczę sie norweskiego choć trudno mi to wychodzi,pomimo ze znam dużo słówek to mam problem z ich łączeniem żeby powiedzieć poprawnie😉I oczywiście największy mój problem to zrozumieć Norwega😊😊ale mam nadzieje ze kiedyś ta barierę pokonam czego i innym życzę 😊
Dodatkową zachętą do ruszenia z miejsca jest zamiana słowa “muszę” na słowo “mogę”.
“Muszę” wyzwala negatywne emocje, które sugerują narzucenie czegoś na co nie ma się ochoty.
Natomiast po wykonaniu planu, ćwiczenia lub po treningu zawsze jest satysfakcja i zadowolenie z siebie, które dodatkowo napędza do dalszej pracy.
Dziękuję! Świetny tekst! i tak czytając go trochę się łezka w oku zakręciła bo myślę sobie ile to razy wiele rzeczy zaczynałam od tego “magicznego poniedziałku”…ale Wasz tekst jest natchnieniem. Dziękuję. Będę do niego powracała w moich “dołkach”.
W takich dołkach pozwól sobie na odpoczynek, albo tylko mikroskopijną zmianę w dobrym kierunku. Z czasem wróci energia i chęci, zwłaszcza jeśli motywacja była szczera. :) Nauka to nie zawody. Nikt nie powiedział, że trzeba się spieszyć (tylko sami sobie czasem tak niepotrzebnie mówimy).
Witaj mądra Nocna Sowo potwierdzam,że chcę nadal kontynuować naukę języka Norweskiego i od razu dziękuję za przysyłane mi pomocne lekcje.Pozdrawiam .
W tym roku postanowilem nic nie postanawiac i uczyc sie norweskiego powoli bo po mimo checi to mam trudnosci ze zrozumieniem i to mnie zniecheca ,ale nie poddaje sie i brne dalej.
To jest nie do policzenia ile razy próbowałam coś zacząć “od Nowego Roku” (będę się odchudzać), od września (będę się regularnie uczyć), od poniedziałku, od pierwszego dnia miesiąca… I nigdy nie wychodziło. Albo wychodziło na tydzień :) A w tym roku nie robię żadnych postanowień, planów. Nawet nie mówię już, że “ten rok będzie lepszy niż poprzedni”, to się dopiero okaże w grudniu! Robię, co mogę, co dam radę zrobić i tyle :)
hei.od dwoch lat ciagle postanawiam sie uczyc norweskiego,ale przychodze z pracy tak strasznie zmeczona i późno,ze nie mam sily juz na nauke.a pozatym tak pozno i tak nic do glowy nie wchodzi(a nie jestem juz mloda osoba wiec glowa juz nie ta).w sobote ogarniam dom,a w niedziele ooodpoczywam.Wiem nie spodziewaliscie sie takiego tekstu,ale cóż tak u mnie jest i nie ma co czarowac.pozytywne jest ,ze z tylu glowy caly czas o jezyku mysle i chce,ale kiedy jeszcze nie wiem*😥
Olu doskonale rozumiemy, że czasem po prostu nie ma sił – mimo największych chęci. Znamy osoby, które pracują po 12 godzin, bardzo chcą, ale gdzie tu znaleźć czas? Dopiero kiedy zmieni się coś w swoim życiu albo wygospodaruje przestrzeń na rozwój, wtedy można realnie planować.
Super lekcje troche sie ucże powinam uczyc sie systematycznie pozdrawiam serdecznie i zycze wszyskiego dobrego w Nowym Roku
Dziękuję.
Uważam, że na początek trzeba się zastanowić co jest nam tak naprawdę potrzebne. Dużo bardziej motywujące są te rzeczy/prace o których wiemy, ze przyniosą wymierny efekt lub które po prostu musimy zrobić. Pomimo tego, iż mówi się o ostatnio o stresie tylko w kategoriach negatywnych, to jest on jednak największym “mobilizatorem”. Uważam, ze warto byłoby zrobić badania jak kontrolowany stres wpływa na szybkość nauki, a może ktoś z czytelników portalu wie? Znam osoby które dość szybko przyswoiły podstawy języka obcego, bo musiały.
Dziękuję za waszą pracę dla nas, jest to duża motywacja do nauki dla mnie.
Fajnie, że nadal z nami jesteś. Pozdrawiamy. :)
Ja ten rok zaczelam od braku postanowien bo pozniej sie czlowiek tylko wkurza na samego siebie ze nic nie zrobil.A jak cos zrobie to sie z tego ciesze. Nawet wlasnie takie 15 min daje wiele radosci i satysfakcji.
