Norwegia – jaka jest?

Dla nas jest domem, a jednocześnie miejscem, które ciągle odkrywamy. Wiemy, że nie nadaje się dla każdego, ale może oczaruje akurat Ciebie.

Norwegia to kraj spokoju

Mało zaludniony (liczba ludności: 5 391 369, 2020 r.), z niewielką stolicą i wsiami położonymi w tak odległych miejscach, że czasem trudno uwierzyć, że tam ktoś mieszka. Zasadą jest, że w pracy się nie spieszymy, bo to mogłoby być stresujące. Albo wyluzujesz, albo nie pasujesz do tego tempa. Albo zaczniesz postrzegać to jako coś dobrego, albo niepotrzebnie jeszcze bardziej się wkurzać. Spotkasz się oczywiście z osobami, które pracują jak szalone od rana do nocy. To ci, którzy odpoczywać będą dopiero w swoim domu, leżącym najczęściej w Polsce.

Marta w okolicach Ålesund
Godøya. Kwiecień 2017.

Kraj, gdzie zorza polarna tańczy na niebie

Większość zdjęć zorzy to fotomontaż. Żartuję! Ci, którzy mieszkają na północy mają wyjątkową przyjemność z obserwacji tego szalonego zjawiska. To szczęściarze. Podobnie jak Ci, którzy jadą tam na kilka dni, by ją zobaczyć i nawet im się udaje. Pomocne są oczywiście aplikacje dla łowców zórz. My przez 10 lat życia w Norwegii zorzy nie doświadczyliśmy. Pozdrawiamy z Oslo. Dla uściślenia: niewielkie zorze tu też bywały. Widzieliśmy na zdjęciach.

Kraj spektakularnych zachodów słońca

To chyba nie jest pierwsza rzecz, która kojarzy się z Norwegią, a może powinna. Wschody i zachody słońca trwają tu naprawdę długo, więc trudno je przeoczyć. Nawet jeśli ktoś jest mało wrażliwy na takie rzeczy, to prędzej czy później przytrafi mu się taka scena jak na obrazie “Krzyk” Edwarda Muncha. To jakby wejść na wyższy poziom rozumienia ekspresjonizmu. ;)

Zachód słońca w Oslo
Oslo. Styczeń 2020.

Kraj, w którym rozmawia się dużo o pogodzie

Albo jak się nie rozmawia, to chociaż ciągle o niej myśli! Dzieje się tak z bardzo prostego powodu. Ludzie, którzy żyją blisko natury i spędzają w terenie dużo czasu, chcą wiedzieć, jak się przygotować do wyjścia. Nikt nie robi problemu z tego, że pada, bo po to mamy ubrania. Za to chyba każdy cieszy się z odrobiny słońca, którego tu właściwie wcale nie brakuje. Tzn. hmm… Oslo pozdrawia twardzieli z Bergen. Niezależnie od tego gdzie wylądujesz, ściągnij sobie jakąś pogodową apkę na telefon np. norweską yr.no. To urocze yr znaczy “mżawka”.

Kraj koneserów sztuki

Jak po wyjściu ze swojej chatki przetrzesz oczy i zobaczysz coś tak poruszającego jak np. Hardanger, to może też zostaniesz poetą, muzykiem albo malarką. Mam wrażenie, że romantyzm narodowy nadal w ludziach drga. Stąd zamiłowanie do tradycyjnych domów, obrazy na ścianach, bunady poupychane w szafach i przynależność od 20 lat do tej samej orkiestry dętej. Tej z podstawówki. W weekend można wyskoczyć do jakiegoś muzeum sztuki współczesnej, żeby ktoś Cię zaskoczył czymś mocniejszym niż te wszystkie widoki. Można nawet podumać nad rzeźbą Michaela Jacksona całego w złocie, wartego jakieś 300 milionów koron.

Kraj ładu urbanistycznego

Tu jest po prostu czysto. I nie chodzi o to, że nie znajdziesz latającego w trawie worka, butelek po sobotniej imprezie, czy dziury w chodniku. Znajdziesz. Ale przynajmniej nie kręci Ci się w głowie od ataku billboardów i reklam. Jest mnóstwo zieleni, parków, ścieżek rowerowych, a mieszkańcy dbają o swoje najbliższe otoczenie. Czasem to doniczka z kwiatami przed wejściem, albo tylko dziura w chodniku po starym drzewie, w której ktoś zasadził bratki. Ważne jest poczucie, że komuś na tym miejscu zależy. Zależy Tobie, bo tu mieszkasz i masz poczucie wewnętrznej odpowiedzialności (tzw. plikt). Zależy sąsiadowi, którego wzrok czujesz przycinając swój żywopłot. Zależy tej pani w urzędzie, która wydaje pozwolenia na renowację czy przebudowę. Trochę zamordyzm, ale jednak ład i porządek.

