Jaki jest Twój cel?
Przyjechałeś do Norwegii. Znalazłeś pierwszą pracę. Dogadujesz się po angielsku, ale wiesz, że to za mało. Twoim celem jest teraz “nauczyć się norweskiego,” ale czy to jest dobry cel?
Cel, strategia, taktyki
To nie jest tylko artykuł, ale też ćwiczenie dla Ciebie. Jeśli nie masz teraz czasu, wróć do niego wieczorem. Jest krótkie i pomoże Ci z nową energią podejść do nauki języka.
Weź kartkę lub notatnik i odpowiedz w nim na trzy pytania:
- Jaki jest Twój cel?
- Jaką masz strategię (plan), żeby go osiągnąć?
- Jakie taktyki (metody) stosujesz w swojej strategii?
Poniżej przeanalizujemy każde z tych pytań, ale najpierw samemu na nie odpowiedz.
Cel
Wiele osób definiuje swój cel tak:
Chcę się nauczyć języka.
Jeśli też udzieliłeś takiej odpowiedzi to muszę Cię zmartwić, bo taki cel jest z góry skazany na niepowodzenie.
Nauka nie jest czymś, co możesz skończyć lub osiągnąć. Jest procesem, nastawieniem do życia i sposobem samorealizacji.
Dlatego proponuję, żeby przeformułować cel tak:
Chcę uczyć się języka.
Drobna zmiana w jednym słowie, która diametralnie zmienia sposób myślenia.
Gdy decydujesz się na “uczenie się,” czas staje po Twojej stronie. Nie stawiasz przed sobą nierealnych wyzwań (“2–3 miesiące”), tylko otwierasz się na ciągły rozwój i akceptujesz fakt, że nauka nigdy nie musi się kończyć.
Strategia
Będę się codziennie uczyć
– a potem przychodzi codzienność: praca, dzieci, gotowanie, a rano trzeba znów wcześnie wstać.
Wiem, rozumiem – życie samo w sobie zabiera dużo czasu. Dlatego odpowiednie zdefiniowanie Twojego celu jest tak ważne, bo dopiero wtedy możesz obrać odpowiednią strategię.
Jeśli chcesz się uczyć, rozwijać i “iść do przodu,” najlepszą strategią będzie dla Ciebie kaizen.
Kaizen (改善) to japońskie określenie, które oznacza “zmianę na lepsze.” W szerszym znaczeniu są to czynności, które prowadzą do ciągłego doskonalenia się i rozwoju.
Twoim celem jest nauka, Twoją strategią jest więc codzienna zmiana na lepsze. Może to być drobna zmiana – jedno nowe słowo, które pomoże Ci lepiej zrozumieć się z kolegą z pracy. Albo możesz wyeliminować błąd gramatyczny, który popełniasz, gdy mówisz za szybko.
Czasem “codzienna nauka” może być przytłaczająca. Łatwo zarzucić sobie zbyt wysokie tempo, a później ledwo się z nim wyrabiać. Potem są wyrzuty sumienia i obwinianie się za brak czasu albo zmęczenie.
Dlatego kaizen jest tak ważne. Zrób coś małego każdego dnia – coś, co Cię rozwija i sprawia, że jesteś lepszy. W ten sposób wypracujesz nawyk uczenia się, który pomoże Ci we wszystkich dziedzinach Twojego życia, nie tylko w języku.
Taktyki
Taktyki to wszystkie metody, które pomagają Ci w realizowaniu swojej strategii. Twoja odpowiedź mogła być podobna do tej listy:
- powtarzanie fiszek,
- czytanie książek,
- czytanie prasy,
- słuchanie audycji,
- oglądanie filmów,
- rozwiązywanie ćwiczeń,
- nauka fonetyki,
- budowanie przykładowych zdań,
- pisanie dziennika (lub pamiętnika),
- przygotowywanie dialogów,
- powtarzanie zasad gramatycznych,
- czytanie znaków i napisów na ulicy i w metrze,
- myślenie po norwesku,
- rozmawianie z sąsiadem (kolegą, nauczycielem).
Nie ma złych metod – każdy jest inny – ale zdarza się złe nastawienie do ich realizowania.