Wiem, że całkiem skutecznie Ci to wychodzi. :) Wielu powodów do radości w takim razie.
A mnie demotywuje to,że chcę użyć tego czego się już nauczyłam, nabrać pewności, pracodawcy piszą do mnie po norwesku a gdy już mówią to tak szybko że słabo rozumiem zatem z automatu przechodzą na angielski. … to mnie demotywuje… jak to zmienić i się nie zniechęcać ???
Nie stresować się gdy mówią za szybko. Kiedy piszą, popracować ze słownikiem. Pomału i konsekwentnie. Nie brać do siebie. Wiem, że to trudne, bo odpowiednie reagowanie to też umiejętność. Raz wyjdzie, innym razem nie. Nie masz wpływu na to czy przejdą na angielski, więc się tym nie przejmuj. Wierz mi, że wszyscy się z tym spotykamy. Tylko przyjmujemy różnie. Pewność przyjdzie z czasem – to nagroda za cierpliwość.
Właśnie próbuję wyrabiać w sobie nawyk zmian małymi kroczkami
Super artykuł. Zgadzam się w 100%!:) Pozdrawiam
Dokładnie:) Mnie motywuje nauka poprzez przyjemne spędzanie czasu a więc jak już uczyć się to w towarzystwie, dodatkowo motywuje jak mamy wspólnych cel i dzielimy się osiągnięciami, spostrzeżeniami. Także uważam że lepiej mniej a częściej tzn najlepiej codziennie w każdej wolnej chwili gdy umysł jest w stanie coś przyswoić;).
Bardzo mnie cieszą wasze artykuły o filmach, książkach. Ja osobiście polecam aplikacje na telefonie NRK.TV oraz NRK.Radio. Każdy tam znajdzie coś dla siebie no i telefon zawsze mamy przy sobie np jak czekamy w kolejce lub jedziemy do pracy. Najcudowniejsze gdy nauka języka i nowych rzeczy staje się nasza pasją. Wytrwałości oraz radości w rozwijaniu siebie życzę!
Dziękuję wam że dajecie tego wszystkiego tak piękny przykład!
Pozdrawiam gorąco :)
Witam,
W Norwegii jestem trochę długo. Ostatnio słyszałem że wprowadzają nynorsk i słyszę jak dzieci się nim posługują czasem mam problem z logiką o co im dokładnie chodzi.
Nauczyłem się bokmal-a w większości z dialogów z innymi i uczyłem się prostych słówek bo bez słów zdania się nie zbuduje a gramatyki nauczyłem się z książki bardzo fajnie opisanej norsk i dag. Dodatkowo chodziłem na kurs norweskiego były tam książki pa vei, stein pa stein, jednak czytaliśmy przeważnie czytanki i mało było gramatyki. Nie wiem kto jak się uczy ale powtarzanie jest ważne.
Często jak piszę z kimś po norwesku na jakiś temat i piszę źle niepoprawnie to uczę się szybciej jak ktoś odpisuje mi w tym języku poprawnie bo czytany a pisany tekst to dwie różne sprawy a na dodatek w zależności jaka komuna to inny dialekt.
Hei Marta i Marcin ! :)
Ja zawsze sobie powtarzam ze juto bede miala wiecej czasu na nauke . I poswiece na to czas . Ale jak zwykle to ktos przyjdzie to zadzoni tel. To wyjde , i tak naprawde tego czasu juz , zostalo niewiele. Zloszcze sie sama na siebie ! Ale tak naprwde to nic nie zmieni. Wystarczy wylaczy na ten czas tel., powiedziec znajomym ze bede zajeta . Nie bede miala czasu. Mozemy spotkac porozmawiac pozniej. To jest moje postanowienie , bym mogla codzienie spojrzec na kalendarz i powiedziec dzis udalo mi sie znowu .. Zrealizowac moje zadanie !! :)
Bardzo dziekuje wam Marto i Marcinie :) Za to ze umniecie zmobilizowac do dzialania .. A malo kto posiada taki DAR :) !!
Pozdrawiam Regina
Dzięki. Cieszymy się, że wiesz co robić.
Wszystkiego dobrego w Nowym roku !!
Bardzo dziękuję za motywujący artykuł,
przyznam,że na norweski poświęcam prawie codziennie ok.co najmniej godzinki.Polecam też fajny podręcznik do nauki języka norweskiego “Norweski szybki start.” wraz z płytą.[na poziomie A1-A2] http://www.supermemo.pl
Pozdrawiam.