Kraj dystansu międzyludzkiego

W Norwegii odległości między osobnikami były spore zanim przyszła pandemia. Klasykiem są zdjęcia ludzi na przystankach autobusowych, którzy im dalej od siebie stoją, tym lepiej. Do tego wielkie słuchawki na uszach, żeby czasem nikt o nic nie zapytał. W windzie gap się w telefon, żeby uniknąć ewentualnego kontaktu wzrokowego. ;) Kiedy ludzie się poznają, zwykle nie zadają wścibskich pytań. Mogą nawet nie zapytać o Twój wykonywany zawód, żeby nie wprawić Cię w ewentualne zakłopotanie. Są świetni w tematach bezpiecznych: pogoda, pies, dziecko, narty. Są mili i uśmiechnięci. Nie chcą wchodzić Ci w drogę i oczekują, że Ty też im nie będziesz.

Kraj tysięcy wysp

Dokładnie 239 057 wysp, jak wynika z ostatnich wyliczeń w 2011 roku. Nie wliczając szkierów. Jest to na tyle dużo, że nie da się w ciągu jednego ludzkiego życia odwiedzić wszystkich. Za to można sobie którąś wybrać i na niej zamieszkać. Choćby na krótkie wakacje w rorbu lub latarni morskiej. Warto zobaczyć tak zachwycająco położone miasta jak Tromsø, Ålesund albo maleńkie Henningsvær. Są też miejsca, gdzie mieszkańcom nawet zależy na nowych sąsiadach, żeby nie opustoszały. Miejsca gdzie sklep otwarty jest tylko dwie godziny w ciągu dnia i wszyscy mogą się tam niby przypadkiem spotkać. Są też wyspy bez sklepu. Zamieszkałe przez zaledwie kilka osób + setki owiec. Dopłyniesz na nie małym prywatnym promem, należącym do sąsiada z innej wyspy.

Ålesund, widok z Aksla
Ålesund. Kwiecień 2017.

Kraj dla plażowiczów

Jeśli wyobrażasz sobie teraz piękne piaszczyste plaże z turkusową wodą, to tak właśnie tu jest. Tylko na niektóre plaże ciężko wtargać parawan, leżaki i ten cały asortyment plażowicza. Bardziej odpowiedni będzie namiot, termos i ciepły śpiwór. Lepiej nastawić się na morsowanie, saunę i najlepsze na świecie fale do surfowania. Oczywiście w najgrubszych piankach. Czasem wejście na plażę wiedzie przez strome szczyty. Na końcu czeka piasek, kamień albo skała. Szukasz miejsc do opalania? Jedź na południe kraju, albo połóż się na trawie w parku. Nikogo nie zdziwi widok Twojego półnagiego ciała, bo większość kocha słońce. A i nagie ciała też już kiedyś widzieli.

Rambergstranda
Rambergstranda. Sierpień 2018.

Kraj dialektów

Języki norweskie są dwa: bokmål i nynorsk. Za to dialektów setki. W ostatnich latach stało się nawet cool pisanie dialektem. Bardzo to widać w mediach społecznościowych. Norweski i językowa moda zmienia się dynamicznie, a obserwowanie tego zjawiska może być całkiem zabawne. Dla kogoś kto uczy się norweskiego, mnogość dialektów jest załamująca. Przecież norweski miał być taki prosty. Jest prosty, ale jednocześnie bogaty i zróżnicowany. Na szczęście z czasem przychodzi akceptacja, a po niej większa pokora i ciekawość. Jeśli Ci nikt na początku nie mówił, to teraz powiem: zdanie ewentualnych egzaminów językowych, to dopiero początek drogi. Stromej i krętej jak Trollstigen. Jak tam dotrzesz to okazuje się, że to początek jednego ze szlaków na Trollveggen. Wbrew pozorom sporo osób dociera na ten szczyt. Za to wszystkich dialektów jeszcze nikt nie opanował. Bo i po co?

Trollveggen
Trollveggen. Listopad 2020.

A może to wszystko wyżej nieprawda? Same stereotypy. Bo może znajomy mieszkał w tej wiosce pod Bergen, gdzie jest najwięcej opadów w Europie i prognozy pogody już nikt tam nie sprawdzał. Możliwe! Znajoma mieszkała cztery miesiące na Svalbardzie i żadnych wschodów i zachodów słońca nie widziała. To wszystko prawda! Jaka naprawdę jest Norwegia zależy trochę od tego jak trafisz, a trochę od tego jak sobie ją zorganizujesz.

Jaka jest Twoja Norwegia?