Czasem, możesz się złapać na myśleniu: po co uczę się fonetyki, powinienem uczyć się gramatyki,
albo po co mi gramatyka, skoro znam za mało słów.
W nauce języka ważne jest wszystko: gramatyka, słownictwo, wymowa, rozumienie ze słuchu, ortografia i logika. Nie da się robić wszystkiego w jednym momencie. Dlatego nie ma co robić sobie wyrzutów, że rozwijając jedno zagadnienie, pomijasz inne. Pamiętaj o kaizen – ważne, że idziesz do przodu i rozwijasz się.
Co dalej?
Jeśli na początku założyłeś, że chcesz “nauczyć się norweskiego” to mam jeszcze do Ciebie jedno pytanie.
Co zrobisz, gdy osiągniesz ten cel?
Gdy poznasz norweski, gdy poczujesz się swobodnie, gdy zdobędziesz lepszą pracę, jaki będzie Twój kolejny cel?
Twój komentarz
Komentarze:
Marcinie!
Dziękuję Ci za ten artykuł. Pomógł mi uporządkować moje myśli oraz wiedzę o nauce norweskiego. Tekst świetnie motywuje i zachęca do dalszej pracy.
Miłego dnia!
Mądra Nocna Sowo bardzo dziękuję za Wasze dobre rady i że jesteście obecni w moim wirtualnym świecie .Dodam również,że dzięki Wam podjęłam tą decyzję o uczeniu się tego melodyjnego języka jakim jest język norweski.Pozdrawiam i proszę Bądźcie zawsze obecni i pomocni jak zwykle. Grażyna
Ja na razie uczę się norweskiego dla przyjemności, lubię czytać książki i moim pierwszym małym celem jest przeczytanie jakiejś lektury po norwesku. Nikt nie zmusza mnie do poznawania tego języka, moja sytuacja tego nie wymaga, ale wiem, że to dobra inwestycja, bo chcę znajomość norweskiego wykorzystać w przyszłości.
Co do nauki – nie uczę się codziennie jeśli mi się nie chce. Nie lubię się zmuszać, bo to nie przynosi efektów, nie znaczy to jednak, że powtarzam słówka raz na miesiąc :)
Głównie do nauki wykorzystuję fiszki, a do gramatyki mam książkę “Troll”.
Fajnie słyszeć, że uczysz się norweskiego dla samej przyjemności, bez zmuszania się. Oby więcej takich osób.
Hej, to mój pierwszy komentarz.
Powinnam zaznaczyc, ze nie ucze sie norweskiego. Po prostu podoba mi sie ten jezyk, jego brzmienie. Podoba mi sie rowniez Norwegia. Lubie zagladac na Wasz blog, znajduje tutaj mnostwo ciekawych informacji.
Jesli chodzi o nauke jezykow obcych, to obecnie ucze sie angielskiego. Tak szczerze mowiac to wlasnie odlozylam to troche “na bok”. Chodze do oficjalnej szkoly jezykowej (intermedio 2). Moj syn zaczal gimnazjum i po prostu nie mam wolnego czasu. Brak mi tez systematycznosci i konsekwencji. Mysle, ze wroce do nauki w przyszlosci.
Jaki jest moj cel? Bardzo prosty: moc sie komunikowac.
Obserwacje? Moge porownac nauke angielskiego do nauki hiszpañskiego. Mieszkam w Hiszpanii od 1996. Przyjechalam do pracy bez jakiejkolwiek znajomosci jezyka. Przyjechalam poczatkiem lutego. Pracowalam w domu starszych pañstwa i uczylam sie w wolnych chwilach. W polowie lipca zmienilam prace i zaczelam opiekowac sie starsza pania po wypadku. Wtedy juz moglam sie porozumiec po hiszpañsku w stopniu podstawowym. Doskonale pamietam, ze mowilam od samego poczatku, zle, nieprawidlowo gramatycznie i popelniajac mnostwo bledow. Zupelnie mi to jednak nie przeszkadzalo.