Bardzo ważny temat i ciekawy tekst! Aczkolwiek, jeśli o mnie chodzi, zarówno w przypadku zmiany diety jak i nauki nowego języka zmiana była diametralna. Nie udawało mi się wytrzymać w postanowieniu gdy zmiany wprowadzałam stopniowo, zaraz dopadła mnie rezygnacja. Kiedt Z dnia na dzień odstawiłam większość produktów a do nauki siadałam na kilka godzin (wyciągam się w pracę i nie lubię później odrywać) efekty były lepsze:)
Pozdrawiam zimowo:)
Jasne. Każdy potrzebuje czegoś innego. Myślę, że takie diametralne zmiany są niezbędne w niektórych przypadkach np. rzuceniu palenia. Ciekawi mnie ile dni z rzędu udało/udaje Ci się zrealizować w takiej intensywności. Podzielisz się? Ile by nie było to oczywiście dobrze. Trzymam kciuki.
Uwazam ze trzeba byc przede wszystkim szczerym wobec siebie samego i uczciwym.
Okreslic dokladnie swoje cele i krok po kroku je realizowac ,trzymac sie scisle obranego planu ,zachowujac zarazem elastycznosc -bez zbytniej presji ale zarazem byc zdyscyplinowanym i sumiennym
Kluczowe jest to zeby zrozumiec ,ale tak naprawde zrozumiec dlaczego sie ucze wlasnie tego a nie spedzam czas w inny sposob.
To musi byc gruntownie przemyslana decyzja i realizacja na 100 procent
Jeden bedzie sie uczyl czegokolwiek 10 minut dziennie inny poswieci temu niemal caly dzien
To nie jest jednak najwazniejsze .
Wazne jest to zeby wiedziec na pewno trzego sie chce obrac kurs i trzymac sie go bezwzgledu na wszystko.
Zycze wszystkim swoich wlasnych celow i planow na zycie
I nie jest wazne czy zaczyna sie to robic od Nowego Roku czy tez od jakiejs tam daty ,swiat etc.
Wazny jest przemyslany cel ,obranie drogi i konsekwencja w realizacj bez zbytniego spinania sie
Poprostu robic swoje po to zeby zrealizowac swoje plany ,dazenia ,marzenia.
Dokładnie tak też myślę Tomku. Dzięki.
Dziękuję :) Czytam i jestem bardzo wdzięczna za Waszą pomoc, wyrozumiałość i cierpliwość. Bardzo mi się podoba Wasze nienachalne, ale stanowcze podejście do pewnych spraw.
Przynosicie inspirację i mam nadzieję, że starczy Wam energii na dużo, dużo więcej!
Wydaje mi się, że czasami duża zmiana jest lepsza, bo trenuje naszą silną wolę i już się nie bawimy w drobne kroczki. Oczywiście to jest zależne od tego, czy ktoś ma silną wolę. Czasami rzeczywiście lepsze są małe posunięcia. To wszystko zależy od sytuacji.
Jeśli masz siłę na wielkie rzeczy to jasne, tak trzymaj! Tylko nie obwiniaj się kiedy przyjdzie słabszy dzień.
Det er greit det gjøres dere. Tusen takk for det.
Begynnelsen er alltid vanskelig å håndtere. Vi må være tålmodige.
Min tips – det er daglig arbeid med en ordbok.
Godt nytt år alle sammen :)
Szczerze i z podziwem czytam prawie każdy wpis 🙂
Nigdy! nie jest za długi, ale zawsze! konkretnie na temat, czysto i przejrzyście napisany, ciekawy i zachęcający oraz zawsze motywujący.
Czytając, ciesze sie nie tylko zawartością merytoryczna, ale także jakością z jaka zostało to napisane
Stosując to o czym napisał Marcin, można w swoim życiu robić tak wszystko! W dłuższej perspektywie zastąpić przypadkowe nawyki nowymi 🙂 Takimi do których kiedyś sie dążyło a teraz rozwija, pielęgnuje i czerpie z nich przyjemność!
Zachęcam kazdego!
PS: przepraszam za interpunkcje, wykrzykniki i inne błędy, ale nie chciałem posac komentarza jutro albo jak bede miał wiecej czasu 😛
Hei alle sammen :) Dziękuję za wasze teksty . Drugi raz podjęłam wyzwanie nauki języka norweskiego . Za pierwszym razem wydawało mi się , że osiągnęłam jakiś cel , ale to było tylko złudzenie ….brakowało realnej motywacji . Teraz jest inaczej , wyjazd do pracy w założonym terminie jest czymś wymiernym, co pozwala na znajdowanie sił do nauki po godzinach pracy , po zajęciach w domu itd. Pozdrawiam i czekam na jeszcze :)
W Nowy Rok mam postanowienie, że nie mam postanowienia. A tak na przekór stereotypom:)
Artykuł bardzo dobry i absolutnie motywujący! Bardzo dziękuje za te “przypominajki”!
Są motywujące o każdej porze roku, nie tylko w Nowy Rok
Dzięki Małgosiu. Ty już jesteś na najlepszej drodze, więc postanowienia nie są konieczne. ;)
Witam.
Czytam Wasze artykuły prawie codziennie i wiem ,że bardzo pomagają. Kolejny raz zabieram się do nauki j. norweskiego. Rok temu też miałam postanowienie noworoczne,że zacznę się uczyć języka ale nic z tego nie wyszło, bo zawsze jakieś ALE. W tym roku sprawa wygląda zupełnie inaczej, postanowień nie robiłam. Słucham MP3 z norweskimi nagraniami, wchodzę na Waszą stronke ,rozmawiam z norwegami i od niektórych słyszę że mam lepszy norweski albo i też,że muszę uczyć sie języka- oczywiście nie zamartwiam sie opiniami innych ,ze mam słaby norweski wrecz przeciwnie to mnie zmacnia. Wiadmo potrzeba czasu na to wszystko. Człowiek przecież od razu nie urodził Einstein’em :-P. Pozdrawiam i życzę Wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku. Dziękuje za Wasze artykuły – są super.
Dobry artykuł, niestety wkradł się drobny błąd – nie mówi się “owy”, tylko “ów” ;)
Dzięki. Nie mieliśmy o tym pojęcia.
Dziękuję to było pouczające
Dziekuje za super artykul. zaczynam dzisiaj :)
Hei,
Ten artykol to tak jakby o mnie, ciagle musze, musze i nadal jestem w punkcie wyjscia…w tym roku podejscie do ustnego Bergenstest wiec postanowilam, ze codziennie od 1 stycznia musze cos zrobic w tym kierunku – prasa,film, cwiczenia itd, dzisiaj juz 9, a ja nadal z myslami ,ze w koncu musze sie wziac i zdaje sobie z tego sprawe i nic nie ruszone, nawet miejsc zabraklo na warsztaty w Nocnej Sowie bo tak sie biore za to …
Tak ,to prawda najwazniejsze to nie udawac i , ze cos sie robi, nie powtarzac, ze musze, tylko po prostu to zrobic.Jak rzucilam sie na gramatyke pod koniec roku, to chcialam wszystko przerobic od razu, ale to tak nie dziala bo nic prawie nie pamietam i tylko chaos w glowie zostal .
Zgadzam sie calkowicie, lepiej zrobic maly krok codziennie.
Ja przeznaczylam pol godziny dziennie bez wymowek, ze zmeczenie a to obiad a to z kotem do weterynarza itd
Mam nadzieje, ze ten rok bedzie owocniejszy , bez postanowien, wielkich zamierzen, ale robota drobnych krokow, ktore moze poprowadza do egzaminu??
Pozdrawiam i zycze Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku.
Aleksandra
Bardzo nie lubię określenia “postanowienia”. Tak łatwo jest je zepchnąć na drugi plan, znaleźć wymówkę. Ja wolę CEL.
Hej,
lubie wasze podejscie i dlatego czytanie artykulow z dzialu metody i rozwijam to sama przyjemnosc. Jak wszyscy wiemy z motywacja bywa roznie i jak juz jest dobrze to zazwyczaj tylko przez chwile. Dlatego jestem ostatnio strasznie zajawiony na cwiczenie samodyscypliny na przerozne sposoby. Jak ktos zna strone Reddit i angielski to polecam subreddit /r/getdisciplined tamze wlasnie. Jest to kopalnia swietnych metod na zapanowanie nad wlasnym lenistwem, w nauce norweskiego moze to byc ogromna pomoc. Prawie taka jak Nocna Sowa :)
Pozdrawiam
Mocne słowa i bardzo prawdziwe.
Zacznijmy od małych kroków.Przynajmniej ja mam taki plan.
Dziękuję.
Oj, fajnie że jesteście i pokazujecie, że nie ma ideałów na tym świecie, tylko pracą swoją i dla siebie można coś osiągnąć choćby to były najmniejsze osiągnięcia! Wracam do was systematyczniej niż do nauki norweskiego ale sprawdza się, że “w kupie siła”i z wami jakoś mniej boje się tego języka. Dzięki!
Hei!