Angielskiego ucze sie juz czwarty rok i idzie mi to “jak krew z nosa”. Ze zdziwieniem stwierdzam, wstydze sie rozmawiania w tym jezyku. Oczywiscie musze sobie jakos z tym poradzic, przelamac sie.
Przepraszam, troche sie rozpisalam.
Pozdrawiam, Kasia
Wszystkie językowe doświadczenia są u nas mile widziane, dlatego dzięki, że się podzieliłaś.
Norweskiego będę się uczyć bez końca (o ile się stąd nie wyprowadzę:)) – z tego zdawałam sobie sprawę zawsze. Moim marzeniem jest móc czytać książki norweskie, głównie o tym jak tu się kiedyś żyło.
Ostatnio jednak skupiłam się bardzo na nauce wymowy, więc “Hva sier du?”. Zauważyłam jak bardzo, bardzo trudno jest zmienić złe nawyki w wymowie. Powtarzam słowa i zdania za lektorami i wydaje się, że już wiem, że już je znam, a w potocznej rozmowie wymawiam je znowu źle, bo silniejsze jest to co zostało z początków samodzielnej nauki – okropnie irytujące! Dlatego wracam do poprzednich ćwiczeń i od nowa piłuję te niby już opanowane.
Ta niepozorna książeczka (dzięki za polecenie jej!) uczy przy okazji nowych słówek i użycia ich w zdaniach.
Dzięki za szum sowich skrzydeł! :)))
Najważniejszy krok już zrobiłaś: wiesz, że popełniasz błąd i nad nim pracujesz. Teraz to już tylko kwestia czasu. Tak trzymaj.
A jak znajdziesz jakieś ciekawe książki po norwesku, to nie zapomnij się nimi podzielić pod artykułem o książkach. :)
Witam Nocna Sowe,wiele z tego co do tej pory pisaliscie sledze i staram sie wchonac,ale to jest trudne bo nowe,wszelkie wasze podpowiedzi co do strategi nauczania jest fajne,ale ja mam nature ze lepiej bede sie uczyc jak bede miec bat nad soba(tj.osoba ktora mi pomaga)wiele juz mam w głowie słowek oraz zwrotow ale jak przychodzi mi je uzyć to gdzies znikaja w zakamarkach pamieci i nici,ciemna magia.Do tej pory uczylam sie z kiazek wydawnictwa-Edgar-jest to wydanie o tyle dobre ze lektorem jest Norweg(tak przypuszczam).Wiele spotkalam innych wydan j.norweskiego ale te mi dosc przypadly do gustu,a jak syn przyjezdza z Norwegi to stara sie ze mna rozmawiac po norwesku,mieszka w Bergen i czasami wysmiewa moj akcent,ale to mi nie przeszkadza bo w ten sposob sie ucze,wszelkie poprawianie mnie powoduje ze wiecej zapamietam i to moze tez jest jakis sposob na przyswojenie sobie jezyka,ale ciezko mi to idzie moze to tez wina wiku,jestem po 50 ale jestem zawzieta i uparta i chce wyjechac,a dla mnie podstawa jest znajomosc jezyka.Jeszcze raz wielkie Takk
Spotkaliśmy już wiele osób, które wspominały, że
Możemy się na to tylko uśmiechnąć, bo wiemy, że każdy musi sam zauważyć, że tu nie chodzi o wiek, tylko o chęci. Jeśli masz dużo chęci do nauki, to nic Ci w tym nie przeszkodzi.Teraz postawiłem sobie przypomnieć niemiecki :) Chodzę na kurs, więc Norweski zszedł teraz na 2 plan. Pozdrawiam cały zespół Nocnej Sowy.
Trzymamy kciuki za Twój niemiecki i również pozdrawiamy.
Mój cel: móc się dogadać w najprostszych sprawach podczas tegorocznych wakacji w Norwegii ;-) Ambitnie. Chciałabym umieć kupić sobie bilet, bułkę z ziarnem, zamówić kawę, taką jak lubię,zapytać o drogę do muzeum, zamienić parę zdań z sympatyczną starszą panią w parku.