Dla mnie ta kwestia jest bardzo prosta. Umownie wyrabianie nawyku trwa 21 dni. Wytrzymanie w jednym postanowieniu przez 21 dni daje nam nowe przyzwyczajenie na poziomie podświadomym. Grunt w tym żeby nie brać na warsztat wszystkich postanowień na raz bo wtedy nic z tego nie będzie. U mnie taka metoda działa. Druga sprawa to cel – taki na którym naprawdę nam zależy . Konkretny i realny, czyli taki który w który wierzymy że możemy go osiągnąć. I to jest identyczna zasada którą stosuję zarówno w sporcie jak i nauce języków.
W obydwu przypadkach najważniejsza jest systematyczność i konsekwencja czyli metoda małych kroków.
Med vennlig hilsen! :)
Świetny tekst! Zmotywował mnie do działania :)
bardzo fajny tekst :) więcej takich, bo motywujecie skutecznie :)
Artykuł sprawił, że nabrałam do siebie większy dystans, ale taki pozytywny. Wiele razy wmawiałam sobie, że mam czas, że nie ma pośpiechu i zanim chciałam coś zmienić, mijał kolejny miesiąc.
Teraz już wiem, że powinnam zacząć od tych małych rzeczy. Nie zmieniać od razu cały świat i swoje złe nawyki od razu, ale pomalutku, w własnym tempie.
Dlatego chcę, aby tak też było z moją nauką, abym mogła z każdego dnia cieszyć się, że zrobiłam mały krok do przodu, że nauczyłam się nowego zdania, słowa. To nic, że był tylko jeden, później zacznę je zwiększać, ale na razie cieszę się, że dałam radę zmotywować się do działania.
Nocnej Sowie wielkie podziękowania <3
Czesc
Przepraszam za pisownie, nie mam polskich znakow. To wszystko prawda co napisales. Wydaje mi sie (doswiadczam na sobie) ze ludziom brakuje dyscypliny . Szczegolnie w dzisiejszych czasach kiedy wszystko ma byc na teraz a nawet na ,,wczoraj,,. Sa tez roznego rodzaju rozpraszacze jak internet. Bo po co sie meczyc jak mozna sobie nauke ,,odlozyc,, a obejrzec cos przyjemniejszego. Ja tak mialem i dalej mam i jestem tego swiadomy :)
Probowalem uczyc sie jezyka sluchalem roznych tekstow itd. (nauka samodzielna).
To co mi pomoglo i ,,otworzylo,, mnie to po pierwsze postanowienie.
Powiedzialem sobie: pracujesz tu juz 6 lat i to co potrafisz powiedziec to ; dziekuje , do widzenia?
Pracuje zmianowo tj. 6-8tyg. w robocie i tylez samo w domu. Tak wiec kurs roczny/polroczny odpadal. Zreszta wiedzialem ze przy dwojce malych dzieci jak juz pojda spac (okolo 21) to nie bedzie mi sie chcialo zagladac do notatek i odrabiac zadan domowych. Postawilem na indywidualne lekcje codziennie rano 90 minut przez 4 dni w tygodniu. Wiec czego nie powtorzylem dzisiaj na nastepny dzien przerabialem znow u nauczyciela i do tego cos nowego. Dopiero wtedy jak zaczalem na powaznie, to co robilem wczesniej ( glownie sluchanie tych samych cwiczen z jezyk ) zaczelo sie ukladac bo uzywalem jezyka a nauczyciel pomagal). Tak robilem przez miesiac. Od pon. do czw wlacznie czyli 8 godz tyg.. Moje zamierzenie bylo takie zeby sie swobodnie porozumiec. To podzialalo. Ktos powie ale to kosztuje. Ok, za indywidualne lekcje placisz wiecej to jasne ale moge smialo z reka na sercu powiedziec ,ze przez ten miesiac nauczylem sie wiecej niz przez rok na kursie (a cena bylaby podobna) . To co jest jednak najwazniejsze to jest to, ze poszlo szybciej.
Tak wiec reasumujac (rozpisalem sie troszeczke). Jezeli ktos chce sie nauczyc jezyka ale, nie ma czasu albo tak mowi . Wtedy polecam indywidualne (tutaj wchodzi tez kwestia skupienia bo na lekcjach indywidualnych ty robisz caly czas, na grupowych ,,obce mysli ,, moga cie rozpraszac). Indywidualne ale nie dwa razy w tyg. ale tak intensywne jak to mozliwe.
Gdyby nie moje obowiazki (maz ,ojciec) bralbym nawet dwa razy dziennie lekcje aby to ,,wbic,, w siebie. Nie trzeba dlugo . Potem juz mozna samemu siegac po teksty , rozmowy itd. aby szlifowac.
To moje doswiadczenia.
Pozdrawiam i dziekuje,ze Wam sie ,,chce,, prowadzic Nocna Sowe.
Grzegorz