Jak go realizuję? Przede wszystkim duuużo mówienia. Wcześniej w kółko maglowałam gramatykę, ale na pierwszych zajęciach z lektorem przekonałam się, że nie potrafię wydusić z siebie ani słowa ;-( Oglądam na NRK ulubiony program “Hva har du i bagasjen? “, gdzie jednocześnie uczę się norweskiego, angielskiego, czasem hiszpańskiego. Do tego wiadomości – z napisami po norwesku, by od razu podwójnie utrwalać słownictwo i podstawowe zwroty. Chodzę też , w miarę regularnie, na indywidualne zajęcia do native speakera , gdzie wraz z nowym kolegą – fanatykiem norweskiego i Skandynawii – staramy się jak najwięcej mówić, żartować i opowiadać o tym, co robiliśmy dzień wcześniej ( po norwesku ). Rozmawiamy też dużo o samej Norwegii,jej kulturze, przyrodzie, kuchni, ludziach. Dzięki temu spróbowałam po raz pierwszy, jak smakuje brunost prosto z lodówki Norwega ;-)
Dobry, domowy nastrój , zmotywowany kolega i nauczyciel obdarzony wręcz aktorskimi umiejętnościami – to jest to ! ;-)
Rozwój różnych zagadnień rzadko idzie równomiernie. Znam osoby, które mówią świetnie, gdy powtarzają to, co już znają. Ale gdy mają zbudować dłuższe zdanie, gubią się w konstrukcji. Poznałem też osoby nieśmiałe, które świetnie rozumieją strukturę języka, ale mają problem, żeby szybko reagować na pytania po norwesku. Oba modele są dobre i wynikają z charakteru i stylu uczenia się poszczególnych osób. Twoja nauka gramatyki na pewno nie poszła na marne. Wręcz przeciwnie.
Świetnie, że trafiłaś na nauczyciela, z którym czujesz się dobrze. To jest bardzo ważne przy przełamywaniu bariery mówienia. I jak widać Tobie się to już udało. Myślę, że bez problemu osiągniesz swój cel. Jaki będzie kolejny (np. w przyszłym roku)?
Moim celem jest mówić jak najlepiej po norwesku żeby polepszyć swój standard życia, rozmawiać z norwegami na wszystkie tematy i znaleźć lepszą pracę.
A jak już znajdziesz lepszą pracę, to jaki będzie Twój kolejny cel?
DZIEKUJE ,ze Nocna Sowa o mnie nie zapomniala. Bardzo potrzebuje takiej motywacji jaka Wy mi dajecie. Ostatnio skupilam sie na innych sprawach a nauke odlozylam na troche pozniej. Dzieki Wam wracam .
bardzo ciekawy artykul
Uczę się małymi kroczkami chodzę na kurs języka norweskiego i zaglądam na nocną sowę . Chcę się nauczyć tego języka i wyjechać do Norwegii ,a tam znaleźć pracę i zaczać myśleć jak Norwegowie w tedy może lepiej zrozumię ich język.
Moim celem jest uczenie się języka norweskiego, problem polega jednak na tym,że robię to w Polsce. Dlatego idzie to jak idzie, ciężko mi stworzyć środowisko norweskie:)wszędzie polski a jak nie polski to angielski.
Dobry artykuł. Codziennie “coś”do nauczenia… problem tylko polega na tym,że aby dobrze coś opanować, należy wg mnie być chociaż trochę wypoczęty,zrelaksowanym. Inaczej nauka pójdzie na marne. Kluczowym jest znalezienie w sobie takich umiejętności,aby na minutę, dwie, tak się wyciszyć żeby podejść maksymalnie skoncentrowanym chociaż do tego jednego słówka. Aby dobrze go usłyszeć i dobrze powtarzać,bez błędu fonetycznego,nie na zasadzie,jakoś tak to szło. Mnie norweski potrzebny jest do pracy, dlatego przykładam do niego dużą uwagę, każdego słówka,gramatyki. I słuszna tutaj uwaga, nie ma znaczenia od czego zaczynasz, czy to gramatyka czy słownictwo,ważne abyś zaczął i się nie zniechęcał. Tym bardziej nie słuchając “nauczycieli”co żadnego języka nie znają, nawet nie podjęli próby nauczenia się go. Tak to widzę. A Sowa dla mnie to taki to taki spiritus movens:)bo kiedy szukałem informacji o norweskim, przerażony kompletną niszą na rynku, od materiałów po kursy, to trafiłem na Sowę. I tak zostało. A kursy to chyba już w każdej szkole językowej są dostępne, przynajmniej w Krakowie. Jak tak dalej pójdzie to Polacy staną się większością w Norwegii:)
Jasne, że nauka jest dużo skuteczniejesza, gdy jesteśmy wypoczęci i zrelaksowani.
Tworzenie norweskiego środowiska brzmi trochę, jak jedna z barier. Niektórzy Polacy mieszkający w Norwegii też mówią: ;)
Nie poddawaj się. Trzymamy kciuki.
“Cel to marzenie z datą realizacji” :) Mój cel to brak barier komunikacyjnych, płynność językowa i dalszy rozwój :) Chcę też przerobić całą matematykę, wszystko czego nauczyłam się od podstawówki aż po studia – tym razem po norwesku, z norweskim nazewnictwem :)
Ciekawy cel. Pewnie już zaczęłaś to robić pomagając dzieciom, którymi się zajmujesz.
Moim celem jest przede wszystkim jak najlepsze porozumiewanie się w języku norweskim. Marzy mi się również zdanie Bergenstest :) Nie mniej jednak, zdaję sobie sprawę, że nauka czegokolwiek, nie tylko języka, to niekończący się proces. Zawsze coś można zrobić lepiej, zawsze można coś poprawić, zawsze w jakiejś dziedzinie można jeszcze czegoś nowego się nauczyć. Dlatego też do norweskiego nie podchodzę na zasadzie “nauczę się i koniec”.
Co do strategii i codziennego uczenia się, to tak, staram uczyć się codziennie, codziennie coś zrobić np. nauczyć się kilku słówek, przeczytać tekst, poćwiczyć wymowę. Jednak z racji mojego niezdrowego perfekcjonizmu (kto jest perfekcjonistą będzie wiedział o co chodzi) nieustannie czuję wyrzuty sumienia, że robię za mało. Nie zawsze mam możliwość codziennego uczenia się, nie zawsze też mam na to siłę. Jednak opuszczenie przeze nie chociaż jednego dnia nauki działa na mnie strasznie demotywująco, mam wrażenie że zaraz czegoś zapomnę, wyjdę z wprawy itp. Nie umiem cieszyć się z małych kroków, za to z lubością stawiam sobie zbyt wysokie wymagania. Ponadto moje otoczenie nie wpływa dobrze na realizację moich planów związanych z uczeniem się. Być może kaizen pozytywnie wpłynie na moje myślenie. Muszę spróbować!
Co do taktyki to cóż, uczę się samodzielnie w Polsce, z materiałów tutaj dostępnych. Bardzo dużo daje mi pisanie dziennika/przykładowych zdań, pisanie zdań po przeanalizowaniu jakiegoś gramatycznego problemu oraz nauka wymowy z “Hva sier du”. Pamiętam, kiedy usłyszałam z płyty pierwszą czytankę po norwesku-miałam wrażenie, że to jakiś chiński jest. Nic, ale to absolutnie nic nie byłam w stanie z tego potoku dźwięków wychwycić. Z czasem, w miarę osłuchania się, zaczęłam co nieco rozumieć, jednak z wymową dalej był problem. Lektor z książki, z której się uczę, jest wprawdzie rodowitym Norwegiem, jednak wszystko wymawia w takim tempie, że powtórzenie tego za nim graniczy z cudem. Z “Hva sier du” jest inaczej. Książka powoli wprowadza w zawiłości norweskiej wymowy, uczy wymawiania poszczególnych głosek, uczy nowych dźwięków, do tej pory mi nie znanych. Książka jest po prostu rewelacyjna, a jako że mam duży problem z angielską wymową (o dziwo, ale mam), postanowiłam poszukać podobnej pozycji do angielskiego.
Cieszymy się, że Hva sier du? też Ci przypadło do gustu. Jak znajdziesz podobną książkę do angielskiego, to daj znam znać, bo wiele osób o taką pyta.
Widać, że kaizen wprowadzasz już w życie. Pozostaje tylko życzyć Ci radości z nauki.
Mój cel: Nauczyć się norweskiego na poziomie B2 do końca czerwca 2016 roku – uważam, że stawiając sobie jakikolwiek cel trzeba ściśle określić również czas (stawiając sobie za cel “nauczę się języka norweskiego” możemy równie dobrze nauczyć się go za 20lat..). Norweskiego uczę się ok 7-8h/tyg (3h kursu + samodzielna nauka w domu). Korzyszystam z książek: på vei, hva sier du oraz Teach Yourself Norwegian (w szczególności polecam). Osobiście uważam, że jeśli na prawdę bardzo czegoś chcemy to na pewno to osiągniemy! :) Pozdrawiam
Witam!
Moim celem jest uczenie się języka norweskiego .Skończyłem kurs podstawowy w Polsce. Niedługo wyjeżdżam do Norwegii aby podjąć pracę. Staram się uczyć systematycznie , choć ostatnio było z tym różnie. Materiały które otrzymuję od Nocnej Sowy działają na mnie motywująco i są bardzo przydatne.
Uczyłam się o kaizen na studiach. Zdecydowanie metoda małych kroków poparta procesem ciągłego uczenia się jest kluczem do sukcesu wielu światowych korporacji. Wszyscy możemy podzielić los Toyoty;) Tylko ech! Ta regularność. Regularność? Tak, niech żyje regularność!
“Dużym krokom” mówimy nie, noo chyba, że jesteśmy na spacerze albo te tutaj też są całkiem w porządku:
https://www.youtube.com/watch?v=hsPY9s1vVSE
Fajna sprawa!!! Dziękuje :)
Witaj Marcinie,
Mój przypadek jest jak najbardziej “pospolity” i wydawałoby się zupełnie nieszczególny a czytając liczne komentarze dochodzę do wniosku, że wręcz powszechny. Planuję wyjazd, rozpoczęcie pracy w aptece.Pierwsze rozczarowanie to informacja – angielski tam niestety nie wystarczy.Tak więc entuzjastycznie podjąłem decyzję – rozpoczynam naukę norweskiego.
Uczyłem się przecież angielskiego, niemieckiego/norweski – podobny do niemieckiego/Od czego tu zacząć, rozpocząłem od słuchania stacji radiowych, duży szok, ale z czasem robiło się coraz lepiej, nic nie rozumiałem ale zacząłem wyróżniać wypowiadanie poszczególne słowa.
Zabrałem się więc za naukę słówek. Zacząłem od słuchania “fiszek”, z pojedynczymi słowami było Ok. ale kiedy zaczęły się zdania “poległem”. Problem z którym się zetknąłem, polegał na tym, że nie potrafiłem samemu przeczytać wyrazu, zdania.Ilość materiału wzrosła dramatycznie.
Pomyślałem – to już chyba koniec mojej nauki, bez nauczyciela nie dam rady.
Wtedy przeczytałem Twój artykuł o “kaizen”. Pojawiło się “światełko w tunelu”.
Dzięki za wsparcie, proszę o następne.
Pozdrawiam
Marek
PS.
Myślę, że bardzo ważną w trakcie nauki jest świadomość uczącego się,
że ma w kimś wsparcie i nie jest sam.
Witaj Nocno Sowo.
Po raz kolejny email od Was jest dla mnie bardzo ważny. Na początku wiadomość o regularnym dostawaniu materiałów zachęciła mnie do nauki tego języka (pomyślałem sobie- “wszystko jak na tacy-teraz nie znajde wymówek, że nie wiem jak się za to zabrać).
Teraz, gdy uczę się już pewien czas i mam wrażenie,że poświęcam regularnie czas, jestem zmotywowany do nauki języka a jednak efekty nie są takie jak powinny byc. Od poczatku nie nastawiałem się na to, że przyjdzie mi to łatwo i w krótkim czasie. Zrozumiałem, że potrwa to długo i nauka się nie skończy na pewnym etapie gdy powiem sobie “dobrze, umiem tyle i to mi wystarczy”…
Uzbrajam się w cierpliwość i “małymi kroczkami” będe zrealizował swój cel :)
Celem jest pewnie to czym kieruje się większość ludzi podejmujących nauke. Chęć wyjechania, znalezienia pracy oraz jestem zafascynowany tym krajem, bardzo mi się podoba po różnymi względami.
Jeśli chodzi to metody to staram się uczyć codziennie, czasem przerabiam założony wcześniej materiał a czasem gdy jednak mi nie wyjdzie ograniczam się do kilku fiszek, powtórzenia czegoś.
W gramatyce pomaga mi Troll oraz Wy oczywiscie. Słówka łapie z przerabiania På vei i fiszek. Najwiekszy problem to nadal wymowa i rozumienie, ale daje sobie czas :)
Serdecznie pozdrawiam!
Albert
Witaj Marcinie
Moim celem jest nauczyc sie jezyka tak aby zrozumiec co inni mowia do mnie ale tez aby moc sie wyslowic poprawnie a nie tylko zrozumiale.
Moja strategia jest to powtarzanie slowek zwrotow tak dlugo za bede umiala je uzyc, codziennie czasem z bolem ale poswiecam minimum godzinke na czytanie lub powtarzanie ale zauwazylam ze tez przepisywanie tekstow jest dobrym sposobem na zapamietanie poprawnej pisowni.
Kolejnym celem bedzie zrobienie kursu ksiegowosci ;) i mam nadzieje ze bede mogla przystapic do niego juz nie dlugo.
Witaj
kiedy zafascynował mnie język norweski jako cel potawiłam sobie naukę, dużo szukałam, czytałam i trafiłam do Was. Bardzo spodobało mi sie właśnie Wasze podejście do nauki wogóle.
Po zapozaniu się z materiałami które otrzymałam niestety zwątpiłam…. myslałam: tego jest tyle a ja nie znam ani jedego słowa, wszystko od podstaw, nie jestem w stanie poradzić sobie z tym wszystkim w domu przed komputerem z dwójką małych dzieci brykajacych po pokoju.
A dziś po przeczytaniu po raz kolejny powyzszego arykułu mam niewielka nadzięję, że może jednak mi się uda?
Dziekuję bardzo :)
Bądźcie nadal Aneta
Przyjechałam do Norwegi w poniedziałek zaczynam kurs Norweskiego w Trondheim i boję się ,że nic nie zrozumię co będą do mnie mówić.
Czy ktoś uczęszczał na kur norweskiego w Norwegi
Moim celem jest jak narazie sama nauka języka, staram się zainteresować nim, polubić zarówno norweski jak i Norwegię. Staram się motywować wyobrażeniami, podczas których mówię ( może i nie idealnie, ale komunikatywnie ) po norwesku i zwiedzam ten piękny kraj :)
Ciężko mi na razie określić jakieś konkretne cele co do Norwegii, gdyż jestem na razie w szkole średniej.
Ogólnie to coraz bardziej wkręcam się w ten język ( uczę się od ok 6 miesięcy ) a planuję też poczytać trochę o kulturze, zrozumieć ją bardziej, a Wasza strona bardzo mi w tym pomaga, jak i inne ( przeważnie anglojęzyczne ) strony i kanały na yt :)
Artykuł wspaniale motywuje i zachęca do działania.
Podjęłam się też “30 dniowych wyzwań ” o których pisaliście w jednym z artykułów. Jako pierwsze poszło słownictwo :)
Pozdrawiam!
Jesli bym znal perfekt norweski juz dawno bym jedzil ciezarowka bo mam 15 lat praktyki i dryk do tego zawodu tylko ten jeden elemet ukladanki norweski
Gratuluje podejścia, nie każdy tak podchodzi do nauki czy do życia, nie każdy o tym też wie.
Podobne podejście stosuje ,ze swoim rozwojem czyli w moim rozumowaniu rozwojem osobistym czyli większym doświadczaniu życia. Takie też metody stosujemy w biznesie którym się zajmuję, widzę tutaj dużo wspólnego jak m.in kaizen czy metoda paretto ciekawe co jeszcze odkryje przede mną Nocna Sowa :)